5 rzeczy, które obrzydził Hitler
Wyobraźmy sobie wizytę u psychoterapeuty. Ja mam pełną świadomość, że to jest dość nietypowe rozpoczęcie „Polimatów”, ale idźcie razem ze mną tym tokiem myślenia, dlatego, że w takim miejscu bywa obecna gra w skojarzenia. Mamy na przykład taki symbol i pada pytanie: „Szanowny Panie, Szanowna Pani, z czym się to kojarzy”? Większość z nas odpowie, że ten o to znak może przywoływać III Rzeszę, Niemcy, ideologię nazizmu, czy okrutne czyny ludzi z pod tego znaku. Było by to niewątpliwie bardzo słuszne skojarzenie i właśnie dzisiaj zajmiemy się takimi symbolami, rzeczami, zjawiskami, które bezpowrotnie zmieniły swoje znaczenie głównie za sprawą tego człowieka w szortach.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Polimaty – wersja wideo dostępna poniżej:
Książki Radka:
👉 Inaczej
Skoro rozpoczęliśmy już od swastyki, to kontynuujmy to rozważanie, dlatego że czasami gdzieś nam mogło obić się o uszy inne znaczenie tego symbolu. Jakie? Przede wszystkim chodzi o swastykę w roli symbolu szczęścia. Umieszcza się ja zatem na budynkach, układa się kwiaty w jej kształt, czy w niektórych stanach w Indiach maluje się ją na głowach dzieci podczas pierwszych postrzyżyn. Również aby przywołać szczęście młody kierowca umieści na samochodzie swastykę zamiast zielonego listka. W tamtejszej kulturze symbol ten kojarzy się także z pomyślnością i dobrobytem. Swastyki zdobią więc ślubne ceremonie, a tutaj widzimy ten symbol na sukni z czasów kolonialnych. Naprawdę trudno zwiedzić Indie, nie napotykając wzrokiem żadnej swastyki. Tę chętnie wykorzystują również buddyści, z resztą podobnie jak wiele innych kultur w toku dziejów. Tak było z resztą ze Słowianami, którzy umieszczali swastykę nazywaną swarzycą lub swargą w swoich zabudowaniach.
Ale jeśli ktokolwiek zetknął się ze znakiem swastyki niepowiązanej z nazizmem, to najczęściej wyłącznie kojarzy ją z takim kręgiem Dalekiej Azji i to wszystko, jednak co jest najciekawsze, to fakt, że na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Australii i oczywiście tego najzimniejszego, mamy w odkryciach archeologicznych znalezione swastyki, których pierwotne ludy używały jako ważnego symbolu, ale co jest najważniejsze z tego wszystkiego, to nie mówimy o wyłącznie bardzo dawnych dziejach, ale również współczesnych użyciach. Powiedzmy, że spacerujecie w czasie dnia Wszystkich Świętych po warszawskich Powązkach i natykacie się na tern grób. Co tutaj mamy? Bardzo wyraźną swastykę całkiem sporych rozmiarów i czy to oznacza, że świętej pamięci Aniela z Makowieckich Porczyńska była zadeklarowaną nazistką i czciła Hitlera? Oczywiście, że nie, dlatego że zmarła w 1903 roku, a więc wtedy, gdy Adolf Hitler miał zaledwie 14 lat. Dlaczego więc ta swastyka się tutaj znalazła? Być może rodzina poprosiła rzeźbiarza aby umieścił taki symbol, aby przyniósł szczęście Anieli w przyszłym życiu albo chcieli żeby towarzyszył jej symbol słońca. Nie wiemy, jednak z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością możemy powiedzieć, że mieli dobre intencje, a już na pewno nie chodziło o przywołanie nazizmu. Jednak jeśli dla was w trakcie spaceru taki znak byłby tutaj szokujący, myślę, że jeszcze większe wrażenie wywołałyby inne również współczesne użycia swastyki. Tak o to znajdziemy swastykę na breloczku reklamowym Coca-Coli, który miał zapewnić szczęście. Podobnie symbol ten miał sprzyjać amatorom piwa Carlsberg, a z resztą do dzisiaj w bramie prowadzącej do muzeum Carlsberga, zobaczymy ogromnego słonia ze swastyką. Zarówno zwierzę, jak i symbol miały zapewnić powodzenie. Zapewne to samo przyświecało