5 książek, które nieodwracalnie zmieniły świat nauki
Dzień dobry. Muszę się wam do czegoś przyznać. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałem nienaukową książkę. Serio. To były czas mierzony w latach. Jednocześnie zdaję sobie doskonale sprawę, że te książki, które w tym czasie czytałem, naprawdę zmieniły moje życie, bo dzięki temu robię to, co robię czyli filmy popularnonaukowe na YouTube między innymi. Zrobiłem też rzeczy, których w innych okolicznościach mógłbym nie zrobić, jak na przykład napisanie własnej książki.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Naukowy Bełkot – wersja wideo dostępna poniżej:
Książka Dawida:
Wiem, że już dużo o tym wspominam, ale to jest prawdopodobnie, na pewno, ostatni film przed premierą tej książki i moje myśli nie da się ukryć krążą wokół niej. To jest wielka sprawa dla mnie. Pisałem ją z takim marzeniem, że może ona zmienić myślenie osób, które ją przeczytają odnośnie genetyki, dziedziczenia, tego dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, bo nawet jeżeli ktoś ma pojęcie o genetyce, to wiele z tych osób nie do końca rozumie, jak geny rzutują na to, jacy my jesteśmy, więc prawdopodobnie ostatni raz przed premierą mogę powiedzieć, że jeżeli ktoś jeszcze zdecyduje się w te ostatnie kilkadziesiąt godzin nabyć tę książkę, to dostanie ją z linku w opisie z darmową przesyłką. To moja ustawiczne myślenie o książkach w ostatnim czasie sprawiło, że ten film też książek będzie dotyczył. Książek, które zmieniły świat, świat naukowy i od razu zaznaczam, że ponieważ ja tutaj ustalam reguły, to wyłączyłem wszelkie działa starożytne, bo to bardzo utrudniałoby jakąś klasyfikację, a jest kolejność, oczywiście subiektywna i uwaga spojler, mojej książki na tej liście nie ma. Mogę o niej myśleć ciepło, mogę ją lobbować na tym kanale w zasadzie dowoli, ale jeszcze aż tak mi nie odbiło, więc spokojnie. Ale zobaczcie kto się na tę listę załapał. Pięć pozycji.
Trochę zmieniłem konwencję i koncepcję, bo oczywiście będzie 5 książek, o których powiem trochę więcej, ale ten temat jest mi tak bliski, że są po prostu pozycje, o których gdybym w tym filmie nie wspomniał, to czułbym się z tym źle. W związku z tym zanim przejdę do zasadniczego zestawienia i opowiem trochę więcej o tychże książkach, to po jednym zdaniu o jeszcze kilku pozycjach. Czyli taka lista wyróżnionych czyli miejsce od 10 do 6, gdyby ten ranking rozszerzyć. Miejsce 10. Dialog o dwu najważniejszych układach świata: ptolemeuszowym i kopernikowym autorstwa Galileusza. Między innymi w uznaniu za bycie jednym z najbardziej i to do dziś medialnych przykładów sporu nauki z technologią bowiem autor zapracował sobie na proces inkwizycyjny. Miejsce 9. Raport Alfreda Kinsey’a czyli oparte o metodę naukową, nawet jeżeli niedoskonałą, otwarcie współczesnych nauk o seksualności człowieka. Miejsce 8. Mikrografia Roberta Hook’a. Książka autorstwa zatwardziałego rywala Izaaka Newtona, którą dał początek badaniom mikroskopowym. Miejsce 7. Boska cząstka Leona Ledermana. Książka tak dobra, że po jej przeczytaniu kilka miesięcy żałowałem, że nie jestem fizykiem cząstek. Miejsce 6. Budowa ludzkiego ciała autorstwa Wesaliusza. Dzieło ojca współczesnej anatomii, który jako pierwszy uznał, że jeżeli chce się leczyć ciało, powinno się badać budowę tego ciała. Serio. Wcześniej na przykład unikano robienia sekcji i tak dalej, i tak dalej. Wszystkiego się domyślano i okazało się na przykład, dzięki Wesaliuszowi, że niektórych organów i substancji jednak w naszych ciałach nie ma, a starożytni to podejrzewali i nie zamierza też ukrywać, że ta książka jest fantastycznie i finezyjnie zilustrowana do tego stopnia, że kiedy robiliśmy przepis na człowieka, to to podejście było nam bliskie to znaczy nie chcieliśmy go odtworzyć, ale było ono dla nas bardzo, ale to bardzo mocną inspiracją. A teraz zasadnicza piątka.
