Samobójstwa w Polsce. Mężczyźni popełniają je 6 razy częściej
Cześć. Ja jestem Hania Es i na tym kanale zajmuję się psychologią i zdrowiem psychicznym. Dzisiaj przychodzę z trudnym tematem, bo chciałabym Was nakłonić do refleksji na temat tego strasznego wątku, jakim są samobójstwa w Polsce i tym, jak dużo częściej samobójstwa popełniają mężczyźni i dlaczego się tak dzieje.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:
Książka Hani:
Mamy jako społeczeństwo, mam wrażenie, coraz większą świadomość na temat tego, jak częstym i ważnym problemem jest samobójstwo.
Może słyszeliście już tę statystykę, że na świecie, co 40 sekund, ktoś odbiera sobie życie. I może przez to, jak fatalnie ogromna jest skala tego problemu, czasem zapominamy, że to nie są liczby, to są ludzie. To nie kolejna liczba w statystyce popełnia samobójstwo, to człowiek z imieniem, nazwiskiem, życiem, rodziną, historią, wspomnieniami. Często strasznymi. I na pewno, co te 40 sekund, ktoś mierzy się z tak fatalnym cierpieniem, że może ciężko nam to sobie wyobrazić. Skupmy się, więc na Polsce.
W naszym kraju w 2019 roku odnotowano 12 tys. prób samobójczych, to oznacza, że 33 osoby dziennie dokonują zamachu samobójczego. Tu, w Polsce. I 2,8 raza częściej są to mężczyźni. Z kolei, jeśli spojrzymy na te próby, które zostały zakończone zgonem, jest to 15 osób dziennie. Też tu, w Polsce. 15 osób z imieniem, nazwiskiem, wspomnianymi, historią, przeżyciami, emocjami.
Traktowanie tego, jako jakiejś odległej liczby jest dla nas zabezpieczające, bo po prostu straszne jest myślenie o tym, że codziennie jakby pół twojej klasy z podstawówki czy liceum, że to jest taka liczba. Ale nie jest to podział równy, bo z tych 15 osób dziennie 12 to mężczyźni. Bo popełniają oni sześć razy częściej skuteczne próby samobójcze.
Według WHO w krajach o wysokich przychodach mężczyźni trzy razy częściej umierają śmiercią samobójczą. W krajach o niższych przychodach jest to bardziej wyrównane w kontekście płci. No ale trzy razy, gdzie w Polsce jest to sześć.
No i z czego to wynika? Od dziecka jesteśmy uczeni, że dziewczynka może trochę płakać, ale chłopak? „No nie płacz, co ty baba jesteś?”, „nie maż się”, „nie smuć się”. W naszej kulturze chłopcy, a potem mężczyźni nie mają okazywać uczuć i przejmować się nimi, nie mają prosić o pomoc, a przecież emocje nie mają płci. Wszyscy je odczuwamy, więc jeżeli mężczyźni czują się zmuszeni do tego, by swoje emocje gdzieś tam tłumić, dusić, trzymać głęboko, przykrywać je czymś, byle nie wyszły na zewnątrz, bo to może być po prostu źle widziane i mogą doznać odrzucenia, a nikt z nas go nie chce. Mogą czuć się bezradni, mogą mieć takie przekonanie, że nie powinni iść po pomoc, bo nie otrzymają jej. Nie dają sobie prawa do tego przeżywania, a to wszystko składa się na po prostu brak nadziei. A z braku nadziei i bezsilności może dojść do decyzji o tym, że skoro się nie poprawi… I to jest straszne. Ma to nawet swoją nazwę „toksyczna męskość” i wiąże się z przekonaniem, że jestem facetem, muszę być twardy, nie mogę okazywać tych uczuć, nie mogę tego przeżywać, nie mam do tego prawa. A kiedy nie mam prawa, no to to tłumię, a kiedy to tłumię, to to kiedyś musi się wylać gdzieś. A tym bardziej, jeżeli to siedzi we mnie przez wiele lat, to może wybuchnąć. I w każdej rozmowie na temat równouprawnienia i sytuacji kobiet pada ten argument, że bycie mężczyzną wiąże się z sześciokrotnie większą szansą na to, że człowiek popełni samobójstwo.
Ale wiecie, już sam ten argument, przywołanie go jest potwierdzeniem tego, w jakim żyjemy patriarchacie i to jest ciężkie dla kobiet, ale również jest ciężkie dla mężczyzn. Więc to też jest powód do zastanowienia się nad tymi naszymi normami społecznymi, które powoli próbujemy przełamywać, ale wciąż się one trzymają.