pralni Swastyka, która od 1912 roku dbała o czystość ubrań w Dublinie. Oprócz tego na początku XX wieku znajdziemy swastykę na strojach zespołów sportowych z Brytyjskiej Kolumbii, Edmonton, Nowej Szkocji, czy ze Stanów Zjednoczonych. A gdyby ktoś w trakcie meczu doznał kontuzji, to zawsze można podleczyć się produktami aptecznymi wiadomej firmie, która wprost na opakowaniach zaznacza: „Hitler niech będzie przeklęty. To jest nasz znak od 1922”. Jeszcze przed erą Hitlera mogliśmy znaleźć swastykę na samolotach fińskiego lotnictwa. Co ciekawe podział na swastykę lewoskrętną i prawoskrętną zdaniem wielu badaczy jest rozróżnieniem sztucznym powstałym dopiero po II Wojnie Światowej, a na wielu przedmiotach codziennego użytku odnajdziemy swastyki wygięte lub skręcone w różne strony. Naprawdę nie musimy szukać tak bardzo daleko, bo w Polsce swastyka występowała jako godło sił wojskowych wśród Strzelców Podhalańskich. Dlatego te oddziały wcale nie maszerują dumnie przed Hitlerem, a poza tym zobaczymy swastykę także na innych polskich elementach, na odznace Ligii Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, a poza tym znajdziemy ją również w szlacheckim herbie rodu Borejko. Natomiast w Tatrach spotykamy się ze szczególnie silnymi związkami ze swastyką. W górach nazywano ją raczej krzyżykiem niespodzianym, a niespodzianka polegała zwykle na umieszczaniu symbolu w miejscach niewidocznych na pierwszy rzut oka. Tak używany miał uchronić przedmiot oraz jego właściciela przed złymi siłami, dlatego nie ma się co dziwić, że swastykę odnajdziemy w czasie górskich wędrówek. Podobne przykłady zastosowania tego symbolu oczywiście w oderwaniu od nazizmu można by mnożyć jeszcze długo, ale to wszystko jeszcze nam nie tłumaczy dlaczego Adolf Hitler zdecydował się wybrać akurat swastykę na symbol ruchu, któremu przewodził, bo też trudno uwierzyć w taką historię, że zobaczył ją na przykład na butelce swojego ulubionego napoju i to była motywacja do podjęcia takiej decyzji. Jak więcej wyglądał schemat myślowy? W 1919 roku człowiek o nazwisku Kron, Friedrich Kron napisał pracę pod tytułem: „Czy swastyka nadaje się na symbol partii narodowosocjalistycznych” i oczywista odpowiedź na to pytanie brzmiała: „Tak”. Podobnie odpowiedział Adolf Hitler. Swoją decyzję umotywował w swoim głównym dziele czyli „Mein Kampf”. Pozwolę sobie odczytać fragment, który to świetnie tłumaczy z Krytycznego słownika mitów i symboli nazizmu. Co Adolf Hitler pisał? Proszę bardzo. „Jako narodowi socjaliści wyrażamy nasz program w rysunku naszej flagi. Czerwony rozumiemy jako filozofię społeczną naszego ruchu, biały jako nacjonalizm, a swastykę jako misję walki o zwycięstwo rasy aryjskiej, a zarazem o zwycięstwo produktywnej pracy, która jest i zawsze będzie antysemicka”. To wszystko oznacza, że symbol, który do tej pory kojarzył się niemal wyłącznie dobrze nabiera plugawego i ordynarnego znaczenia, bo z jednej strony jest wyrazem panowania „rasy panów” właśnie, a z drugiej strony wyraża głęboką pogardę dla narodu żydowskiego. Jej użycie osiągało irracjonalne rozmiary, ponieważ umieszczano ją na przykład na bombkach, na filiżankach, na przedmiotach sportowych czy nawet na papierosach aż w końcu oficjalna ustawa zabroniła umieszczania swastyki w miejscach niegodnych. Oczywiście pomimo tego, że ta ustawa w pewien sposób zmniejszyła widoczność swastyki, w żaden sposób nie zmieniło to postrzegania tego znaku. Od tej pory miał on się nierozłącznie kojarzyć z tym panem i z jego kolegami, a niestety przestał się tym samym kojarzyć z wartościami pozytywnymi takimi jak szczęście, słońce, czy płodność.