Miejsce piąte. De revolutionibus orbium coelestium czyli O obrotach sfer niebieskich Mikołaj Kopernik. Jeżeli mielibyśmy się przyjrzeć z taką większą szczegółowością i krytyką czy krytycznym podejściem oczywiście mam tutaj na myśli historii nauki, to musielibyśmy się zgodzić z dwiema tezami. Dwiema tezami akurat odnośnie Kopernika. Po pierwsze nie był, jeżeli chodzi o ogół osiągnięć, najwybitniejszym naukowcem swoich czasów i jednocześnie nie był też najwybitniejszym naukowcem w historii jeśli chodzi o naukowców pochodzenia polskiego. Jednak jego wpływ na losy świata był niebagatelny i to wszystko w zasadzie można przypisać temu jednemu dziełu: „O obrotach sfer niebieskich”. Opisane w nim odkrycia, a właściwie prace naszego rodaka wywarły wręcz kolosalny wpływ na bieg dziejów. Nie bez podstawy to o Koperniku mówi się, że wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię chociaż nie do końca to jemu powinniśmy przypisywać niemal wyłączne zasługi w tym względzie. Kopernik nie wymyślił bowiem heliocentryzmu czyli poglądu o centralnym położeniu Słońca w Układzie Słonecznym wokół to którego krążą pozostałe planety. Dokonał jedynie sprawdzenia istniejących teorii w konfrontacji z empirycznymi wynikami obserwacji. Heliocentryzm jako taki miał już długą historię w czasach Kopernika, sięgającą osiemnastu stuleci i prac greckiego filozofa Arystarcha. Czyli to co zrobił Kopernik, to zebrać dokładne dane i sprawić jak te dane pasują do modelu heliocentrycznego ze Słońcem w środku i geocentrycznego z Ziemią w środku. Wniosek był taki, że geocentryzm Ptolemeusza trzeba porzucić na rzecz heliocentryzmu czyli najprawdopodobniej, przynajmniej to pasowało lepiej do obserwacji, Słońce jest w centrum Układu Słonecznego a planety poruszały się po okręgach wokół niego. To znaczy to o okręgach akurat był błąd. Kilkadziesiąt lat po publikacji naprawiony z resztą za sprawą Keplera. Orbity są elipsami, a nie okręgami. Nie mniej to właśnie Kopernik konfrontując teorię z danymi, poczynił pierwszy krok i potwornie, potwornie, POTWORNIE ważny krok w usunięciu Ziemi z centrum i słusznie, dodajmy, zastąpienia naszej planety Słońcem. Zasługi dla historii nauki są więc w pełni zasłużone. Heliocentryzm podkreślam jednak to nie był jednak jego pomysł i uważam, że warto to wiedzieć. Co ciekawe swoje dzieło Kopernik zadedykował papieżowi Pawłowi III i początkowo Kościół katolicki nie odrzucił go wcale. Mówiło się o nim pomiędzy hierarchami kościelnymi, pomiędzy kościelnymi uczonymi. Uczono o nim na uniwersytetach, cytowano to dzieło natomiast ci którzy odrzucili go jako pierwsi w zasadzie natychmiast to byli protestanci. Sam Marcin Luter się wypowiedział dosyć ostro o tej koncepcji natomiast już po kilkudziesięciu latach przyszła taka refleksja również ze strony Kościoła katolickiego między innymi za sprawą Galileusza i koniec końców Kopernik trafił jednak do indeksu ksiąg zakazanych, a właściwie jego dzieło tam trafiło.
