Lubisz rano pospać dłużej? Świat Cię nie znosi!
Czy lubisz rano pospać nieco dłużej? A już na pewno nie zrywać się o siódmej czy ósmej? Jeśli tak, to masz przerąbane, bo ludzkość od zawsze dyskryminowała wstających później, dlaczego? Zanim rozpoczniemy to po koleżeńsku dam znać, że właśnie rozpoczął się dzień darmowej dostawy w czasie którego można kupić moje najnowsze dziecko, książkę „Inaczej”, lub inne moje książki nie płacąc przy tym za przesyłkę. To ulubione święto tych, którzy chcą zgarnąć dobry prezent dla siebie lub dla kogoś bliskiego, tym bardziej, że to już ostatnia szansa na darmową dostawę w tym roku. Jeszcze tylko przez parę godzin możesz złapać tę okazję na inaczej.alt.pl, link zostawiam w opisie.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Polimaty – wersja wideo dostępna poniżej:
Książki Radka:
👉 Inaczej
A skoro mowa o „Inaczej” to wśród nas są ludzie, którzy lubią spać nieco inaczej niż reszta, nie chcą zrywać się z samego rana, bo najprzyjemniej śpi im się do dziewiątej, lub dziesiątej. Tu rodzi się jednak zasadniczy problem, bo co jeśli trzeba o dziewiątej, lub dziesiątej pojawić się w pracy, lub w szkole i nie ma innego wyjścia? Wtedy ktoś zapewne podsunie życzliwą radę, żeby kłaść się wcześniej spać, 22.00, 23.00 i normalnie z samego rańca wstaniesz.
Ludzi, którzy rano lubią postać dłużej, a pójść spać nieco później przyjęło nazywać się sowami lub nocnymi markami. Ci ludzie, nawet jeśli chcą, to najczęściej nie za bardzo potrafią zasnąć przed północą. Leżą wtedy czujni, myślą o wszystkich sprawach, a ostatnie na co mają ochotę to sen. Nie pomagają klasyczne techniki zasypiania, liczenie owiec, czy słuchanie wystąpień premiera. Sen po prostu nie przychodzi, dlatego gdy ktoś im radzi „to się normalnie kładź wcześniej spać i śpij normalnie”, to jest równie pomocny jak wtedy gdy osobie z depresją mówi, aby nie była taka smutna. Mało skuteczne. Dlatego dzisiaj poznamy nieco bliżej problemy nocnych marków i zastanowimy się, czy da się przestawić nasz zegar biologiczny tak, aby był lepiej dopasowany do tego jak zorganizowane jest społeczeństwo. Natomiast wcześniej posłuchajmy o czym ostatnio rozmyślał mój kuzyn, przed wami Ładek i jego Wołek Rozmyśłań.
A co jeśli nocne marki, które lubią późno się położyć spać, a rano dłużej pospać, po prostu urodziły się w złej strefie czasowej. Ładeczku, wydaje mi się, że przy okazji wymyśliłeś niesamowity lek dla takich osób, wystarczy przeprowadzić je na przykład Wyspy Zielonego Przylądka, gdzie wstając o polskiej 10.00, będą zrywały się o tamtejszej 8 rano, brzmi świetnie. Ale gdyby się nad tym trochę głębiej zastanowić, to kto chciałby mieszkać w miejscu, gdzie temperatura rzadko spada poniżej 20 stopni, ludzie żyją skromnie, wolno i szczęśliwie, a głównym hasłem tego państwa jest „no stres”, jak tak można żyć? Zacznijmy od tego, że od wieków ludzie mieli proste przekonanie, że trzeba wstawać jak najwcześniej, bo tak jest dobrze i szlachetnie. Mamy tego ślad do dzisiaj niemal w każdym europejskim języku, Anglicy mawiają, że wczesny ptaszek łapie robaka, a Niemcy, że poranna godzina ma złoto w ustach, w Polsce także mamy podobne powiedzonko; kto rano wstaje temu Pan Bóg daje, wyjaśnia wszystko. Może jednak nie wszystko, bo co miałby dawać Pan Bóg dającym wcześniej? Niewyspanie? Przez całe stulecia przyjęło się przyjmować, że wstające później sowy to życiowe przegrywy, które ze swoim wrodzonym lenistwem do niczego nie dojdą. Wniosek; muszą wstawać wcześniej, tak jak poranne skowronki, ale przychodzi im to z trudem, dlaczego? Bo różnice pomiędzy poszczególnymi osobami i ich zegarami biologicznymi są naprawdę duże, każdy z nas rano o godzinie 9 ma inną temperaturę ciała, tętno, przemianę materii, ciśnienie krwi i poziom wydzielanych hormonów. Pora dnia inaczej będzie działała również na nasze zachowanie czy sprawność intelektualną. Jeśli ktoś zatem jest klasyczną sową i rano jest równie zamroczony, co europosłowie po całonocnym spotkaniu towarzyskim w Brukseli, to nie jest to jego wina, a stoi za tym twarda biologia i chemia. Problem w tym, że większość z nas musi wstać na określoną godzinę i pracować lub uczyć się w wyznaczonym czasie, bez oglądania się na własny zegar biologiczny.
