Chemtrails i kontrola umysłu

Dzień dobry, przyszła wiosna, więcej słońca, robi się ciepło, aż chce się wziąć kocyk, coś do nawodnienia organizmu, dobrą książkę do poczytania i wyjść do ludzi, żeby spędzić trochę czasu, nie wiem, nad jakąś wodą… tylko, że nie. Nie wolno, trzeba zostać w domu, bo trwa pandemia koronawirusa i to jest bardzo specyficzna wiosna, będziemy o niej opowiadać o niej zapewne długie lata, ale żeby zrobić dobrze nie tylko sobie, ale wszystkim na świecie, trzeba teraz zostać w domu.

To jest transkrypcja odcinka z kanału Naukowy Bełkot – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Dawida:

👉 Przepis na człowieka


Nie robimy tego scenariusza, nie realizujemy. Znaczy książkę można poczytać, na przykład ta jest całkiem spoko w sensie dobra oferta jest  na nią teraz, bo do 7 kwietnia wysyłka za darmo, bo jest w przedsprzedaży, każdy kupiony egzemplarz to jeden posiłek w ramach programu pajacyk i autor jest całkiem spoko, tak słyszałem. 

Przechodząc jednak do sedna, kiedyś już nawet nie wiem jak bardzo dawno temu, obiecałem, że jeżeli ten kanał przekroczy pół miliona subskrybentów, to zrobię film o jednej z bardziej absurdalnych teorii spiskowych przynajmniej w mojej ocenie, mianowicie o Chemtrails. I jeżeli mam być szczery wtedy chyba nie sądziłem, że to się wydarzy a się wydarzyło i w związku z tym chciałbym dotrzymać obietnicy, ale że nie możemy wyjść na dwór, to wyobraźmy sobie, że jesteśmy na dworze, leżymy na słoneczku, nagle otwieramy oczy i widzimy to… leci samolot a za tym samolotem są smugi, co myślicie? Czy coś w tym stylu – a, smugi kondensacyjne, czy może raczej – znowu próbują kontrolować umysły, ale ja się nie dam bez walki, jestem przygotowany, a może was to po prostu nie obchodzi. Tak czy owak wyjaśnienie tego fenomenu będzie właśnie w tym filmie, ale nawet więcej, bo poszerzymy to wyjaśnienie, o takie szersze spojrzenie na temat chemicznej kontroli umysłu, zapraszam.

Zacznijmy od tego, że samolot lata na paliwo, tym paliwem jest keryzona nazywana też naftą lotniczą i kiedy mówię – lata na paliwo, to nie mam na myśli tego, że w jakiś magiczny sposób unosi się z wdzięczności kiedy zostanie polany kerozyną, tylko spala paliwo. A produktem tego spalania jest cała gama związków chemicznych takich jak związki siarki, jak tlenki azotu, jak sadza i wreszcie kluczowy dla tej całej historii związek – monotlenek diwodoru, możecie znać go też jako wodę.

Generalnie w chemii organicznej mówi się o trzech rodzajach spalania w zależności od tego, jak dużo tlenu jest dostępne dla tej reakcji, są to spalanie całkowite, pół spalanie i spalanie niecałkowite. I niezależnie od tego, na które spojrzymy to w produktach tej reakcji zauważymy wodę, czyli mówiąc wprost samolot jak leci to spala paliwo, jak spala paliwo to tworzy wodę. Trzeba powiedzieć więcej tworzy parę wodną, czyli wodę w postaci gazowej i tutaj dochodzimy do kluczowego aspektu, a mianowicie do tego, że w danej temperaturze i pod danym ciśnieniem, w jakiejś mieszaninie gazów nazwijmy ją atmosferą, jakiegoś składnika nazwijmy ten składnik parą wodną, można w postaci gazowej upchnąć jakąś wartość, czyli nie więcej. Co się stanie jeżeli spróbujemy zrobić coś więcej? Ta atmosfera będzie robiła wszystko, żeby tego składnika gazowego nie przyjąć, to znaczy nie przyjąć w postaci gazowej. Na szczęście to nie jest tak, że on w jakiś cudowny sposób zniknie, mamy też inne stany skupienia, inne fazy na przykład ciecz, możemy się więc spodziewać, że dojdzie do skroplenia takiego składnika, czyli w przypadku pary wodnej do skroplenia wody, powstania kropli, która potem jeżeli na przykład temperatura jest odpowiednio niska, może zamarznąć. I te zmiany stanu skupienia to tak zwane przejścia fazowe, a temperatura, w której dochodzi do takiego skroplenia, temperatura dodajmy charakterystyczna dla danego ciśnienia, to tak zwana temperatura punktu rosy. 

