Kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem?

Dzień dobry. Wiem, że wielu z was ogląda moje filmy razem z dziećmi. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu z tych dzieci bywają one długie, czasami za długie, dlatego na najbardziej palące dla naszych najmłodszych widzów odpowiem bez żadnej rozgrzewki. Tak, zwierzęta mogą mówić ludzkim głosem. To fakt w nauce znany od dawna. Czy dzieje się tak właśnie w wigilijny wieczór? A i owszem.

To jest transkrypcja odcinka z kanału Naukowy Bełkot – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Dawida:

👉 Przepis na człowieka


Jeżeli jednak tego nie zaobserwujecie u waszych milusińskich w ten szczególny wieczór, nie smućcie się bardzo proszę. Może to być spowodowane wieloma czynnikami. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to chociażby fakt, że ciągle zapalając na przykład światło w nocy albo zasłaniając rolety w dzień rozregulowujemy zegary biologiczne zwierząt domowych, które po prostu nie zdają sobie sprawy, że to jest Wigilia chociaż można spotkać też naukowe, uczone głosy, które mówią, że po prostu aparat generujący dźwięki u niektórych gatunków nie jest przystosowany do artykułowania charakterystycznych dla człowieka zgłosek. Ale głosy są po prostu różne. W nauce już tak jest. Nie mniej warto o tym porozmawiać. Czy zwierzęta mogą z nami rozmawiać? Generalnie i jak się komunikują przynajmniej tak zgrubnie nie tylko wewnątrz gatunku, ale także z nami ludźmi nie tylko w zimie, czy każdego dnia, a także czy istnieje jakiś język zwierząt, którego być może moglibyśmy spróbować się nauczyć. 

Zacznijmy jednak od tego, że dla zwierząt komunikacja to w zasadzie możemy powiedzieć chleb powszedni, a jeżeli za komunikację uznamy zmianę zachowania jednego organizmu na skutek sygnałów emitowanych przez inny organizm, to można powiedzieć, że komunikacja bywa czasami kwestią życia i śmierci. Mam tu na myśli na przykład relację drapieżnik-ofiara, gdzie drapieżnik szuka konkretnych oznak aktywności ofiary i to jakby nie patrzeć jest też przekazywanie jakiejś informacji. Zanim jednak zabrniemy tutaj zbyt daleko musimy wyraźnie podkreślić jedną rzecz, a mianowicie taką, że komunikacja nie jest cechą charakterystyczną tylko dla zwierząt. Już jakiś czas temu nagrałem film o tym, jak komunikują się ze sobą rośliny, jak drzewa mogą dbać o swoje dzieci i jak odnajdują się w tym wszystkim grzyby. Polecam. Link zostawię w karcie po prawej stronie ekranu i w opisie. 

W poprzednim filmie, który był może na niezbyt przyjemny temat, ale uważam, że był bardzo ciekawy, opowiadałem także o tym, że nawet bakterie są zdolne do chemicznego porozumiewania się na drodze tak zwanego quroum sensing jednak w Wigilię jest jasno powiedziane, że chodzi o zwierzęta i pozostańmy przy zwierzętach. Na początek nakreślmy w ogóle jak ogromne jest paleta różnego rodzaju zachowań i podejść do komunikacji pomiędzy poszczególnymi osobnikami. O czym się informują i jak się informują? A wiec generalnie do komunikacji zaprzęgane jest w zasadzie wszystko. Niemal każdy dostępny zmył. Wzrok? To proszę uprzejmie. Tańce godowe ptaków, pawie ogony, ostrzegawcze ubarwienie żądlących owadów, które jaskrawymi kolorami mówią: „Ze mną nie zaczynaj”. Szympanse komunikują się prostymi gestami. U wielu gatunków zmienia się wygląd genitaliów samicy, gdy jest ona w rui, ale nie zapominajmy na przykład o takich wężach czy jaszczurkach, które rozkładają ostrzegawczo swoje kołnierze, psach, które komunikują swoje zamiary i nastawienie pozami ciała, ruchem ogonem oraz o wykorzystaniu takiego faktu jak na przykład szybka zmiana barwy przez kameleony, czy ośmiornice, a to tylko wierzchołek góry lodowej, bo zwierzęta mogą jeszcze świecić jak chociażby świetliki. 