Miejsce czwarte. „Czym jest życie”? autorstwa Erwina Schrödingera. Jeżeli kojarzycie Erwina Schrödingera jako tego fizyka od mechaniki kwantowej, równania nazwanego jego nazwiskiem, czy myślowego eksperymentu z kotem to… to słusznie kojarzycie. Ja też tak do niedawna miałem, ale kiedy pisałem swoją książkę, a dotyczy ona dziedziczenia i w dużej mierze tego jak działa i nie działa genetyka, bardzo często natykałem się na postać tego austriackiego uczonego. Zawsze gdzieś obok była jego popularnonaukowa książka pod tytułem „Czym jest życie? Fizyczne aspekty żywej komórki. Umysł i materia. Szkice autobiograficzne”. Jest to zapis serii wykładów popularnonaukowych, które Schrödinger wygłosił w 1943 roku w Dublinie. Dywaguje on w nim o chemicznej naturze czynnika dziedzicznego, jakiejś chemicznej substancji, która jest nośnikiem informacji dziedzicznej, genetycznej zawartej w chromosomach. Tego coś, co sprawia, że dzieci są podobne do rodziców. To była w tamtym czasie jednak bądź co bądź tajemnica. Domyślano się czym to może być. Schrödinger postawił szereg hipotez. Wiele z tych hipotez było błędnych, wiele można by nazwać wizjonerskimi, co jest tym bardziej zrozumiałe z jednej strony, z drugiej imponujące, że jednak mówił o biologii molekularnej jako fizyk, który nie miał na tym polu żadnego doświadczenia. Nie mniej to, co jest istotne to to, jaką rolę w umysłach młodych podówczas naukowców, wielkich naukowców odegrała ta książka. To stosunkowo krótkie międzydyscyplinarne dzieło wywarzało mentalne bariery. Inspirowało pokolenie badaczy. Ludzie, którzy odkrywali później strukturę DNA, mechanizm jego działania, ruchome fragmenty genomu, wszyscy otwarcie przyznawali, że podążyli w tę naukową stronę właśnie po przeczytaniu Schrödinger’owego „Czym jest życie”? O tym, jak znaczące były odkrycia wyrosłe na tym gruncie można mówić godzinami. Mówi o nich znaczna część mojej książki, ale w dużym skrócie. Są to odkrycia, które dotyczą absolutnie każdego z nas.
Miejsce trzecie. „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego” Karol Darwin. Nie będę tutaj dyskutował o ewolucji. Bardzo dawno temu zrobiłem o niej film. Nieco mniej dawno temu o kilku ciekawych przykładach dowodzących prawdziwości tej teorii. Tutaj na tapet biorę książkę, a ewolucja to oczywiście nierozerwalny związek z dziełem „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego”, które wyszło z pod pióra Karola Darwina. Za sprawą tej książki dokonały się naprawdę ogromne zmiany można by powiedzieć przewroty w sposobie myślenia nie tylko współczesnych Darwinowi mieszkańców Ziemi, takich zwykłych, ale też współczesnych Darwinowi naukowców. Statyczne i niezmienne gatunki zostały zamienione gatunkami podlegającymi ciągłym drobnym kumulującym się zmianom. Efekt działania doskonałego Boskiego architekta, który wszystko zaprojektował zamienił się w efekt działania prostych reguł i presji środowiska, a w zasadzie rywalizacji o ograniczone zasoby w tym środowisku. No i wreszcie kilkutysięczna Ziemia musiała ustąpić miejsca dużo starszej Ziemi, na której te wszystkie zmiany musiały mieć czas, żeby zajść. Można by powiedzieć, że gdyby nie odkrycia francuskich badaczy z przed kilkudziesięciu lat, Darwin prawdopodobnie także odkryłby to, że gatunki w ogóle wymierają i to nie jest tak, że wszystko jest dane raz na zawsze, więc skok myślowy był naprawdę, naprawdę ogromny i trzeba go przypisać tej konkretnej publikacji. Publikacji, która, dodajmy, praktycznie mogłaby nie ujrzeć światła dziennego. Wszystko dlatego, że Darwin zabierał się do przelania swoich przemyśleń na papier, mówiąc no niezbyt ładnie, ale jeszcze nie bardzo brzydko, jak pies do jeża, dekadami. Szlifował swoje idee naprawdę, naprawdę długo, a w końcu spisał je w pięciuset stronicowym dziele w niecały rok i to tylko dlatego, że był świadomy, że do podobnych wniosków dochodzi inny angielski uczony Alfred Russel Wallace, który wyłożył je w liście do Darwina. Tak na marginesie w tym liście użył sformułowania, które by można by tłumaczyć „Być może zainteresuje cię to, do czego doszedłem”. Darwin już ponad 20 lat szlifował swoją teorię, więc naprawdę musiał poczuć, że przesadził. Na szczęście jednak prominentni członkowie środowiska naukowego byli w pełni świadomi tego, że Darwin pracował nad ewolucją już długie lata i zaaranżowali wszystko w ten sposób, że do ogłoszenia obu teorii i tej autorstwa Darwina, i tej autorstwa Wallace’a czyli tak naprawdę jednej teorii w dwóch głosach doszło tego samego dnia. Dziś Wallace jest jednak trochę zapomniany. Trudno powiedzieć jednoznacznie dlaczego. Być może dlatego, że pochodził z biedniejszej rodziny. Być może dlatego, że Darwin wcześniej napisał inne książki, które też były dosyć poczytne, a być może, że napisał później jeszcze jedną książkę, o której było głośno.
