Jak pomóc osobie w depresji?

Hania: No elo, ja jestem Hania Es, a to jest Arlena Witt. 

Arlena: To ja. 

Dzisiaj będziemy rozmawiać o tym, jak pomóc osobom w depresji. 

A myślisz, że ja wiem coś o tym? 

To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Hani:

👉 W głowie się poprzewracało


Tak. Wiemy już czego nie mówić, wiemy już, że hasła wszystko będzie dobrze i przestań się przejmować nie za bardzo są w porządku, ale nie wiemy jeszcze co mówić i ludzie często pytają mnie, jak pomóc takiej osobie, która już zatraca się w beznadziei życia. Ja mam doświadczenia ze szpitala, spędziłam dużo czasu z chorymi ludźmi tylko, że ja miałam to ułatwione, że mogłam po prostu iść do lekarza albo do pielęgniarki i oddawałam odpowiedzialność komuś, a nie do końca mam doświadczenie z takimi ludźmi w życiu. Arleta ma na przykład ze mną.

Tak, ja mam doświadczenie z Hanią. 

Ja byłam tym pojebem wtedy. 

Ja cię tak nie nazywałam, ale wiedziałam, że masz kłopoty, tak. 

Dobrze, to ja byłam w tych kłopotach i wtedy ty mi bardzo pomogłaś, i zrobiłaś to w bardzo ogarnięty sposób, więc powiedz im o tym. 

Ja nie wiem, czy ja w ogóle pamiętam, co to się wydarzyło, ale jakby co to mnie poprawiaj, uzupełniaj. Co ja wtedy zrobiłam? Przede wszystkim chyba najważniejsze jest to, żeby być dla tej drugiej osoby, żeby ta druga osoba po prostu wiedziała, że zawsze może na nas liczyć, że może zadzwonić, może przyjechać, więc ja się starałam tobie zapewnić wszystko to, co mogłaś ode mnie potrzebować czyli jeżeli tylko chciałaś się wygadać, to mogłaś się wygadać, jeżeli chciałaś się przytulić, to mogłaś się przytulić, nie pamiętam czy ci robiłam zakupy, czy coś takiego, ale na pewno cię odwiedzałam i przywoziłam ci jakieś rzeczy i opowiadałam ci też o swoich doświadczeniach, co ja przeszłam, kiedy chodziłam na terapię i jak mi się też wydawało, że już nigdy nie będzie lepiej. Ja nie byłam w takim stanie jak ty, nie miałam takiej depresji, ale też były takie momenty w moim życiu, kiedy mi się wydawało, że dobra, to już po prostu lepiej nie będzie, że tylko w dół, a to jest nieprawda. Ludzie zapominają o tym, że to są wszystko sytuacje przejściowe i nie będzie coraz gorzej. 

Wtedy patrzysz jak ten koń z tymi nakładkami i nic z tego. Pamiętam, że mnie wkurzało to jak mówiłaś, że: “Nie, będą jeszcze inne rzeczy, Hania naprawdę zaufaj mi. Ja wiem, że ty teraz tego nie wiesz, ale mi zaufaj”. Ja tak: “Co ty wiesz kurwa o życiu”?

Tak, to pamiętam, że mówiłam ci na przykład, że ja już też przeszłam różne trudne chwile w życiu, ale potem było lepiej, więc z mojego doświadczenia mogę zagwarantować, że to jest możliwe i ty mi nie wierzyłaś, że jak to, hello? A potem ja musiałam ci troszeczkę argumentować logicznie, bo myślałam, że to cię przekonuje, że czy ja jak ci coś czasami mówię, to zdarza się, że się mylę? A ty wtedy mówiłaś: “No dobra, nie”, ale jakoś nadal nie mogłaś mi uwierzyć w to, że będzie lepiej. 

To było dla mnie jak byś mi mówiła, że ziemia jest płaska. Wiem, że nie, co ty mi wkręcasz? “Przecież ja wiem najlepiej”. 

Ja nie mówiłam nigdy, że wiem najlepiej, ale miałam takie poczucie, z uwagi na to, że jestem od ciebie o 60 lat starsza, to trochę lepiej może znam życie i przeszłam przez wiele różnych bardzo sytuacji, więc mogę powiedzieć, że tak. Czasami się zdarza źle, ale czasami też się zdarza lepiej i pamiętam, jak ci powiedziałam, że jeszcze będziesz się uśmiechać i cieszyć, i będziesz spędzać czas ze znajomymi, będziesz się świetnie bawić, a ty mówiłaś, że przecież to jest niemożliwe, to się tak nie da. 

My tak w sumie teraz się śmiejemy, ale dużo osób ma tak pewnie, jak ja teraz i dlatego oni mnie oglądają, bo ja im to mówię, że da się z tego wyjść, ja jestem taką Arleną teraz. Na przykład jeśli chodzi o sytuacje kryzysowe takie zakrawające o halo policja, to z tym zawsze jest problem, bo jednak człowiek nie do końca wie, ile on może znieść i na przykład ty jako, że jesteś wyterapeutyzowana i mądra życiowo też chyba wiedziałaś, że możesz to na siebie wziąć, a niektórzy ludzie czują, że powinni pomagać innym nawet jak nie mają na to za bardzo siły. 

