Mam borderline

Elo, jestem Hania Es i mam borderline. Jest takie zaburzenie, które nazywa się osobowość chwiejna emocjonalnie i ma ona dwa pozytywy. Jeden to impulsywna, a drugi to właśnie borderline. Na polski borderline tłumaczy się jako osobowość z pogranicza i zanim powiem, czym border jest dla mnie i jak mi się z nim żyje, może chwila o tym, jak się go diagnozuje według międzynarodowej klasyfikacji chorób.

To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Hani:

👉 W głowie się poprzewracało


Czyli według ICD-10, żeby już w ogóle założyć osobowość chwiejną emocjonalnie, jeden z tych dwóch podtypów, muszą występować co najmniej trzy z objawów takich jak: niestabilność emocjonalna, brak kontroli działań impulsywnych, wybuchy gwałtownych zachowań, tysiące myśli w głowie, ochota wyżycia się na innych, duże napięcie w sobie, wroga postawa i wrogie spojrzenie na innych ludzi i ogólna nienawiść. 

Więc jeśli zgłosimy się po pomoc psychologiczną i będziemy diagnozowani, a wtedy wykażemy minimum trzy z tych objawów, zostaniemy zdiagnozowani prawdopodobnie jako osobowość chwiejna emocjonalnie. Dalej na diagnozę borderline składają się jeszcze co najmniej dwa z objawów takich jak: niepewność co do obrazu ja, czyli takie zaburzenia w obrębie self image oraz celów wewnętrznych preferencji. Na moje to jest niestabilne ja i taki brak poczucia własnej tożsamości, wiedzy, co jest moje a co jest czyjeś i kim ja naprawdę jestem. Kolejnym z objawów jest dojrzenie do bycia uwikłanym w niestabilne, często toksyczne relacje i związki. I mówiłam o tym w kontekście schematu porzucenia, czyli ja to pojmuję, że podświadomie bardzo lgniemy do takich relacji, które nie są dla nas dobre, które nas krzywdzą. Kolejnym podpunktem są nadmierne wysiłki w celu uniknięcia porzucenia i w zasadzie wydaję mi się, że to się bardzo łączy z poprzednim punktem, bo jakby chodzi o te faktycznie niestabilne więzi, relacje, potwierdzanie się schematu porzucenia, opuszczenia. Czyli taka bardzo duża niepewność tego i wielki, nieracjonalny strach przed porzuceniem. Do objawów należą jeszcze groźby, zachowania autodestrukcyjne, to ja i chroniczne uczucie pustki. 

No dobra to tak ogólnie, ja się z tym oczywiście zgadzam, ale powiem wam, jak się z tym żyję. Ja, jako ten border charakteryzuję się niesamowitą chwiejnością emocjonalną i zmiennością nastrojów, ale to tak nawet kilkanaście w ciągu dnia i ze skrajności w skrajność. To znaczy z doła umieram, chce się zabić do góry jest zajebiście, kocham życie. I na to mówię, że to jest taka sinusoida uczuć, kołowrotek emocji, po prostu wieczna karuzela i nigdy nie wiesz, jak się obudzisz i jak się będziesz czuć za godzinę. To jest bardzo trudne w terapii, bo przez bardzo długi czas wydawało mi się, że to w ogóle jest poza mną, że ja nie jestem w stanie tego opanować i musiałam się bardzo długo uczyć siebie, żeby zacząć rozumieć, że ja mam moc sprawczą i mogę coś z tym zrobić, tu mogę cos zatrzymać, tu mogę pójść coś innego i tak dalej. Ogólnie skrajności wszędzie, dlatego to się nazywa borderline, osobowość z pogranicza, jestem bardzo wrażliwa, gwałtowna, impulsywna, czyli mam taką skłonność do podejmowania decyzji w sekundę, nawet jeśli te decyzje wiążą się z dużym niebezpieczeństwem. Dlatego osoby z borderline wpadają w różne nałogi, oczywiście w depresje, jestem albo bardzo nadpobudliwa, albo zupełnie apatyczna i to też są totalne skrajności. Jak jest skala to jest tu i tu. Mam tu telefon ze ściągami co mam powiedzieć. No i jeśli o mnie wchodzić, to totalnie trzeba silnych bodźców, czyli nieustanna potrzeba dramatu, nie satysfakcjonują mnie jakieś takie mało agresywne, mało gwałtowne relacje, w których się mało dzieje, zawsze coś. 