My ludzie też to robimy. Nie mam na myśli tylko jakichś gestów, mikroekspresji, czy pełnych ekspresji, ale choćby języki migowe czy pismo, bo o tym też nie wolno zapominać, jednak bądźmy szczerzy. Kiedy mówimy o mówieniu ludzkim głosem, no to raczej chodzi nam o dźwięk. Tutaj zwierzęta oczywiście też nie pozostają daleko z tyłu. Dorosłe samce ptaków śpiewem uwodzą samice. Młode piskiem wołają o pokarm. Psy szczekają, koty miauczą, cykady cykają…chyba, grzechotniki ostrzegawczo grzechoczą, wszystko to z myślą o przekazaniu informacji o swoich żądzach, zamiarach, czy jako wyraz groźby albo prośby nie tylko na lądzie. Pamiętajmy bowiem o pieśniach wielorybów, czy piskach delfinów, które w ten sposób mogą się informować o wieku, płci, położeniu, a także koordynować w ten sposób dosyć skomplikowane grupowe polowania. Wszelkie odmiany echolokacji także do tego worka, pieski preriowe. Pieski preriowe to jest super przykład. Potrafią żyć one w grupach, które liczą setki osobników i w tych grupach ostrzegają się nawzajem o zbliżających drapieżnikach, a to ostrzeżenie zawiera w sobie informację skąd przybywa drapieżnik, jak szybko, a jeżeli takim potencjalnym zagrożeniem jest człowiek, to ponoć są w stanie one zawrzeć w takim ostrzegawczym sygnale informację o tym jak jest ubrany i czy ma ze sobą broń. Pieski preriowe. 

Osobiście jestem zafascynowany węchowo-chemiczną sferą komunikacji. Historycznie najstarszą wciąż jednak powszechnie stosowaną do tego stopnia, że swego czasu zrobiłem nie jeden, a dwa odcinki o feromonach. O tym, że substancje te działają bardzo silnie nawet w bardzo, bardzo niskich stężeniach, że mogą wyzwalać agresję, chuć, uległość, że królowa mrówek, zmieniając stężenie tej samej substancji może wzmagać uległość robotnic, mobilizować je do walki albo do drążenia tuneli. O tym, że samodzielnie niektóre chemikalia nie działają, a jako dodatek do mieszaniny zwiększają jej moc. O tym, że ćmom może się pomylić z jakiego są gatunku przez takie związki chemiczne, że dzięki feromonom mrówki podążają po konkretnych ścieżkach często ku swojej zgubi. Używają ich także psy. Z resztą nie tylko psy, takie bardziej złożone organizmy. Takie, które byśmy mogli uznać za bardziej złożone także korzystają z feromonów. Czy robią to ludzie? Nie ma na to dowodów. Wszystko dlatego, że narząd przylemieszowy, który powinien odpowiadać za percepcję takich chemicznych sygnałów, u dorosłych ludzi jest niemal na pewno nieaktywny natomiast nie jest tak u noworodków, bo wiele wskazuje, że mogą one łatwiej zlokalizować na przykład sutek matki dzięki takiej feromonowej, semiochemicznej mówimy sygnalizacji. Robią to z resztą nawet z zamkniętymi oczami. Jest jeszcze komunikacja dotykiem. Tak informują czasami o poddaniu się samce w walkach o samice czy młode w zabawie. 

