Coś przed Wami ukrywałem

Wiem, to wszystko wygląda dziwnie i tajemniczo i trochę jest tak w rzeczywistości bowiem ten film jest taką trochę formą spowiedzi, wyjaśnienia. Dlaczego? Bo coś przed wami ukrywałem. Od co najmniej roku nie wiecie o niezwykle istotnej części mojego życia i zacznijmy od tego, że ten film, gdy obejrzycie go do końca wyjaśni wam wszystko i pokaże, że niektórzy rozsądni planują, a inni tacy jak ja oddają 6 miesięcy swojego życia w ręce ślepego losu, który korzysta z takich narzędzi jak kubeczki, czy piłeczki pingpongowe. Aby komisja gier i zakładów nie przyczepiła się, zarejestrowałem ten bardzo ważny moment na nagraniu video. Za moment zobaczycie jego fragment. Pełna wersja bez cięć znajduje się na kanale Radek Kotarski, więc zapnijcie pasy. Zaczynamy.

To jest transkrypcja odcinka z kanału Polimaty – wersja wideo dostępna poniżej:


Książki Radka:

👉 Włam się do mózgu

👉 Inaczej

👉 Nic bardziej mylnego


Przed nami losowanie. Jest z nami urocza asystentka, Natasza, ukłoń się nóżką ładnie państwu. Proszę bardzo, która bezstronnie przeprowadzi cały proces, ale abyście mieli 100% pewność, że nie odbył on się na przykład 4 lata temu, to proszę bardzo Rzeczpospolita z tego weekendu. Dzisiaj mamy akurat 8 października, to jest wydanie weekendowe, ale mam nadzieję, że widzicie dobrze, że wszystko pięknie się zgadza. Formalności za nami, to co nas najbardziej będzie interesowało, to są właśnie te kubeczki. W każdym z nich jest inna nazwa języka, którego nauka przypadnie mi w zaszczycie w najbliższym roku. Jest tutaj parę hardcorów powiedziałbym szczerze: grecki, serbski, to są takie języki, które niestety mają swój własny alfabet i na nie nie chciałbym trafić, ale są tutaj takie języki, które są bardzo ciekawe. Zwróćcie uwagę, że nie ma tutaj hiszpańskiego, francuskiego, włoskiego i pomimo tego, że z żadnym z tych języków nie miałem nigdy nic wspólnego, to pomyślałem, że mi nie uwierzycie, że się ich nie uczyłem, więc wzięliśmy same egzotyczne naprawdę hardcore’y. Nie wiem czy bierzesz technikę pod tytułem rzucanie tak hyc, bach czy bezpośrednio, to już zostawiam tobie. Czekaj, jeszcze ci poprawię troszeczkę, bo…O, teraz nie widzisz na pewno? Dobrze. Nie widzisz na pewno czyli wszystko jest w porządku. No dobrze, to już skieruję kamerę na ciebie, a jeszcze tylko pokażę tutaj naszym widzom, że mamy drugą kamerę, która rejestruje to wszystko, co się będzie działo bezpośrednio przy kubeczkach. Aha, kuleczki przepraszam tutaj są. Tak, kuleczki są, to oznacza rok mojego życia, dlatego jak byś mogła to dobrze zrobić. 

Dobra powiem ci, że nie trafiłaś w nic. Komisyjnie to pokażę, że ta piłeczka się odbiła dalej, ok, proszę bardzo, następna próba. Też ta piłeczka trafiła pomiędzy kubeczki, więc proszę bardzo. Mamy czas do wieczora, spokojnie. OK. Teraz chwila prawdy. Boże, rok mojego życia i to będzie, uwaga, weźmy ten kubeczek żeby było tak. Już możesz sobie zdjąć to. 

To ja sprawdzę dobra? 

Dobra, to sprawdź ty żeby było bezstronnie. Moja znajomość szwedzkiego do tej pory odbywa się i zamyka się w słowach Ikea, Zlatan Ibrahimović i Kurt Vander, ale przeznaczenie jest takie, że sprawa jest prosta, więc do zobaczenia za pół roku i wyjdzie w praniu, co z tego wyjdzie. 

Postawmy sprawę jasno, nie byłem szczególnie zachwycony wynikami losowania. Dużo bardziej wolałem trafić na język japoński, czy też portugalski, ale losowanie miało być uczciwe i moim celem stało się nauczenie tego nieszczęsnego szwedzkiego w tylko i aż w pół roku tak, aby po tym czasie swobodnie się w nim porozumiewać na takim poziomie solidnym, dobrym, średniozaawansowanym. Czy to się udało? Tak mi się wydaje, ale nie musicie mi wierzyć na słowo, ponieważ po pół roku nauki postanowiłem przystąpić do testu Swedex, organizowanego przez Uniwersytet Ludowy również w Polsce, w Gdańsku. Swedex to niezależny tekst z języka szwedzkiego. Szwedzcy egzaminatorzy sprawdzali, czy potrafiłem mówić, pisać i rozumieć język, który dla niektórych może brzmieć jak kaloryfer spadający ze schodów. Co więcej? Testy był bardzo trudny, przynajmniej dla mnie. Na przykład musiałem zrozumieć sens zdań wypowiedzianych w różnych szwedzkich dialektach. Ale poszło dobrze, całkiem dobrze, więc załączam zeskanowany wynik.  