To prawda, że obok tej toksycznej męskości i niepozwalania mężczyznom na różne uczucia, proszenie o pomoc, słabość, kobiety dostają to przyzwolenia. Rozmawiają o swoich uczuciach, emocjach, problemach i nie jest to jakoś szczególnie źle widziane, prawda? I chociaż, gdy kobieta prosi o pomoc i chodzi na psychoterapię czy do psychiatry, to wciąż jest jeszcze to tabu, to jest to dużo inaczej widziane, niż kiedy mężczyzna ma takie problemy.
I to tabu, które wiąże się z poruszaniem tematu zdrowia psychicznego odbija nam się czkawką i widać to już u młodych ludzi, bo w przedziale 20-29 drugim powodem zgonów, najczęstszym jest samobójstwo. To jest taka porażka tego systemu.
Ja uwielbiam i zawsze uwielbiałam matematykę, ale uważam, że jeszcze ważniejsze dla mnie w życiu byłyby lekcje zarządzania emocjami, zajęcia z komunikacji, z umiejętnego radzenia sobie z myślami.
Co więc ja i ty możemy z tym zrobić? Po pierwsze rozmawiać. Rozmawiać o emocjach i uczuciach, pytać bliskich, jak się czują, co u nich. Dawać drugiej osobie przestrzeń na to, by mogła się podzielić, czym chce, by wiedziała, że może i że znajdzie u nas zrozumienie i wsparcie. Nie powtarzanie stereotypów. Psychiatra jest ok., branie leków jest w porządku. Mi leki uratowały życie i jestem za nie bardzo wdzięczna i łykam je codziennie. Czy wolałabym żyć bez leków? Wolałabym, ale nie jestem wtedy sobą, jestem smutkiem, lękiem, rozpaczą i masą okropnych, krzywdzących, raniących myśli. Jest taki mit o tym, że leki psychiatryczne zmieniają osobowość, no to to nie, to one pozwalają mi być sobą, a nie być swoją chorobą, objawami, problemami.
Jeśli podejrzewasz, że ktoś ci bliski ma jakiś problem, chciałby o czymś porozmawiać, coś w sobie tłumi, to zapytaj go o to, znajdź taka przestrzeń na intymną rozmowę i po prostu się zainteresuj, pokaż, że ci zależy i że może do ciebie przyjść z tym. Zaproponuj wizytę u psychoterapeuty czy psychiatry.
Na takie problemy szczególnie narażone są grupy mniejszościowe, które borykają się z dyskryminacją. Miej to więc z tyłu głowy i zainteresuj się osobami z twojego otoczenia, które są LGBT czy są innego wyznania, koloru skóry niż ten, który jest najczęściej w Polsce.
Nie bójmy się o tym rozmawiać. Nie bójmy się prosić o pomoc, no i nie bagatelizujmy sprawy. Jest taki mit, że – o, skoro gadasz o samobójstwie, to nigdy tego nie zrobisz. 80% osób, które popełniły próbę samobójczą mówiły o tym i to był taki ich krzyk o pomoc, który nie został zauważony, wysłuchany, albo potraktowany poważnie. Ja wiem, że z tego się żartuje czasem, że – O Jezu, zabiję się – i ja wolę wtedy zapytać – Czy naprawdę? Czy chciałaś to powiedzieć? Czy chcesz o czymś porozmawiać, czy to był taki nietrafiony żart, który mnie zmartwił? Jeżeli to był taki żart, chociaż tego nie masz na myśli, to proszę, żebyś tak nie mówił, nie mówiła – ale wolę zainteresować się i zainterweniować 10 razy powiedzmy bez potrzeby, kiedy to nie było na serio, niż raz nie zareagować. Pamiętajcie, proszę o tym i szerzmy świadomość, ona jest bardzo ważna.
Ten film na pewno będzie zdemonetyzowany i gdzieś tam zaniknie w algorytmach YouTube`a, a myślę, że ważne jest, żebyśmy się o tym dowiadywali, mimo że nie jest to temat łatwy, lekki i przyjemny, więc zostawcie łapkę w górę, komentarz, udostępnijcie film u siebie. I trzymajcie się. Jeżeli potrzebujecie profesjonalnej pomocy w tym momencie krótkoterminowo, zawsze możecie zadzwonić na linie pomocowe, możecie pójść do OIK-ów, czyli Ośrodków Interwencji Kryzysowych, albo napisać do Fundacji Zobacz Jestem, na którą przekazaliśmy wspólnie darowiznę i jeżeli powiecie, że jesteście stąd, to otrzymacie darmową pomoc psychologiczną. Proście o pomoc, dziewczyny i chłopaki. To jest ok, to jest w porządku. I pytajcie, czy pomocy potrzebują wasi bliscy.
Autorka odcinka – Hania Sywula