Miejsce drugie. „O pochodzeniu człowieka”. Być może wiele osób wyobraża sobie, że kiedy ewolucja została ogłoszona, to została też z miejsca odrzucona przez pewne kręgi, ale prawda jest taka, że jednak większość czytelników dosyć przyjaźnie, przychylnie odnosiła się do tej teorii. Przemawiała do nich po prostu zwłaszcza swoim aspektem doboru naturalnego. To było łatwe do zrozumienia. Owszem były ogniska bardzo zatwardziałego miejscami sprzeciwu również naukowego. Na przykład prominentny wówczas naukowiec Richard Owen, który jest tak na marginesie jednym z większych dupków w historii naukowi i wystąpił w innym moim filmie, z resztą możecie kliknąć na kartę i posłuchać tam jest o nim historia i ten Richard Owen na przykład zgromadził wokół siebie naukowców, którzy twierdzili, że jeżeli ewolucja w ogóle zachodzi to na pewno nie na drodze doboru naturalnego tylko jest jakiś nadprzyrodzony byt, który nad tym wszystkim czuwa i kieruje to wszystko z rozmysłem, w ten sposób może sformułujmy. Nie mniej jednak kościół anglikański na przykład przyjmował ewolucję w sposób mieszany to znaczy nie było jednoznacznego potępienia dla tej teorii. Dla Darwina jednak ta poprzednia publikacja z trzeciego miejsca czyli „O powstawaniu gatunków” była tylko preludium. Takim wstępem do zasadniczej teorii ewolucji, która tłumaczyłaby również aspekty takie jak dobór płciowy czyli wyjaśniała dlaczego nieporęczny ogon pawia nie zanika pod wpływem czynników środowiskowych, która tłumaczyłaby powstawanie relacji, emocji i która wreszcie tłumaczyłaby powstanie człowieka i o tym było właśnie w dziele pod tytułem „O pochodzeniu człowieka” tak, jak z filmami „Inwazja grzechotników na Amerykę” ciekawe o czym on może być, prawda? Tutaj zapanowało większe wzburzenie po publikacji, mówiąc z dużym uproszczeniem, o wiele łatwiej było wielu ludziom uwierzyć w ewolucję i dobór naturalny u zwierząt i roślin niż w to, że sami są zwierzętami i do nich też mogą stosować się podobne prawa i reguły. Darwinowi już wcześniej obrywało się za to, że teoria ewolucji prowadzi do konkluzji pochodzenia człowieka od małpy, a w zasadzie jeżeli mamy być bardziej prawdomówni i konkretni, to do konkluzji, że współcześni ludzie i współczesne małpy mieli stosunkowo nie dawno wspólnego przodka. Nie mniej dopiero po publikacji o pochodzeniu człowieka, to oburzenie uderzyło w niego z całą mocą. Wielu jego przyjaciół ostrzegało go przed tym, on jednak wierząc w pierwszej kolejności w metodę naukową nie uląkł się i zapracował sobie dzięki temu na dwa sąsiednie miejsca na podium tej listy, co niewątpliwie ucieszyłoby go, gdyby tylko się o tym dowiedział.
Gdyby jeszcze tylko umiał wyjaśnić taki mechanizm, który leży u podstaw ewolucji, wtedy myślę, że wspiął by się na szczyt tej listy, jednak tego nie zrobił. Nie powstrzymał się też przed postawieniem hipotezy, która urosła do miana teorii, błędnej teorii dodajmy i jeszcze warto zaznaczyć, że niewykluczone, że był naprawdę o krok od przejścia do absolutnego TOP-u czyli jednak pierwsze miejsce, jeżeli chodzi o tę publikację. Historia jest jednak złożona i nie ma miejsca tutaj, żeby ją opisywać ze szczegółami. Na szczęście gdzie indziej są na to…Gdzie indziej może się ona znaleźć, ale to wiecie, to teraz czas na miejsce pierwsze.