I tak się składa, że na wysokości, na której latają samoloty jest takie ciśnienie i taka temperatura, że pary wodnej w porównaniu do tego co się dzieje na powierzchni ziemi jest niedużo i można jej upchnąć niedużo. I związku z tym jak taki samolot przylatuje, spala paliwo, tworzy parę wodną, czy tworzy wodę w postaci gazowej, to bardzo szybko przekraczana jest ta maksymalna pojemność tego obszaru, dochodzi do skroplenia, tym chętniej, że poza parą wodną, mamy też składniki gazowe a nawet stałe tak jak sadza, więc powstaje aerozol, który sprzyja skraplania, bardzo często te krople wody szybciutko zamarzają i kryształki lodu odpowiadają za tę smugę kondensacyjną, która ciągnie się za samolotem.

Zwrócę tylko w tym miejscu uwagę na to, że może dojść do innej jeszcze kondensacji, w takich około samolotowych sytuacjach. Być może kiedyś widzieliście takie drobne chmurki powstając w okolicach skrzydeł na przykład na ich końcach, w tym wypadku mechanizm jest nieco inny. Podstawowa różnica polega na tym, że nie zmienia się zawartość pary wodnej w tej około skrzydłowej przestrzeni, ale fakt, że przez ten obszar przestrzeni przecina się skrzydło samolotu skutkuje tym, że chwilowo zmienia się tam ciśnienie. Jak zmienia się ciśnienie, to zmienia się temperatura punktu rosy i może się zmienić na tyle, że przez moment uzyskamy sytuację, w której mamy nasycenie, a nawet przesycenie, co wtedy? Skroplenie się pary wodnej, z tą tylko różnicą, że kiedy samolot stamtąd już wybędzie i ciśnienie wróci do normy, to ta woda w postaci ciekłej, czy kryształków lodu jeżeli dojdzie do tego, po prostu wróci do postaci gazowej i to tak szybko jak szybko się ciśnienie się unormuje, czyli po prostu szybko. Jasne? W sensie zrozumiałe? Mam nadzieję, że tak. 

Dodam jeszcze, że to co widać za samolotami ma nawet swoją nazwę, cirrus homogenitus, przy czym ten drugi z członów oznacza, że jest to coś co jest stworzone przez człowieka. Takie jest wyjaśnienie naukowe i chociaż wiem, że co potwierdzają badania wielu zwolenników teorii spiskowych, powołuje się argumentując swoje poglądy na teorie naukowe, to nie słuchają oni argumentów naukowych, kiedy wygłasza je druga strona, ich adwersarze tym silniej się im się opierają, tym silniej nie słuchają. Im bardziej naukowe powiązania ma ta osoba, która próbuje z nimi polemizować.                                                                                      

I powiem szczerze, kiedy zbadałem jak dużo osób w to wszystko wierzy, mam tutaj na myśl Chemtrails, to byłem trochę zszokowany, bo ten odsetek wynosił w 2012 roku 2,6% spośród osób, które wierzyły totalnie w tą teorię, a 14% częściowo, cztery lata później wartości były dużo większe, bo kolejne 9% i 19%. Zaznaczę, że badania prowadzono w USA.

Bo ja jeszcze nie wyjaśniłem tak naprawdę, o co chodzi. Chemtrails, to taka teoria spiskowa, która twierdzi, że to co widać za samolotami, to nie są smugi kondensacyjne, tylko umyślnie rozpylone aerozole substancji, które pozwalają kontrolować umysł nas zwykłych szaraczków, czy jak niektórzy by powiedzieli – owieczek. Rzekomo są tam aluminium, tytan, wirusy, bakterie, co dziwne substancje nie są raczej znane z tego, że  wpływają na funkcjonowanie umysłu, więc to tylko potwierdza, to co powiedziałem, że z naukowego punktu widzenia, nie ma żadnych podstaw, żeby to była chociaż w części teoria spiskowa prawdziwa. Może trochę szkoda, może wtedy nie musiałbym robić takiej ciągłej promocji tej książki, kupujcie do 7 kwietnia, wysyłka za darmo, że 10 000 osób już kupiło, że jest bestsellerem w przedsprzedaży, generalnie są zadowoleni. Tylko po prostu zamówił bym taki przelot promocyjny i podbił sprzedaż. 