Gdybyśmy zapytali odpowiednią liczbę zamężnych kobiet o zawód ich męża, to oczywiście oprócz zawodów takich jak policjant, kowal, górnik usłyszelibyśmy prędzej, czy później odpowiedź: „Mój mąż jest dyrektorem” i pomimo tego, że to nie jest zawód tylko stanowisko, to pewnie statystyka coś takiego by nam pokazała, ale idąc właśnie w tym duchu Ewa Braun o swoim życiowym partnerze mogłaby powiedzieć: „No przecież mój Adolf jest Führerem” i faktycznie to słowo bezpowrotnie zmieniło znaczenie za sprawą tego o to człowieka. Nawet dzisiaj w Słowniku Języka Polskiego, gdy czytamy definicję słowa Führer odnaleźlibyśmy następującą: „Führer to tytuł Adolfa Hitlera jako głowy Państwa Niemieckiego”. Ale, ale gdy otworzymy już słownik niemiecko-polski to pod tym samym hasłem führer odnajdziemy już inne znaczenia takie jak: przewodnik, kierowca, wódz i lider. Są to słowa kojarzące się zupełnie neutralnie. Skąd w takim razie słowo führer wzięło się w ideologii nazistowskiej? Trop w tej sprawie skieruje nas do Austrii. Hitler, przynajmniej częściowo, inspirował się austriackim kultem Grupy Wszechniemieckiej wobec swojego przywódcy, tego człowieka Georg’a von Schönerera. Zwolennicy tytułowali go właśnie führer i pozdrawiali wyrazem „heil”. A Hitler zastosował oba te elementy we własnych działaniach z dużym prawdopodobieństwem właśnie pod wpływem inspiracji otoczki wokół Schönerera.. Pierwotnie jednak słowo führer nie miało specjalnej symboliki czy wagi. Był to po prostu lider, jak w każdej innej organizacji lub partii. Anton Drexler, poprzednik Hitlera na stanowisku szefa NSDAP, gdy był u władzy też nazywany był führerem. W 1934 roku rząd nazistowski przyjął dekret, który połączył urząd prezydenta i kanclerza, Hitler stał się wodzem i kanclerzem czyli führer und reichskanzler. Z czasem słowo führer zaczęło żyć własnym życiem i wcale nie trzeba było dokładać dodatkowych określeń, że jest to führer czegoś, tylko to po prostu był Führer, przywódca. Ktoś mógłby zapytać „po co”? Po co wokół jednego słowa tworzyć całą ideologię. Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta, ponieważ był to ważny element budowania kultu tego wodza, a ten sam kult był często rozbuchany do zupełnie irracjonalnych rozmiarów, dlatego że według jednego podania ludowego wierzono, że jeśli umieścimy na ścianie portret Adolfa Hitlera, to właśnie ta ściana, na której można powiedzieć wisi Führer, jest całkowicie chroniona i na przykład w trakcie alianckiego bombardowania się nie zawali. Możemy się pod nią schronić i teraz połączenie właśnie słowa führer, swastyki, innych symboli, miało wytworzyć w niemieckim społeczeństwie poczucie prestiżu, wyższości, zaufania do wodza i do państwa. Z pełnym przekonaniem możemy powiedzieć, że dobrze się to udało, ale pamiętajmy, że dzisiaj w języku niemieckim słowo führer nie musi być wcale negatywnie nacechowane i często znajduje się w użyciu w połączeniu z innymi słowami Wcale nie jest to niepolitycznie poprawne, jednak tak zupełnie uczciwie mówiąc z perspektywy polskiej, gdybyśmy pojechali do Berlina i oglądali zabytki, które w Berlinie się znajdują, a zostalibyśmy świetnie oprowadzeni przez tamtejszego przewodnika, to podziękowanie mu słowami: „Danke, mein Führer” nie brzmi do końca dobrze.