I jeszcze ważna rzecz, powiem wam, jak się wpisze w wyszukiwarkę – jak żyć z osobą z borderline, czy coś takiego, to wyskakują artykuły, w których bardzo często jest napisane coś takiego, że jak spotykasz kogoś z borderem, to uciekaj, on cię zniszczy, będzie cię ciągnął w dół, nie będziesz miała swojego życia, będzie tobą manipulować. Oczywiście osoby z borderline mają dużą skłonność do manipulowania innym ludźmi, ale kaman, to jest totalna przesada, to jest strasznie krzywdzące. I spytałam moją dziewczynę o to i powiedziała mi, że też na początku naszego związku, to wszystko oczywiście googlowała, i że to jest straszne. Jeżeli ktoś nie ma świadomości tego jak ta osoba z borderem żyje i jak ona się z tym borderem czuje, i że to czasem choroba za nią mówi, a nie ona i tak dalej. 

Oczywiście życie z osobą, która ma jakieś tam problemy psychiczne zawsze będzie cięższe niż życie z osobą zdrową, ale nie jest tak, że osoba z borderline zawsze was zniszczy i będzie tragiczna, i nie da się z nią żyć. To jest bardzo krzywdzące i radzę unikać takich jednoznacznych opinii, to wszystko jest trochę bardziej skomplikowane niż w artykule, który jest na 500 słów. 

Mogę wam powiedzieć, że ja czasem mam coś takiego co nazywam border fazą i wtedy ja wiem, jestem po prostu straszna, mam totalnie wrogie nastawienie do ludzi, nienawidzę ludzi, chcę ich krzywdzić, działam impulsywnie, bardzo chętnie bym obrażała ludzi i atakowała. Ogólnie wiecie czasem tak jest, macie zły dzień, że chcecie wyżyć się na wszystkich dookoła, to to jest tak samo, tylko razy milion. Wtedy jest we mnie tak bardzo dużo gniewu i nie mam w ogóle jakiegokolwiek współczucia dla ludzi innych. A moja terapia polegała przede wszystkim na tym, żeby się tego nauczyć i na przykład ja już teraz… to nie jest tak, że ja przestałam mieć border fazy, bo chodzę na terapię od 50 lat, nie. Ja po prostu teraz mam bardziej ich świadomość, wiem jak to wygląda, umiem trochę przewidzieć to i tak dalej, jakoś sobie z tym poradzić tak, żeby nie niszczyć siebie i ludzi dookoła. Ale border nie jest taki straszny tylko dla innych, najgorzej jest chyba samemu ze sobą, bo wiecie inni są z nami ileś tam czasu, a ja sama ze sobą muszę wytrzymywać 24 na dobę. A dla siebie jestem bezwzględna, niewyrozumiała, okropna i ogólnie powoli uczę się bycia dla siebie w jakimkolwiek stopniu dobra, ale jest to mega trudne. Dlatego że ogólnie osobowość z pogranicza to są skrajności i ta chwiejność wkrada się w bardzo wiele obszarów życia. Na przykład w takie poczucie własnej wartości, teraz czuję się zajebista, jestem w ogóle fajna, a potem jestem chujowa i jak ktokolwiek może ze mną wytrzymać. Mniej więcej takie myślenie. Tylko, że już mam do tego dużo większy dystans i na pewno już tak tego nie przeżywam jak kiedyś. 

Teraz tak, jeśli chodzi o książki o borderline, jedną z najlepszych rzeczy, którą przeczytałam, jest napisana ze strony pacjentki jest książka „Uratuj mnie”, to jest moja chyba ulubiona książka, strasznie ją przeżywam i lepiej jej nie czytać w jakichś trudnych momentach, moim zdaniem. To jest kobieta, ma 29 lat, trafia do szpitala psychiatrycznego, ma męża, dwójkę dzieci, ogólnie spoko życie, wszystko niby jest okej i dostaje diagnozę borderline i reaguje na to, co to do diabła takiego. A potem czyta o tym książkę i okazuje się – o boże wszystko pasuje. Jak to czytałam to czułam, że mogłabym ja napisać tę książkę i niewiele bym musiała zmienić, niestety. Mocna jest ale pokazuje trochę jak osoba z borderline walczy sama ze sobą i jak ciężko jest jej żyć w kontakcie z innymi ludźmi. 