Zdaniem współczesnej nauki może być to dla nas bardzo niekorzystne i przypomina stan zmęczenia spowodowanego różnicą czasu po międzykontynentalnym locie, co z angielska zwykliśmy nazywać jet lagiem. Dlatego właśnie niektórzy naukowcy tę niezgodność naszego zegara biologicznego ze zwyczajowymi porami aktywności innych ludzi nazywają społecznym jet lagiem. W praktyce oznacza to, że w czasie porannej odprawy organizm nocnego marka może nadal produkować melatoninę, a więc hormon odpowiadający za prawidłowy sen, a my zamiast pomyśleć o jego biologii zafundujemy mu mądrości ludowe o lenistwie, braku zaangażowania czy nieumiejętności dopasowania się do norm panujących w społeczeństwie. Ludzie, opamiętajmy się.
Chronotyp mocnych marków to gotowy przepis na męki przez całe życie, które zaczynają się dość wcześnie. Wiedzą o tym dobrze nastolatkowie próbujący wstać na pierwszą godzinę lekcyjną do szkoły. Właśnie w okresie nastoletnim chronotyp, czyli indywidualny schemat snu u większości osób wędruje w stronę sowiego. Zresztą przez całe życie chronotyp również będzie się nieco zmieniał, ale dla sporej części społeczeństwa zawsze pozostanie sowi. Jak sporej? Czas na zagadkę Wujka Radka.
Proszę państwa, ile tych nocnych marków jest wśród nas, ludzi stąd, ze Środkowej Europy? A. około 10%, B. Około 15%, C. Około 20%? Ilu wśród tych ludzi jest tych sów?
Odpowiedź jak zawsze na końcu programu. Chronobiologia, a więc nauka zajmująca się badaniem rytmu snu całkiem dobrze udowodniła, że na przykład z powodów wczesnych godzin, w których rozpoczynają się lekcje w szkole, dzieci o chronotypie sowy radzą sobie gorzej w systemie obowiązkowej edukacji, niż rówieśnicy o odmiennym zegarze biologicznym. Dzieje się tak, pomimo, że nie ma większych różnic intelektualnych pomiędzy nimi, a chociażby skowronkami. Są nawet badania, które pokazują, że sowy mogą być minimalnie inteligentniejsze od pozostałych chronotypów. Mimo tego, nie mają one szansy wykazać się w szkole, a potem oczywiście w pracy, bo ta działa poza godzinami szczytu ich możliwości, taki life. I nie mówię tego na swoją korzyść, bo sam jestem porannym skowronkiem wstającym przez 7 rano, dlatego długo nie rozumiałem dlaczego tak wielu ludzi podczas porannych spotkać wygląda jak jakiś skacowany bumelant. Mimo, że wieczór wcześniej nie tknęło żadnych substancji psychoaktywnych, zwyczajnie ich organizmy nie nadają się do działania rano, a wykażą się dopiero popołudniu lub wieczorem, kiedy zwyczajowe godziny pracy, lub nauki dobiegną niestety końca.