Tak sobie siedzę i przeglądam listę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, na której mamy wykaz imion, które otrzymują mali chłopcy zaraz po urodzeniu i na tej liście brakuje mi jednoznacznie imienia Adolf. Trudno się też dziwić, ponieważ tak na imię miał jeden z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości i on również zmienił w pewien sposób skojarzenia, które mamy z tym imieniem. A co bardzo ciekawe na tej liście znajdziemy takie perełki i to po pięć wystąpień nawet, jak Alladin, Bartłomej, Fabrycio, Karmelo, Brooklyn. Jason, Moses, Rudy albo Rudi, Łukszt, tu chyba jakaś pomyłka, Zinedin, czy Żerard, ale jeśli nawet weźmiemy pod uwagę dzisiejsze absolutnie uzasadnione negatywne skojarzenia tego imienia z tym o to człowiekiem, to nie zapominajmy, że przed II Wojną Światową wcale to imię nie było takie rzadkie. W Polsce najsłynniejszym posiadaczem tego imienia był Adolf Dymsza, a właściwie Adolf Bagiński. Był to najpopularniejszy polski aktor komediowy okresu międzywojennego. Inny znany Adolf już niemiecki, to Adolf Dassler. W latach 20. założył firmę obuwniczą razem ze swoim bratem Rudolfem, ale rodzeństwo się podzieliło tak samo jak ich udane przedsiębiorstwo. Rudolf swoją firmę nazwał Ruda od pierwszych liter imienia i nazwiska, a z czasem jego firma zmieniła nazwę na Puma. Podobnym tropem poszedł Adolf. Wykorzystał swój pseudonim Adi i dodał to tego pierwsze litery nazwiska. Tak powstał Adidas. Aż w końcu imię to dostał ten bobas, który niech was nie zwiedzie, stanie się zbrodniarzem wojennym, który z wąsikiem nad ustami wykrwawi Europę. Wróciliśmy na chwilę na warszawskie Powązki aby przekonać się, że nie tylko oczywiście znane postaci nosiły imię Adolf, ale również zwykli ludzie. Mamy tutaj alejkę osób urodzonych mniej więcej w połowie XIX wieku, proszę bardzo zobaczcie tutaj Adolf Świeżawski, mamy przykład takiego imienia. Idziemy kawałeczek dalej i oczywiście prędzej, czy później na kolejnego Adolfa również się natkniemy z niezwykle ciekawym przykładem jeszcze jednego użycia takiego imienia. Mamy tutaj świętej pamięci Adolfa Bzurę i jego żonę, zobaczcie Maria z Chojnowskich Adolfowa Bzurowa. Już dzisiaj nieistniejący zwyczaj przejmowania przez żonę nie tylko nazwiska, ale również w pewnym sensie imienia. Oczywiście osoba Adolfa Hitlera raz na zawsze zmieniła całkowicie postrzeganie imienia Adolf i dzisiaj ono wyszło już z użycia niemal całkowicie. Pomimo tego, że przed II Wojną Światową imię Adolf należało do pierwszej setki najczęściej nadawanych imion, szczególnie w rejonie Wielkopolski, czy Śląska, ale dzisiaj to już historia.