Taniec pszczół. Na pewno o nim słyszeliście. Metoda, którą te owady wymieniają się danymi  o położeniu pokarmu też opiera się głównie o dotyk, bo pamiętajmy, że w ulu jest ciemno i raczej głośno. Dotyk jest także ważnym elementem takiego końcowego etapu zalotów wielu ssaków, z resztą jest to moim zdaniem zmysł bardzo niedoceniony  i muszę się przyznać, że od jakiegoś czasu szykuje się do takiego większego filmu na ten temat, ale żeby nie robić tutaj hucznych zapowiedzi, wróćmy do meritum. Bo możemy jeszcze mówić o elektrokomunikacji. Tutaj za przykład podajmy dziobaka, który nurkując z zamkniętymi oczami, uszami i nozdrzami ciągle potrafi namierzyć ofiarę, mierząc ,czy śledzić aktywność elektryczną jej mięśni. Mamy termokomunikację, tak potencjalne posiłki lokalizują węże, ale także postrzegające podczerwień nietoperze wampiry i jest jeszcze sejsmokomunikacja, o której jeszcze paręnaście godzin temu nie miałem pojęcia. Bo dosłownie dziś rano dotarłem do informacji, że niektóre gatunki wprawiają podłoże w drgania, bardzo delikatne drgania, ale jednak drgania wyczuwalne dla innych osobników ewentualnie wyczuwają drgania innych organizmów. Nie będę się jednak zagłębiał w szczegóły, bo to nie jest kluczowe w tym odcinku. Istotna natomiast jest kwestia, którą chcę poruszyć teraz, a mianowicie czy te sposoby komunikacji bardzo różne i miejscami potwornie imponujące możemy nazwać zwierzęcym językiem. Żeby odpowiedzieć na to pytanie powinniśmy wiedzieć czym jest język. No więc takich cech języka, ludzkiego języka jest dużo. Powiedziałbym nawet, że bardzo dużo i najczęściej, kiedy się je próbuje jakoś usystematyzować, powołuje się na te zaproponowane przez amerykańskiego lingwistę Charles’a Hockett’a. Cechy w liczbie 16 dodajmy i kolejność w jakiej je wymieniam jest alfabetyczna, a więc trochę przypadkowa. Oczywiście nie będę wszystkich opisywał, bo zwyczajnie się na tym nie znam. Powiem tylko, że nie jest tak, iż wszystkie one są obecne w każdym ludzkim języku. Zdaniem Hockett’a każdy naturalny ludzki język spełnia 6 z tych 16 cech, czy kryteriów. A jeżeli ograniczymy się do języków mówionych, to 7. Tylko ta foniczność, werbalność wyklucza nam bardzo wiele tych ciekawych przykładów komunikacji zwierząt i na przykład języki migowe, więc uznajmy, że to nie musi być tylko i wyłącznie werbalna komunikacja. 

Teraz, mając to 6-elementowe minimum jako punkt wyjściowy możemy zobaczyć, jak się do tego mają zwierzęce metody przekazywania informacji. Bez wchodzenia w detale szybko natrafimy na pewnego rodzaju problemy tak to nazwijmy. Na przykład w punkcie ósmym, który zakłada nietrwałość sygnału. Wykluczone w tym momencie zostają praktycznie wszystkie chemiczno-węchowe metody komunikacji, bo jeżeli pies obsika jakieś drzewo, to nie może go odbsikać. Ten sygnał chemiczny tam pozostanie długo. Nie zniknie ot tak natychmiast. Jeżeli mamy taką samicę jedwabnika, która może zwabić samca do siebie z 11 kilometrów właśnie wykorzystując sygnały chemiczne, no to jeżeli w połowie takiego wabienia się rozmyśli, to tego sygnału nie da się pochłonąć z tego całego obszaru. Samiec, który już do niej podąża nie może tego odwywąchać. Mamy problem, to nie spełnia kryteriów ludzkiego języka tych najbardziej podstawowych. Szybko zauważymy też, że na podobne problemy możemy trafić w punkcie dwunastym, czyli w punkcie, który mówi o intencjonalności komunikacji. Tu chodzi  o to, że komunikacja musi być zamierzona, a nie przypadkowa. Nie może być efektem ubocznym innej aktywności. Jeżeli pies dyszy, to wiemy, że jest przegrzany natomiast on dysząc nie mówi nam: „Hej jestem przegrzany”. On się po prostu próbuje schłodzić, kiedy zmienia się kolor na skutek zmiany ukrwienia genitaliów samicy w momencie, kiedy jest ona w rui, to ona nie myśli sobie: „A teraz zwiększę krążenie w tych okolicach mojego ciała”. To się dzieje poza jej kontrolą. Informacja jest przekazana, ale nie jest intencjonalna. Dalej, wiele komplikuje też punt piętnasty czyli wymienność ról. Bardzo często samica nie jest po prostu w stanie odtworzyć tego samego przekazu, jaki względem niej generuje samiec. Tutaj takim oczywistym przykładem są różnego rodzaju ptaki, u których występuje dymorfizm płciowy czyli różnica w wyglądzie zewnętrznym, w rozmiarach na przykładach pomiędzy samcami, a samicami. Jeżeli samiec do jakiegoś przekazu wykorzystuje jaskrawe piórka, których samica nie ma, to tego się nie przeskoczy. Oczywiście takim automatycznym wręcz uzmysłowieniem sobie, jak bardzo to może być daleko posunięte są pawie. Jeżeli samiec rozłoży swój ogon, a samica będzie chciała zrobić dokładnie to samo, to tak naprawdę nie ma za bardzo co rozkładać. Przekaz nie jest wymienny, role w tym przekazie nie są wymienne. Żeby się nie rozdrabniać, to zgodnie z obecnym stanem wiedzy żaden sposób nieludzkiej komunikacji zwierząt nie ma jednocześnie spełnionych tych sześciu fundamentalnych cech wszystkich ludzkich języków. Żodyn, a więc bez okrajania tych wymogów nie możemy nazwać żadnego z nich językiem. 