Jeszcze wam chciałam powiedzieć o terapii schematów w borderline, to jest przewodnik praktyka, jest cały dział o borderline, dlatego że to jest zaburzenie tak złożone, że potrzebuje osobnego podejścia terapeutów. I słyszałam dużo o tym, że niektórzy terapeuci w ogóle nie podejmują się pracy z osobami zdiagnozowanymi jako borderline, bo jest to po prostu bardzo ciężkie. Okej, to jest ciężkie, ja wierzę, ale nie wiem, czy to nie są dane wyssane z palca, ale oczywiście w artykułach na jakimś… nie będę mówić. Nie wiem, czy bzdura czy nie, ale z mojego doświadczenia, nie wynika, że to byłaby prawda. Ci terapeuci, których ja spotkałam nie są grupą reprezentatywną, więc nie wiem.

Dobra, jeśli chodzi o borderline w ujęciu terapii schematów, to już wam powiem. Po pierwsze, tu jest napisane, że u pacjentów z BPD, czyli borderline personality disorder, występują zazwyczaj wszystkie schematy, każdy z nas jakieś ma, często wyniesione na podstawie przekonań wyniesionych z dzieciństwa, dlatego że po prostu nie da się wychować dziecka, tak się mówi, nie wpajając mu przypadkiem żadnego negatywnego przekonania. Smutne to jest bardzo, ale cóż. I osób z zaburzeniem osobowości są one o wiele bardziej nasilone, ale same w sobie schematy są dosyć stałe i uniwersalne dla wszystkich. Bardziej chodzi tu o tryby, czyli takie postawy człowieka, który walczy z tymi swoimi schematami. 

Według Younga, twórcy terapii schematów, główne tryby osoby z borderlinem, to jest po pierwsze, opuszczone dziecko, po drugie złoszczące się i impulsywne dziecko, każący, bezwzględny rodzic, po czwarte odłączony obrońca i po piąte zdrowy rodzi. Opuszczone dziecko jest małym dzieckiem, które cierpi i to wiąże się to z takimi schematami jak skrzywdzenie, deprywacja emocjonalna, wadliwość. Złoszczące się i impulsywne dziecko z kolei, to jest tupanie nogami, obrażanie innych, atak, to jest taka złość. Zamienianie każdej innej emocji, bardzo często, na gniew. Po prostu to jest taki wkurw na wszystkich i wszystko. Dalej jest każący rodzic, czyli bycie takim skurwielem, ofiarą osobą, która jest w trybie każącego rodzica jest najczęściej ona sama. A odłączony obrońca, to jest taki tryb, który wyłącza wszelkie emocje i włącza obojętność, i po prostu przypomina robota. Jest jeszcze tryb zdrowego dorosłego, który u osób z borderline jest bardzo słabo rozwinięty. 

Ja na swoim przykładzie wiem, że to jest przeskakiwanie między tymi trybami tak szybko, że ciężko jest w ogóle się połapać. W jednej sekundzie czuję się jak skrzywdzone dziecko, za chwilę jesteś każącym rodzicem, jesteś zły na siebie samego, a jeszcze za chwilę to jest impulsywne i złoszczące się dziecko i tupiesz, i wkurwiasz się na wszystkich dookoła. 

Także tak, borderline jest naprawdę złożonym zaburzeniem osobowości, potrzebna jest długotrwała, długoletnia często terapia, żeby z tym nauczyć się żyć w społeczeństwie, ale da się. Ja z tym żyję i jest już ze mną całkiem nieźle bym powiedziała, chyba. Można być szczęśliwym i można być w związku, który będzie dosyć zdrowy i można opanować te swoje zachowania. Ja na przykład nie mówię, że już ich nie mam, ale mam do tego dużo większy dystans, mam wgląd w to i dużo bardziej potrafię to jakoś uporządkować. Także mam borderline, mam bardzo dużą chwiejność emocjonalną i przeskakuję mi to wszystko w sekundę, ale nie zgadzam się z tym, że ta diagnoza jest jakimś totalnym wyrokiem i niszczy życie, bez przesady. 

Najgorzej jest po prostu wytrzymać samemu ze sobą i opanowywać to, bo teraz na przykład mam bardzo silne takie, takie mnie ciągnie często do tego, do tych niezdrowych zachowań. Bardzo, bardzo dużą pracę trzeba włożyć w to, żeby w to nie iść, ale w większości przypadków to mi się udaję. 

Dobra, bo ja już po prostu padam. Serio męczy mnie to strasznie, jak tak o sobie dużo mówię i to jest trudne, więc tyle na dzisiaj, trzymajcie się, pa. Kto obejrzał do końca pisze w komentarzu: enjoy.

Autorka odcinka – Hania Sywula

Obejrzyj / przeczytaj kolejny odcinek ⏩