Co ciekawe na naszej liście powinien znaleźć się jeszcze jeden symbol, który co prawda całkowicie swojego znaczenia nie zmienił, ale istniała ku temu wielka szansa. Historię te znamy dzięki wspomnieniom tego człowieka czyli Alberta Speer’a. Badaczka Rosa Sala Rose wyśledziła, że w swoim pamiętniku Speer napisał iż pewna delegacja kobiet chciała przywitać Hitlera na stacji kolejowej, dlatego wykonano telefon do sekretarza Josepha Goebbels’a z pytaniem o ulubione kwiaty Führera. Sekretarz jednak nie znał odpowiedzi na to pytanie, ale pomyślał, że biorąc pod uwagę, że Hitler lubi przebywać w górach, to zapewne bliska jego sercu jest szarotka alpejska. Był to jednak całkowicie przypadkowy wybór, który jednak zamienił się ostatecznie w oficjalną roślinę Hitlera, którą często witano go przy różnych okazjach, ale tak naprawdę ostatecznie szarotka alpejska na szczęście możemy powiedzieć, nie zmieniła swojego znaczenia i dalej kojarzy się pozytywnie, a te duchy przeszłości związane z Adolfem Hitlerem są naprawdę bardzo mocno znane.
Oczywiście na sam koniec nie moglibyśmy pominąć jeszcze jednego elementu, który kojarzy nam się jednoznacznie z niemiecką III Rzeszą, a mianowicie chodzi o gest który świetnie widzimy na tym o to zdjęciu. Wykonują go zarówno osoby młode, jak i starsze, jak i sam Adolf Hitler. Coś co nazywamy popularnie hajlowaniem w czasach III Rzeszy było niezwykle rozpowszechnione i oczywiście użycie tego gestu też czasami przybierało taki zupełnie absurdalny, wręcz komiczny wymiar, bo gdyby w czasach III Rzeszy przyszedł do nas listonosz, to przywitałby się słowami: „Heil Hitler. Mam dla pana korespondencję”. Gdybyśmy poszli do sklepu spożywczego, to usłyszelibyśmy: „Heil Hitler. W czym mogę pomóc”? Zarówno sprzedawca, jak i listonosz przy tych słowach energicznie wyrzuciliby prawą rękę w górę na znak pozdrowienia. Ten gest był uczony już od najmłodszych lat. Czasami, istnieje taka opowieść, były specjalne treningi, które umożliwiały wykonywanie tego gestu przez bardzo długie godziny po to aby cały czas godnie go wykonywać. Jest znane również zdjęcie z czasów zajęcia przez nazistowskie Niemcy Czechosłowacji, gdzie widzimy zapłakaną kobietę, która pomimo ogromnego żalu, strachu i zaniepokojenia, jest zmuszona do pozdrowienia żołnierzy, którzy paradują przed nią. Skąd w takim razie w Niemczech pojawił się ten gest? Wiele osób odpowie na to pytanie prosto, no mamy tutaj rzymski salut czyli coś, co było znane już w czasach starożytnego Rzymu. Tradycyjne pozdrowienie z tego czasu, które wyraża chęć pokazania, że w rękach nie mamy broni. Mamy pokojowe zamiary i w ten sposób kogoś witamy, ale czy faktycznie możemy z pełnym przekonaniem ten gest powiązać ze starożytnym Rzymem. Według Martina Wrinklera, profesora studiów klasycznych, który wnikliwie badał temat salutu, prawdziwe korzenie tego pozdrowienia znajdziemy nie w czasach starożytnych, a w kulturze popularnej przełomu XIX i XX wieku, która podejmowała tematy związane z antycznym Rzymem. Badacz nie znalazł żadnych dowodów na to, że gest w takim kształcie w ogóle pojawiał się w rzymskiej rzeczywistości. Najczęściej przywoływanym przykładem występowania samego gestu w starożytnym Rzymie jest obraz „Przysięga Horacjuszy” Jacques’a-Louis Davida. Autor wyobraził sobie scenę, gdy trzech braci przysięga ojcu i wyciąga ręce w kojarzący się sposób, ale widzimy tam