Ale odsuwając żarty na bok Chemtrails są dla mnie jedną z bardziej absurdalnych teorii spiskowych i naprawdę nie wiem co więcej na ten temat można powiedzieć, jak można by polemizować nie sprowadzając tego wszystkiego do jeszcze większej śmieszności, więc poszerzyłem trochę temat odcinka i przyjrzałem się jeszcze kilku substancjom, które przynajmniej w pewnych kwestiach, w świadomości być może powszechnej, mogą pełnić rolę czegoś co podpada pod kontrolę umysłu.

W 1949 roku australijski psychiatra Jon Cade prowadził nietypowe badania to znaczy wstrzykiwał szczurom laboratoryjnym mocz osób chorych na schizofrenię w nadziei, że w ten sposób wyizoluje jakieś substancje chemiczne, które odpowiadają za wyzwolenie choroby. Te badania ewoluowały, na pewnym etapie przypomniało mu się, że powszechnie wiadomo jest, iż u osób, które chorują na dnę moczanową, substancje o nazwie moczan, w zasadzie sole, gdzie anionem jest anion moczanowy wywołują epizody psychotyczne, i pomyślał, że może u myszy też uda się to zrobić. Wziął więc moczan, w tym wypadku moczan litu, bo był najtańszy, najtrwalszy i najłatwiej dostępny, i wstrzyknął szczurom, i okazało się, że się jednak uspokoiły, czyli zadział zupełnie przeciwnie do założeń, ten związek. 

Zaintrygowany kontynuował badania i szybko odkrył, że chodzi tu nie o anion moczanowy a o kation, gdy sobie to uzmysłowił bardzo, bardzo szybko być może zdecydowanie za szybko podał lit swoim ludzkim pacjentom, którzy doświadczali epizodów manii i również zaobserwował podobny efekt, wyciszenie. I w ten sposób lit stał się pierwszym lekiem stosowanym w psychiatrii, który można było podawać tak jakby preferencyjnie w zapobieganiu wystąpieniu konkretnym objawom zaburzeń psychicznych, chociaż do takiej pełnej akceptacji takiego podejścia, czy do pełnej akceptacji działania litu w psychiatrii musiało minąć jeszcze trochę czasu, bo stało się to w latach 70 XX wieku. Co jest trochę dziwne, bo kiedy przyjrzymy się szczegółom okaże się, że lit w mózgu działa z prawdziwym rozmachem. Wpływa praktycznie na wszystkie ważne neuroprzekaźniki, reguluje na przykład poziom dopaminy, co przeciwdziała zarówno epizodom manii jak i epizodom depresji. Przez to daje bardzo dobre efekty jeżeli chodzi o leczenie choroby afektywnej dwubiegunowej, do tego stopnia, że kiedy testuje się nowe leki porównuje je się właśnie z litem, jako takim złotym standardem w leczeniu farmakologicznym tej choroby. No ale kontynuujmy, lit zwiększa ponadto wrażliwość receptorów serotoniny co może korzystnie działać na osoby w depresji, wpływa na produkcję tlenku azotu, kwasu gamma-aminonomasłowego, który możecie znać jako gaba, ma działanie przeciwutleniające i tak dalej. 