Natomiast nie bądźmy tacy ortodoksyjni, bo my tutaj nie mówimy, że zwierzęta będą znały ludzkie języki, czy porozumiewały się ludzkimi językami w Wigilię. One mają mówić ludzkim głosem, więc zadajmy sobie inne pytanie: „Czy możliwy jest taki sposób intencjonalnej komunikacji pomiędzy zwierzętami a ludźmi, który byłby zrozumiały dla obu stron, przynajmniej z grubsza”? Choć na przykład takie gołębie można nauczyć rozróżniać 40, 50 zapisanych słów bez ich zrozumienia, to chyba nie skłamię, jeśli powiem, że pierwsze do głowy w przypadku mówienia ludzką mową, przychodzą papugi. Z badań wynika, że mogą one nauczyć się nie tylko konkretnych słów, ale także ich znaczenia. Jednym z najlepiej udokumentowanych przypadków takich mówiących papug był Alex, papuga szara. Ten konkretny osobnik znał ponad 100 słów. Odpowiadał na pytania o kolory, kształty, nawet rzekomo sam zadał pytanie o to, jakiego on jest koloru i jeżeli jest to prawda, to jest to dowód nie tylko na zdolność do abstrakcyjnego myślenia, na wysokie zdolności poznawcze tej papugi, ale także przede wszystkim byłby to jedyny udokumentowany przypadek zadania pytania. Jedyny w historii, które nie zostałoby zadane przez człowieka. Skoro zaś mowa o ptakach, to w komunikacji z nimi nie musimy zdawać się tylko i wyłącznie na słowa. Większość z nich wokalizuje się na kilka różnych sposobów. Ich właściciele, zdaniem naukowców skutecznie, potrafią odczytywać konkretne dźwięki i zaśpiewy jako objawy strachu, głodu, czy prośbę o zabawę. Podobnie jest z szympansami i ich opiekunami. Tutaj jednak gama werbalnych sygnałów przekracza nawet 20, 30 różnych zawołań i artykulacji powiedzmy. 