zasadnicze różnice od tego, co możemy spostrzec w takiej wersji nazywanej rzymskim pozdrowieniem. Gesty wykonywane są zarówno prawą ręką, i lewą, a w zależności od ustawienia postaci inne jest także ułożenie palców, które na obrazie się nie stykają. Ruchy podniesionych rąk oczywiście pojawiały się zarówno w starożytnych opisach, jak i ikonografiach. Widzimy to na przykład na Kolumnie Trajana, ale raczej trudno tam doszukać się tak zwanego rzymskiego salutu. Często gest otwartej dłoni był interpretowany jako oznaka siły, władzy i autorytetu tak, jak widzimy to na marmurowym posągu Cesarza Augusta, ale to, co tutaj jest różni się w formie od tego, co jednoznacznie kojarzy się z Hitlerem. Dlatego pamiętajmy, że nadinterpretacja tego gestu w tym takim rzekomo rzymskim duchu może być posunięta do absolutnej przesady, ponieważ każdy, kto w ten sposób pozdrawia tłum, mógłby zostać uznany za osobę propagująca brutalne i okrutne idee nazistowskie, dlatego warto zachować w tym odrobinę umiaru. W międzyczasie w całkowitym oderwaniu od czasów rzymskich, ten gest był bardzo powszechny, nigdzie indziej, a w Stanach Zjednoczonych. Zobaczcie w jakim kontekście.
Prawa ręka wyciągnięta na wysokości czoła towarzyszyła powszechnemu rytuałowi przysięgania na flagę amerykańską. Tutaj dzieci znowu nie wyrażają pragnienia zmiany Stanów Zjednoczonych w kraj mlekiem i nazizmem płynący, a gest ten, pamiętajmy o tym, znacząco wyprzedzał czasy III Rzeszy, bo w takiej formie przysięgano od 1892 roku. W amerykańskim kontekście mówimy więc o salucie Bellamy’ego od nazwiska pomysłodawcy Francisa Bellam’yego. Ostatecznie w 1942 roku w Stanach Zjednoczonych zabroniono przysięgania w ten sposób i to popularne hajlowanie zostało zastąpione przez przysięgę, w której kładzie się rękę na sercu. Ale to dalej nam nie wyjaśnia w jaki sposób to energiczne wyrzucenie prawej ręki w górę stało się oficjalnym pozdrowieniem w nazistowskich Niemczech. Mamy tutaj pewien trop, czy być może za całą sprawą nie stoi ten człowiek czyli Benito Mussolini i w takim wariancie Adolf Hitler brutalnie skopiowałby taki sposób pozdrawiania tłumów i czy właśnie w ten sposób ten gest znalazł swoje zastosowanie w nazistowskich Niemczech. Faktycznie jest to dość prawdopodobna droga, bo na przykład Rudolf Heß nie wykluczał wpływu Włochów na rozpowszechnienie się tego gestu. Sam Hitler w swoich monologach snuł opowieści, że w średniowieczu poddani wymachiwali swoimi czapkami, ale za to szlachcice wykonywali już niemieckie pozdrowienia. Problem polega na tym, że nie ma to żadnego pokrycia w źródłach. Najprawdopodobniej jednak tak zwany salut rzymski był po prostu w partiach narodowych sposobem witania się. Trafił również do Polski. Na tym zdjęciu widzimy piłkarzy Wisły Kraków, którzy w ten sposób wcale nie pozdrawiają Hitlera, ale okazują swoją sympatię do ruchów narodowych. Gdy partia nazistowska nabierała coraz większego znaczenia, to oczywiście zmieniał się również wydźwięk tego gestu, ponieważ energiczne wyrzucenie prawej ręki w górę mogło być postrzegane jako wyraz ogromnego poparcia dla Adolfa Hitlera i jego kolegów, czyli dla ludzi, którzy rozpowszechnili używanie tego gestu w Europie i na świecie i odtąd przestał on już mieć jakiekolwiek często neutralne znaczenie. Niestety w historii mamy przykłady ludzi, którzy na przykład chcieli się podlizać albo chcieli wyrazić swoje