Nie jest jednak doskonały, ma szereg efektów ubocznych, ma szereg niepożądanych działań w połączeniu z innymi lekami, może obciążyć serce, naczynia krwionośne, nerki i tak dalej. Więc tak naprawdę dzisiaj jego zastosowanie ogranicza się niemal wyłącznie do leczenia choroby afektywnej dwubiegunowej, też niezbędne są częste kontrole, dopasowywanie dawki i tak dalej. Warto jednak tutaj wspomnieć, że zanim rozpoczęła się historia litu w psychiatrii, to już trwał epizod podawania litu ludziom w pewnym napoju gazowanym, który wyszedł na rynek w 1929 roku, nazywał się Bib-label Lithated lemon & lime soda, a lit zawierał jako rzekomo prozdrowotny dodatek. Nazwę tego specyfiku jednak szybko zmieniono na 7 UP. Tak nie dziwcie się, Coca Cola też ma nieprzypadkową nazwę jeżeli chodzi o ten pierwszy człon, lit z 7 Up zniknął w 1948 roku, przed tym zanim odkryto jego działanie psychotyczne w psychiatrii i zastawmy się, czy ma potencjał do nazwania czymś co kontroluje umysł. W mojej opinii takie 5 na 10, subiektywne, dlaczego aż tyle, bo to jest jednak zawyżona wartość, bo dotarłem do informacji, że bywa iż wybitnie agresywnym więźniom podaje się lit, żeby lepiej można ich było opanować w więzieniach. Że osoby, które mają wyższy poziom litu w organizmie, bo on jest mikroelementem i normalnie występuje w naszych organizmach, że osoby, które mają wyższy poziom litu rzadziej popełniają samobójstwa, jest kilka takich rzeczy wskazując na to, że rzeczywiście może zmieniać trwale i w sposób zauważalny nasze zachowanie. I poza tym jest dosyć obecny w naszej kulturze dosyć powszechnie, bo wielu bohaterów na przykład, którzy zmagają się z jakimiś problemami psychiatrycznymi przyjmuje lit, przykład film „Garden state” albo „American Psycho”. Skoro jesteśmy przy filmach, to często takim poruszanym motywem około umysłowo kontrolnym jest tiopental sodu.

Możecie go też znać jako pentotal sodu albo serum prawdy, jest to substancja będąca pochodną kwasu barbituranowego, została opracowana w 1936 roku jako potencjalny środek przeciwbólowy, okazało się jednak, że zanim zaczyna wykazywać takie działanie znoszące ból, to dużo szybciej odurza osobę, której się go podaje. Dlaczego? Dlatego, że pentotal sodu łączy się dosyć trwale z receptorami gaba, czyli wspomnianego już wcześniej kwasu gamma-aminonomasłowego, a jak jest taki receptor zablokowany, to nie może on normalnie funkcjonować, bo jednocześnie nie aktywuje tego receptora, czyli jest ten receptor niedostępny dla gaby. A jak gaba nie działa na swój receptor, to takie wyższe funkcje mózgu pochodzące na przykład z kory mózgowej są dosyć znacząco upośledzenie, czyli na przykład ciężko jest coś planować, zapanować nad emocjami, odpowiednio się pobudzić i zdaniem niektórych, kłamać. Kłamstwo jednak wymaga wymyślenia czegoś, stąd pomysł, że petontal sodu może mieć działanie serum prawdy, ale czy tak jest? 

Nie, znaczy najprawdopodobniej nie, jeżeli odetniemy się od tego, co mówi kino, a spojrzymy na to, co możemy wyczytać w publikacjach naukowych. Podanie tiopentalu sodu generalnie zwiększa podatność na sugestie, co sprawia, że w czasie przesłuchań takie otumanione osoby są bardziej skłonne do potwierdzania rzeczy, do mówienia tego, czego się ich zdaniem od nich oczekuje. Z analiz wynika, że mogą przyznawać się do rzeczy, których nigdy nie zrobiły albo nie miały nawet zamiaru zrobić, na domiar złego wszystko wskazuje, że jak ktoś chce kłamać, to będzie mógł kłamać także po podaniu tiopentalu sodu, stąd też duża rola przesłuchującego, który wspomoże się w ten sposób, to być może uda mu się podejść kogoś w jakiś sposób, ale to też nie będzie do końca wiarygodne, w każdym razie to nie jest tak, że to serum prawdy, to jest taki uniwersalny klucz, który otworzy najbardziej zatwardziałego złoczyńcę, który jak na spowiedzi przyzna się  do wszystkiego, co zrobił złego od czasów przedszkola, tak to nie działa. Stąd też w mojej ocenie, kontrola umysłu góra 3 na 10, co nie znaczy, że tiopental sodu nie ma innych zastosowań. Podaje się go na wstępnych etapach anestezji albo w przypadku wykonywania kary śmierci przez zastrzyk, właśnie jako taki wstępny otumaniacz.