Zdaniem doktora Michaela Breusa, szczyt możliwości porannych ptaszków przypada na godziny od około 9.30 do 12.00, ale dla sów to dopiero przedział między 16.00-19.00. Wcześniejsze próby działań na najwyższych obrotach mogą się u takich osób zakończyć kompletnym niepowodzeniem, udowodniono to pod koniec XX wieku, kiedy okazało się, że bardziej nocny chronotyp sprzyja pojawianiu się u ludzi prokrastynacji, a więc wiecznego odkładania spraw na później. Chcesz popracować, albo trochę pouczyć, ale orientujesz się, że nagle czytasz biografię Diego Maradony na Wikipedii, za moment włączasz pranie, sprawdzasz czy coś zmieniło się w wyposażeniu lodówki od ostatniego sprawdzenia 10 minut temu, a robota jak nie szła, tak nie idzie. Pod koniec dnia zdajesz sobie sprawę, że cały dzień zleciał na głupoty i postanawiasz ze świeżymi siłami zacząć od jutra. Brzmi znajomo? Jeśli tak, jesteś typem nocnego marka, to może pomóc zabieranie się za pracę lub naukę nieco później, w szczycie swoich możliwości, a nie w szczycie możliwości reszty społeczeństwa.
Na pewno należy wyrzucić do kosza porady, które miałyby nauczyć nasz organizm nowego, rzekomo lepszego chronotypu, a więc porannego. Są też tysiące porad, całych dywizji pseudocoachów, którzy sugerują, że aby odnieść sukces, trzeba wstawać o 5 rano, wyznaczyć sobie za cel posiadanie miliona złotych i idąc za ich przykładem, używać majonezu zamiast żelu do włosów. To droga donikąd. To znaczy w donikąd w temacie wstawania o 5 rano, bo powiedzmy sobie szczerze, majonez na włosach działa doskonale.
Chronotyp zapisany jest w genach, więc nie da się go zmienić siłą woli, tak samo jak nie istnieje możliwość zmiany koloru oczu w taki właśnie sposób. Popek się nie liczy. Jedyne zatem, co jesteśmy w stanie zrobić za sprawą odpowiednich godzin posiłków, ćwiczeń, lub ekspozycji na światło to delikatnie wpłynąć na własny chronotyp i nieco przesunąć go względem wrodzonego zegara biologicznego. Nie oznacza to oczywiście faktycznej zmiany, a raczej chodzi jedynie o lepsze działanie w nieco innych porach niż te, które przychodzą nam naturalnie. O jakiej skali zmiany mówimy? Chronobiolog Katarina Wulff twierdzi, że można tego dokonać o około półtorej godziny w jedną lub w drugą stronę, ale dodaje, że ludzie i tak najlepiej się czują gdy działają w swoim naturalnym rytmie, tak po prostu jest. Poza tym trawa u sąsiada zawsze jest bardziej zielona, ja sam zazdrosnym okiem patrzę na nocnych marków, którzy potrafią do późna funkcjonować. Gdy gram z kolegami w Apex Legends to około 23.00 widziałbym się już raczej w łóżku niż z karabinem w dłoni, a oni się dopiero rozkręcają. Ogólne rady sugerujące, że najlepiej wstawać o godzinie 8,a do pracy zasiadać o jeszcze innej godzinie są pozbawione sensu, bo nie ma dwóch takich samych zegarów biologicznych. Poza tym, mało kto wie, że poranne skowronki, czy wieczorne sowy, to nie jedyne chronotypy. Mało tego, one w sumie nie stanowią nawet połowy ludzkiej populacji, chronotypów mamy więcej i każdy z nich lepiej funkcjonuje o innych porach dnia. To temat przy którym trzeba chwile usiąść, poczytać, a potem zamienić na praktykę. Dlatego w mojej książce „Inaczej” tłumaczę i wyjaśniam w jaki sposób znaleźć swój chronotyp i przy okazji dobrze go obsługiwać i dzięki temu nauka czy praca, po prostu będzie szła przyjemniej. Książkę jako dobry prezent dla siebie lub dla kogoś bliskiego jeszcze przez momencik można kupić z darmową przesyłka kurierską na terenie Polski. To jest najlepszy moment na zakup, można go śmiało dokonać teraz na stronie inaczej.alt.pl.
Zadanie na dzisiaj jest proste, wpiszcie w komentarzu o której godzinie naturalnie wstawalibyście codziennie, gdybyście nie ustawiali budzika? jeśli słuchacie tego w formie podcastu to po prostu o tym pomyślcie. Dziękuję za dzisiaj, do zobaczenia następnym razem. Poprawna odpowiedź na zagadkę to C, nocne marki to około 20% społeczeństwa i jest ich i tak więcej niż porannych ptaszków, których jest około 15%, reszta to pozostałe chronotypy, o których przeczytasz w książce „Inaczej”. Mam jeszcze jedną prośbę, kliknij pod tym filmem łapkę w górę, bo to naprawdę ważne. Dziękuję.
Autor odcinka – Radek Kotarski