poparcie dla ideologii nazistowskiej i w ten sposób pozdrawiali wodza albo tłumy. Najsłynniejszy i najbardziej kompromitujący przykład to oczywiście zachowanie piłkarzy Anglii na meczu w 1938 roku, którzy na płynie stadionu olimpijskiego w Berlinie, wykonali nazistowskie pozdrowienie w kierunku trybun i tutaj nie ma żadnej mowy o błędnej interpretacji. Źródła są zgodne. To jest jeden z najbardziej wstydliwych momentów w dziejach brytyjskiego sportu. Gest przeszedł do historii jako smutny symbol jeszcze smutniejszej polityki premiera Neville’a Chamberlain’a i oczywiście jego rządu. Podobno polecenie wykonania tego gestu przyszło z samej góry od Biura Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii. Zostając jednak przy sporcie nie sposób też zapomnieć o igrzyskach olimpijskich w Berlinie w 1936 roku. Podczas ceremonii otwarcia publiczność nagradzała wielkimi brawami wszystkie prezentacje, które salutowały w kierunku Hitlera, jednak serce widowni skradli Francuzi. Ich gest możemy zobaczyć na filmie „Olimpia” z 1938 roku i wyraźnie widzimy wyciągnięte dłonie, które trójkolorowi tłumaczyli wykonywaniem salutu olimpijskiego. Co mieli na myśli? Gest widzimy również na pomniku przed stadionem w Amsterdamie stworzonym na igrzyska w 1928 roku. Jednak nie sposób odróżnić, czy ktoś wykonuje gest nazistowski, czy olimpijski, co z resztą mogła przewidzieć drużyna francuska, zwłaszcza że paradowała na zawodach w Berlinie organizowanych przez III Rzeszę. Ale pamiętajmy, że nie wszyscy mogli dostąpić zaszczytu witania się w ten sposób, bo na przykład Żydzi albo więźniowe nie tyle, że tak nie robili, co mieli kategoryczny zakaz witania się w ten sposób. Poza tym śmiało możemy powiedzieć, że pozdrawianie innej osoby, używając takiej techniki było powszechnym zwyczajem w całym społeczeństwie. Ale co działo się, gdy ktoś nie godził się na taki stan rzeczy. Na tym słynnym zdjęciu widzimy odważnego człowieka, który sprzeciwił się salutowaniu pomimo takiego obowiązku. Był to August Landmesser. Ale dlaczego nie salutował w trakcie prezentacji świeżo zbudowanego statku Horst Wessel. Landmesser zakochał się w Żydówce Irmie Eckler, której się oświadczył. Jednak ich zapędy szybko zostały zahamowane. August wyleciał z NSDAP i nie dostał zgody na ślub, a jego rozczarowanie było dobitnie widać na zdjęciu. Wkrótce Landmesser został oskarżony o zbeszczeszczenie rasy, jednak nawet wtedy nie porzucił swoich bliskich. W 1938 roku został więc aresztowany i skazany na prawie trzy lata obozu. Niestety nigdy już więcej nie zobaczył Irmy i dzieci. Po zwolnieniu trochę się tułał aż został wezwany na front II Wojny Światowej i wtedy ślad po nim zaginął. To prawdziwie smutna historia miłości, w której swoje brudne łapska umoczyli naziści.
Tytułem podsumowanie pamiętajmy, że gesty i symbole niestety zmieniają swoje znaczenia w toku dziejów. Zwłaszcza wtedy, gdy łączą się z okrutną i brutalną ideologią, jak na przykład ideologia narodowo socjalistyczna. Dlatego dzisiaj nie wypada dać na imię dziecku Adolf, dlatego w Stanach Zjednoczonych nie przysięga się już z wyciągniętą ręką na amerykańską flagę i dzisiaj raczej nikt z tak przystrzyżonym wąsikiem nie chodzi, chociaż tak naprawdę za tym ostatnim, to raczej nikt nie tęskni.
Subskrybuj Polimaty i otrzymuj informacje o najnowszych odcinkach. Sprawdź również inne materiały.
Autor odcinka – Radek Kotarski