Skoro zaś mówimy o karze, to porozmawiajmy o czymś, co jest absolutnie karygodne, o podawaniu ludziom flunitrazepamu, który zapracował sobie na inne nazwy. Handlową rochypnol i potoczną pigułkę gwałtu, no bo zastanówmy się, jeżeli coś jest nazywane pigułką gwałtu, to chyba musi wywierać jakiś wpływ na umysł, coś co można chociaż podciągnąć pod kontrole umysłu, prawda? Może po kolei. 

Pentotal sodu był barbituranem, flunitrazepam, który tak na marginesie zsyntetyzowany został w 1962 roku przez absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego Leona Sternbacha, jest pochodną benzodiazepiny. Nie przypadkowo umieściłem w tym filmie dwa związki, które reprezentują dwie główne grupy środków odurzających. Pigułka gwałtu działa dziesięć razy silniej niż też dosyć powszechnie znany, przynajmniej w niektórych kręgach diazepam. I to działanie jest szczególnie silne w połączeniu z alkoholem, do tego stopnia, że ta kombinacja może nawet zagrażać życiu. A jak działa pigułka gwałtu? To nie jest bardzo skomplikowane, flunitrazepam łączy się z receptorem o nazwie BNZ1, który jest połączony z układem receptorów gaba, znowu. Tym razem jednak skutkuje to zwiększeniem aktywności tych receptorów, otwarciem kanałów chloru i czyniąc z długiej historii krótką. Mechanizm jest przeciwny bo dochodzi do nadaktywności receptorów gaba, skutki podobne, otumanienie, utrata koordynacji, senność, opóźniony czas reakcji, zwiększona podatność na wpływ. Wniosek? No też nie działa zbyt subtelnie taki poziom kontroli umysłu rzędu upijmy się prawie do nieprzytomności, tylko bardziej niebezpieczny, bo można go podać komuś bez jego wiedzy i zagrozić życiu, i zdrowiu tej osoby. Na szczęście istnieje odtrutka, która działa praktycznie natychmiast i można powiedzieć, że całe szczęście.

Kończąc, ktoś mógłby powiedzieć, a gdzie hipnoza? No nie jest ani chemiczna, ani nie chciałbym jej okrajać, bo to materiał na być może cały odcinek. Bardzo chodziło mi po głowie też, żeby wspomnieć przynajmniej, co niniejszym czynię, o toxoplazma gondii, takim pierwotniaku, który rozmnaża się w kocie, ale może żyć w innych stworzeniach, ssakach i ptakach i zmienia zachowanie tych zwierząt. Na przykład jeżeli jest w myszy, to sprawia, że myszy stają się seksualnie podniecone na zapach kota i szukają drapieżcy w poszukiwaniu seksualnego spełnienia w pewien sposób, oczywiście nie, ale tak ich mózg podpowiada. I okazuje się, że ludzie też mogą mieć w mózgu toxoplazmę gondii i też potencjalnie może ten pierwotniak wpływać na nasze zachowanie, bo na przykład u osób, które zmarły w wypadkach samochodowych i przekroczyły prędkość doprowadzając do tego wypadku, częściej one niż średnia społeczna miały toxo w mózgu, ale nie powiem o tym, bo w ten sposób mogę powiedzieć, że trochę więcej jest w książce i nie spłycić tematu przy tym. 

Jeżeli wasza ciekawość jest połechtana, to podbiję nawet stawkę, to nie jest najciekawsza historia jaką tutaj opisałem, zaledwie kilka ciekawych stron z kilkuset. I przede wszystkim ta książka była pisana z zamysłem, aby zmienić myślenie odbiorców na kilka ważnych tematów, dotyczących tego, dlaczego jesteśmy jacy jesteśmy i co możemy z tym zrobić. 

Więc po raz ostatni już dzisiaj przypominam autopromocyjnie, że do 7 kwietnia darmowa wysyłka i można zamówić w Internecie tylko na www.geny.altenberg.pl. Ale dość moi drodzy, dość już o mnie, dość o kontroli umysłu, która wygląda na to, że w takim filmowym wydaniu jest niewykonalna albo jest bardzo wykonalna i tylko dzięki temu, że tak dobrze działa my potulne baranki wierzymy w to, że tego się nie da zrobić. Do zobaczenia, do usłyszenia.

Autor odcinka – Dawid Myśliwiec

Przeczytaj / obejrzyj kolejny odcinek ⏩