I faktycznie okazało się, że jeśli chodzi o to nauczenie się języka szwedzkiego, to ten certyfikat gdzieś dał mi taką trochę pewność siebie i udowodnił, że byłem w stanie to zrobić. Ale to dalej nie odpowiada na podstawowe pytanie: „po co”? 

Odpowiedź jest jasna. Dlatego, że dużo więcej czasu poświęciłem na coś innego, na sprawdzenie w jaki sposób uczymy się dowolnej wiedzy, czy umiejętności zarówno w szkole, jak i w dorosłym życiu. Co się okazało? Że niestety z tej szkolnej ławki pamiętamy naprawdę mało informacji, a do tego uczenie się czegokolwiek dla wielu kojarzy się równie pozytywnie co na przykład epidemia gruźlicy i tutaj, no właśnie, kto jest za to odpowiedzialny? Czy nauczyciel? Minister Edukacji? Cała instytucji szkoły? A może my sami jesteśmy sobie winni? I aby dojść do sedna tego prześledziłem setki artykułów naukowych, książek, do tego doszły godziny konsultacji ze światowej sławy ekspertami w dziedzinie uczenia się i zapamiętywania aby wyciągnąć z tego ważny wniosek. Uwaga. Najczęściej w szkole nikt nigdy nie nauczył nas, w jaki sposób powinniśmy się w ogóle uczyć. Co jeszcze smutniejsze, w późniejszym życiu także się tego nie uczymy, a przecież tutaj w szkole, jak i na przykład w pracy musimy pochłaniać ogromne porcje informacji i oczywiście je zapamiętać. 

A to jest sytuacja identyczna jakbyśmy kogoś wrzucili do rwącej rzeki, a wcześniej nie powiedzielibyśmy mu, jak należy pływać, jednak gdybyśmy mieli takie nieco bardziej edukacyjne podejście, to równie dobrze tak samo kogoś tam moglibyśmy wrzucić i w ten sposób nauczyć go pływać. Zakończyłoby się to pewnie bardzo tragicznie. Brzmi irracjonalnie, ale w rzeczywistości to są często realia, które są praktykowane w szkołach i to na całym świecie. Jeśli bowiem nie nauczymy kogoś tego, w jaki sposób w młodszym, czy dorosłym życiu należy się uczyć, to taka osoba będzie do tego używała metod intuicyjnych, najczęściej przestarzałych czyli czytanie wielokrotne tego samego tekstu, katowanie się nim, próby jego wkuwania, zapamiętywania na moment przed egzaminem i mi się bardzo wygodnie mówi, że tak ktoś robił, ale to niemal perfekcyjne podsumowanie całej mojej szkolnej edukacji. A jak wygląda skuteczność takiej metody na tle innych? Identycznie jak sytuacja, w której nad miasto naleciałyby bombowce, a my próbowaliśmy strącić je na przykład za pomocą kamieni. Może któryś by doleciał szczęśliwie, ale szału raczej nie będzie i to pięknie tłumaczy nam dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły. A później w dorosłym życiu, gdy zabieramy się do nauczenia się czegoś przydatnego na przykład w pracy, to często przypomina to katorgę. Niestety fakt, że nie do końca wiemy, jak się uczyć, bo nikt nas tego nie nauczył ma ogromny wpływ na nasze życie, bo na przykład w trakcie takiej kariery szkolnej, czy później już w pracy tracimy czas i energię na jakieś bliżej niesprecyzowane próby zapamiętywania, wkuwania bez wiedzy jak skutecznie należy to zrobić. Dlatego moim celem przez bardzo długi czas stało się sprawdzenie tych naukowo przebadanych metod i następnie opisanie ich w mojej nowej książce. Ale nie chciałem badać tego tylko teoretycznie. Postanowiłem sprawdzić wszystko na… samym sobie. I sprawdzić, czy naukowcy mają rację i możemy uczyć się czegokolwiek chcemy w prosty i przyjemny sposób. Nauczenie się szwedzkiego było jednym z wyzwań, ale nie jedynym. Stawiając sprawę zupełnie jasno. Ja absolutnie wierze, że możemy zerwać ze starymi nawykami, które często sięgają jeszcze hen, hen czasów szkolnych i w końcu nauczyć się, w jaki sposób powinniśmy się uczyć. Moim skromnym zadaniem będzie wyposażyć was w instrukcję obsługi waszego mózgu. Ja to obrazowo nazywam włamywaniem się do mózgu, A chodzi o sytuację, w której wytrychami czyli przebadanymi naukowo sposobami skutecznego uczenia się, jesteśmy w stanie zapamiętywać wiedzę, umiejętności, co tylko chcemy w sposób właśnie nowoczesny, skuteczny, ale może przede wszystkim trwały. 