Orangutany, goryle i szympanse uczono w przeszłości uproszczonych języków migowych i o ile zwykle taka komunikacja z człowiekiem dotyczyła raczej najbliższego otoczenia, teraźniejszości, ewentualnie jakichś prostych potrzeb, to zdarzały się takie przypadki jak na przykład gorylica koko, która wyrażała smutek po stracie swojego kotka, który uciekł i zginął, a którego z nią już od jakiegoś czasu nie było. W latach 70. XX wieku stworzono jerkisz, język oparty o leksigramę czyli takie symbole, które oznaczają coś w sensie nie tylko przedmioty, ale też idee, czynności i tak dalej. Małpy mogły komunikować się z badaczami, wciskając przyciski z takimi prostymi rysunkami. Niektóre potrafiły obsłużyć zestawy zawierające nawet 384 różne klawisze, stosując je w bardzo, bardzo wielu kombinacjach. Bardzo, ale to bardzo ciekawe są dodatkowe badania na delfinach butlonosach, jednych z niewielu stworzeń, które bez treningu rozpoznają siebie w lustrze, co zdaniem badaczy dowodzi ich niezwykłej inteligencji. One także są dosyć dobre w komunikowaniu się z ludźmi do tego stopnia, że rozumieją podstawy gramatyki. Tak przynajmniej twierdzą badacze, bo zauważono, że kiedy zmieni się kolejność komend, to są one w stanie pojąć, że zmienia się razem z tą kolejnością sens takiej komunikacji. W przeszłości uczono je reagować na angielskie słowa. Z czasem rzekomo nie tylko sam uczony delfin starał się wydawać podobne do ludzkich dźwięki, ale inne nieedukowane lingwistycznie osobniki zaczynały tego konkretnego uczonego delfina naśladować w jego staraniach. Poza angielskimi słowami angażowano w takie badania delfinów dotyk i gwizdnięcia. Zwłaszcza ten drugi, czy w zasadzie trzeci przypadek jest ciekawy, dlatego że badania były tak obiecujące, że w pewnym momencie zaangażowała się w nie Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych, a przez to od pewnego momentu wyniki są utajnione. To jest teoria spiskowa, którą powinniśmy się wszyscy zainteresować, a nie te teorie spiskowe, którymi teraz się zajmujemy. Nie mniej, żeby nie odbijać za daleko i nie skupiać się na zwierzętach, które można rzadko spotkać w polskich domach na przykład szympanse, orangutany, goryle czy delfiny, to psy. W 1994 roku ukazała się praca, która postuluje, że każdy, nawet nieszkolony pies, ma taki repertuar zachowań, które mógłby się nauczyć rozpoznawać każdy jego właściciel. Tych zachowań jest 56 i składają się na nie 10 szczęknięć, 5 warknięć, 8 innych wokalizacji, 11 ruchów ogonem, 5 kombinacji ułożeń oczu i uszu, 5 sygnałów odczytywanych z warg i 12 pozycji ciała. Nasza długa wspólna historia, mam na myśli psy i ludzi, sprawia prawdopodobnie, że nawet osoby, które same psa nie mają, są bardzo dobre w odczytywaniu tego, czy szczeknięcia, które słyszą są agresywne, są zachętą do zabawy, czy oznaką stresu. Nie zapominajmy, że tak, jak są wybitni ludzie, tak i mieliśmy do czynienia w historii z wybitnymi psami, które były szczególnie dobre w komunikacji z ludźmi. Mówiąc to mam na myśli były szczególnie dobre w rozumieniu ludzkiej mowy, bo znały nawet kilkaset ludzkich słów i kombinacji tych słów w sensie rozumiały kombinację tych słów. Niedościgniony wydaje się tu być zmarły w zeszłym roku Border collie  o imieniu Chaser, który rozumiał ponad 1000 angielskich wyrazów. Jednak przestrzegam, nie można przesadzać w przypisywaniu psom ludzkich cech czy ludzkich umiejętności na przykład poczucia winy. Mówiłem o tym w filmie na moim drugim kanale, do którego link zostawię teraz i w karcie, i w opisie. 

A skoro mowa o drugim kanale, to koty, bo niedawno pojawił się tam film o komunikacji na linii człowiek-kot i w dużym skrócie koty miauczą do swoich matek, kiedy stają się dorosłe raczej zarzucają ten proceder. Chyba że mieszkają z ludźmi, bo wtedy tym miauczeniem próbują wyegzekwować na ludziach konkretne zachowania, ale na miauczeniu ta komunikacja nie musi się kończyć, bo jeżeli będziecie odpowiednio mrugać do kota, to on też może zrozumieć wasze pokojowe intencje. Jak to robić? Skąd to wiemy? Link zostawię zarówno w opisie, jak i w karcie po prawej stronie ekranu czyli po mojej lewej. 

Jak możemy podsumować odcinek? Komunikacja była, jest i będzie, a komunikacja na linii człowiek-inne gatunki była, jest i będzie nie zawsze zrozumiała, mówiąc zrozumiała dla nas zrozumiała, ale nie jest to też zawsze tylko i wyłącznie wina zwierząt, prawda? 

To tyle moi mili w tegorocznym odcinku w świątecznym swetrze. Niezmiernie dziękuję, że poświęciliście te minuty, cenne minuty waszego życia żeby posłuchać, co mam do powiedzenia. Przed nami niezwykłe święta w niezwykłym roku i teraz niezależnie od tego, jak je spędzacie, czy są one dla was duchowym doświadczeniem, czy tylko kilkoma dniami wolnego, czy spotkacie się z rodziną, czy zobaczycie się z rodziną, czy tylko usłyszycie się z rodziną, chciałem wam złożyć życzenia na te kilka dni. Życzenia odpoczynku, spokoju, ale przede wszystkim zdrowia i pogody ducha. Wszystko to w nadziei, że ten trudny czas, z którym się mierzymy od kilku miesięcy przetrwamy. Przetrwamy go odpowiedzialnie, ale nade wszystko bezpiecznie. Wesołych Świąt i do zobaczenia, do usłyszenia. 

Autor odcinka – Dawid Myśliwiec

Przeczytaj / obejrzyj kolejny odcinek ⏩