Miejsce pierwsze to „Principia” Isaaca Newtona. A w zasadzie Philosophiæ Naturalis Principia Mathematica czyli po polsku „Matematyczne zasady filozofii naturalnej”. Szczerze żadne inne dzieło nie mogło po prostu się znaleźć na pierwszym miejscu. Wiem, że zwykle jeśli coś jest na szczycie, to powinno się temu poświęcić najwięcej miejsca, ale tutaj bardzo prosto można ograniczyć uzasadnienie do minimum. Jeżeli wspomnimy dokonania Newtona, to co wymienimy? Teorię grawitacji, wymienimy ruch w ujęciu fizyki klasycznej czyli mechanikę klasyczną, wymienimy rachunek różniczkowy i całkowy, i to wszystko jest tak naprawdę zawarte w tej książce. Czyli podwaliny pod współczesną fizykę. Wszystko w jednym dziele. Jeżeli, bo teraz jesteśmy w środku kwarantanny, w czasie pandemii, widzieliście tego mema, że Newton to zrobił właśnie kiedy został z powodu epidemii odesłany do domu, właśnie „Principia” wtedy powstały. „Principia” są dla współczesnej fizyki klasycznej fundamentem, na którym wznoszą się wszystkie późniejsze odkrycia. Na nagrobku Newtona widnieje epitafium, które moglibyśmy przetłumaczyć w sposób następujący: „Naturę i jej prawa ciemność spowijała. Bóg rzekł: Niech będzie Newton i światłość się stała”. To jest sama prawda. Nawet jeżeli ten naukowiec nie miał najprzyjemniejszego charakteru, jednak prawdą jest też, że gdyby w tym epitafium zamienić nazwisko Newtona na tytuł jego największego dzieła, na „Principia”, to praktycznie w ogóle nie straciłoby ono na wartości i wciąż byłoby tak samo prawdziwe. To nie jest tak, że Newton nie miał innych odkryć opisanych w innych miejscach, ale rola „Principiów” jest tak gigantyczna dla nowożytnej nauki, że wydaje mi się, iż mam prawo w ten sposób to wszystko podsumować.
To by było na tyle. Kończąc pozwolę sobie jeszcze trochę powiedzieć o tej książce, bo to naprawdę ostatnie godziny, kiedy można ją zamówić w przedsprzedaży z darmową wysyłką i ostatni raz mogę to powiedzieć, w sensie nagrać, bo być może oglądacie filmy nie po kolei, jeszcze to usłyszycie w jednym z wcześniejszych filmów, w każdym razie chciałem też wam przy tej okazji podziękować za to, że tak bardzo mi ufacie, bo do tej pory sprzedało się 11 tysięcy egzemplarzy, co sprawia, że jeszcze przed premierą, książka „Przepis na człowieka” uzyskała status bestsellera. Co więcej, pomimo że wiem, że ona nie jest doskonała i nigdy się na tego typu liście nie znajdzie, to piszecie o niej bardzo miłe rzeczy za co też wam dziękuję. Wydaje mi się na podstawie tych recenzji, że przynajmniej do pewnego stopnia jej rola jako czegoś, co pokazuje jak działa dziedziczenie, genetyka, predyspozycje genetyczne i od jak wielu czynników zależy to jacy jesteśmy i że to jest bardziej skomplikowane niż nam się wydaje, jednocześnie daje nam możliwość decydowania, oczywiście w pewnych ramach, o tym, jacy będziemy, jakie będą nasze dzieci, wnuki, jeszcze nienarodzone i niepoczęte, że to jest do pewnego stopnia spełnione. Dziękuję po prostu za te słowa, więc co genyaltenberg.pl. Ostatnie chwile, żeby kupić bestseller jeszcze przed premierą, co brzmi, biorąc poprawkę na to, że to jest moja książka kiedy to mówię, tak absurdalnie i chyba jeszcze po prostu do mnie nie dociera. Tak jak mówiłem wiem, że ta książka na pewno nie będzie nigdy w tego typu zestawieniu, ale głęboko wierzę w to, że jest ona w stanie zmienić spojrzenie wielu osób na pewne bardzo ważne kwestie. Dlatego jeżeli ktokolwiek rozważa jej kupno, to teraz są ostatnie chwile żeby załapać się na przedsprzedaż, na darmową wysyłkę. Być może zmieni ona twoje życie, a jeżeli nie zmieni i uznasz, że jest bardzo słaba, to nabędziesz prawo do tego, żeby do końca istnienia tego kanału nie dać mi o tym zapomnieć, pisząc komentarze, więc sytuacja win-win dla każdego. Po prostu jestem mistrzem promocji. Jak to ludzie z wydawnictwa zobaczą, co ja tu powiedziałem, to od razu podpiszemy kontrakt na drugą książkę coś czuję.
Powiem jeszcze tak na koniec, że ta książka dużo we mnie zmieniła i uważam, że to jest zmiana in plus. No i tym kończę jej przedpremierową promocję. Dziękuję wam za uwagę. Mam nadzieję, że nie zanudziłem. Do przeczytania, a nawet jeżeli nie to do zobaczenia i do usłyszenia.
Autor odcinka – Dawid Myśliwiec