Proszę bardzo product placement tak subtelny, jak w Klanie, ale w rzeczywistości najistotniejsze znaczenie ma dla nas ławka szkolna bowiem niektórzy dorośli widzowie mogą pomyśleć, że sprawa dotyczy wyłącznie uczniów, nieszczęśników, którzy w takich ławkach ślęczą nad podręcznikami szkolnymi i jeśli ktoś jest nieco starszy to już uczyć się nie musi. Nic bardziej mylnego, dlatego tę książkę napisałem w taki sposób aby korzystali z niej faktycznie zarówno uczniowie szkół wszelakich, ale także może przede wszystkim dorośli, którzy i tak uczą się przez całe życie, chociaż bardzo często nie zdają sobie z tego sprawy. 

Czas na bardzo ważne zastrzeżenie. Po pierwsze nie jestem geniuszem, po drugie nie mam wybitnego talentu do nauki języków obcych, czy czegokolwiek innego i po trzecie udaje mi się przyswoić dużo informacji na raz wyłącznie dlatego, że stosuję nowoczesne i przebadane naukowo metody nauczenia się. Co równie bardzo ważne nie rzuciłem wszystkiego aby uczyć się języka szwedzkiego, dlatego że stety albo niestety nadal pół roku spędzam na planie nagraniowym, a spostrzegawczy na pewno zauważyli, że w trakcie losowania u mojej żony był widoczny wydatny brzuch, który jednoznacznie sugerował, że lada moment na świecie miał pojawić się nasz potomek i w rzeczywistością taka sytuacja miała miejsce. Nie muszę tłumaczyć każdemu, że to po prostu trochę czasu zabiera. No właśnie z resztą bardzo dziękuję za pomoc w tym nagraniu, ale jeszcze może zdążę powiedzieć jedną rzecz, że w czasie mojej nauki ani razu nie byłem w Szwecji i korzystałem wyłącznie z powszechnie dostępnych sposobów uczenia się. Wszystkie te doświadczenia naturalnie znajdziecie w książce. 

Szczegółowo opisałem to wszystko w książce, w której znajdziecie między innymi kilkanaście metod skutecznego uczenia się, które, uwaga, od razu da się zastosować w praktyce. Doszliśmy też do wniosku, że książka musi być pięknie wydana, mieć twardą oprawę i 300 stron wypełnionych po brzegi dobrą treścią i grafiką. Po co? Aby nadawała się na wartościowy prezent dla kogoś lub dla samego siebie. Sam ją wydałem, doglądałem każdego szczegółu i podpisuje się pod wszystkim. 

Doszedłem również do wniosku, że to jest naprawdę ważne, żeby dzielić się efektami swojej pracy także z innymi, więc postanowiłem, że gdy kupujesz książkę, to tym samym czysto fizycznie zapełniasz talerz na szkolnej stołówce. Może nie w taki dosłowny sposób, ale każda sprzedana książka to jest ciepły posiłek ufundowany w ramach akcji dożywiania dzieci „Pajacyk”, więc wbrew pozorom ta matematyka czasami bywa prosta. Jednak książka to jeden posiłek. Niestety z tymi nowoczesnymi, przebadanymi naukowo metodami skutecznego uczenia się, zetknąłem się dość późno, ale lepiej późno niż wcale abyście wy nie mieli podobnego problemu, to starałem się opisać wszystko przystępnie w tej książce abyście raz na zawsze mogli po prostu na lepsze zmienić sposób, w jaki uczycie się czegokolwiek tylko chcecie. Tę książkę można kupić wyłącznie w jednym miejscu. Na stronie radek.altenberg.pl. Tej książki nie ma i nie będzie jej w księgarniach. Wystarczy więc, że wejdziecie na tę stronę i kupicie swój egzemplarz w bezpieczny i szybki sposób. Przy tym ważna informacja, w okresie premiery tej książki, każdy sprzedany egzemplarz zostanie opatrzony przeze mnie własnoręcznym podpisem i dostarczony do nas darmową przesyłką kurierską. Przy tym wydaje mi się, że jest to książka dość uniwersalna, która nie traci szybko na swojej aktualności, dlatego nie przewidujemy na nią żadnych obniżek. Nie ma więc co czeka i warto swój egzemplarz zdobyć aby skorzystać z tych profitów, o których wspomniałem: darmowa wysyłka kurierem i autograf. Tym właśnie chciałbym wam podziękować za to, że jesteście ze mną i wspieracie to, co robię. Ok, czas kończyć gadać, więc odwiedźcie radek.altenberg.pl, tam znajdziecie wszystkie szczegóły. A ja tymczasem bardzo wam dziękuję za dzisiaj i widzimy się następnym razem.

Autor odcinka – Radek Kotarski

Przeczytaj / obejrzyj kolejny odcinek ⏩