Tak, ja nie wiem czy byłabym taka właśnie mocna w gębie i byłabym takim kozakiem, jakbym sama przez terapię nie przeszła, bo nie wiedziałabym co przeżywasz i też nie wiedziałabym jak terapia może być skuteczna, czy na przykład terapeuta to jest rzeczywiście osoba, której można zaufać, o której można pomyśleć, że to jest ktoś, kto może nam pomóc, czy to jest tylko taki znachor, że nie wiadomo w sumie po co on bierze te pieniądze, więc to mi na pewno bardzo ułatwiło, ale były takie sytuacje trudne. Ja sobie przypominam dwie takie sytuacje, kiedy…

Możemy mówić.

Możemy mówić o nich? Kiedy kazałam ci pójść na policję, a ty nie chciałaś tego zrobić i dopiero jak cię zaszantażowałam i wiedziałam, że to jest cios poniżej pasa, ale musiałam to zrobić dla twojego dobra i dopiero wtedy poszłaś na tę policję i wysłałaś mi wtedy takiego jednosekundowego Snapa, żebym nie zdążyła zrobić screen, że jestem faktycznie, a to było jakoś  w nocy chyba. 

Ale była jeszcze inna sytuacja kryzysowa, która pewnie jest bliższa wielu ludziom, którzy mogą to oglądać, Na przykład jeżeli ktoś jest tak bardzo w depresji i tak bardzo nie ogarnia życia i nie ma nadziei na przyszłość, że stwierdza, że lepiej już to życie skończyć. Jako osoba z zewnątrz, druga, trzecia znaczy się, która nie do końca może to kontrolować, jakie mogą być działania i powiedz też o tym, jakie ty podjęłaś, bo ja sądzę, że jesteś super mądra i wiesz wszystko. 

Ja tak nie uważam, ale dzięki. Ja pamiętam taki dzień, kiedy…Nie pamiętam jak to się stało, czy ty zadzwoniłaś. Zadzwoniłaś na pewno do mnie, ale nie pamiętam co mi powiedziałaś przez telefon, czy mi opowiedziałaś co się wydarzyło, czy tylko powiedziałaś mi: przyjedź, ale chyba poprosiłaś mnie, żebym przyjechała, więc ja wtedy przyjechałam do ciebie i ty byłaś taka bardzo roztrzęsiona, ale miałaś taki sposób radzenia sobie z tym, że się śmiałaś, że sobie żartowałaś, że robiłaś dobrą minę do złej gry. Tak trochę ci się wydawało, że te problemy są mniejsze niż są, a to była taka sytuacja, że ty mówiłaś, że ty już siedziałaś na parapecie, że już myślałaś o tym, żeby skoczyć. Powiedziałaś mi wtedy, że jedyna myśl, która cię przed tym powstrzymała to było to, że masz w swojej rodzinie taką osobę, którą bardzo kochasz i nie chcesz jej zostawić i mi się wtedy trochę zrobiło przykro, że moja przyjaźń i moje wsparcie nie wystarcza, Ja sobie wtedy pomyślałam, że jak ty byś tak faktycznie skończyła ze sobą, to zostawiłaś mnie, po prostu jesteś chamska, jak mogłaś? przecież ja tutaj jestem dla ciebie i ja ci chcę pomóc. 

Ty byłaś chyba na mnie trochę zła wtedy.

Tak, byłam trochę zła. Mówię: “Hania co to ma być? Przecież to nie tylko ta jedna osoba ciebie kocha i dba o ciebie. Jest jeszcze bardzo dużo innych osób” i z jakiegoś powodu się wtedy o tym nie myśli. 

Dziecko to jest chyba tak ewolucyjnie, że myślisz o dziecku, że nie możesz go zostawić i tak dalej, a ci wszyscy ludzie, jeszcze ty taka wyterapeutyzowana. Stwierdziłam, że wszyscy sobie poradzą.

To to nie jest tak, ja pamiętam, że jak wtedy rozmawiałyśmy o tym, że miałaś takie samobójcze myśli, to myślę; “Kurde jaka bezczelna. Będzie sobie mnie zostawiać i będzie sobie decydować za mnie, czy ja sobie z tym poradzę czy nie. Hello! Ja cię potrzebuję w moim życiu. Zostań tu”. To było dla mnie trudne też, ale wiedziałam, że nie mogę cię przykuć do siebie kajdankami i pilnować cię co ty robisz. Musiałam ci w jakiś tam sposób zaufać, ale miałam takie myśli, kiedy na przykład siedziałam w domu, mówię: “Ciekawe, ciekawe co Hania teraz porabia, czy ma znowu jakieś tam skłonności, czy się kaleczy”? I tak martwiłam się wtedy o ciebie, ale wiedziałam też, że muszę ci dać swobodę i możliwość zadecydowania o sobie i też bardzo liczyłam wtedy na to, że jak poszłaś do terapeuty, to że ten terapeuta to ci tak wytłumaczy, że ty mu uwierzysz, że jak mi nie wierzysz, to może chociaż jemu uwierzysz, więc pokładałam w tym duże nadzieje pamiętam. 

Ty jesteś moim największym safe space. Ale wtedy wsadziliście mnie w samochód i zawieźliście do was i nie wiem czy pamiętasz, ja u was mieszkałam przez jakieś dwa, trzy tygodnie. 

Tak długo to było?

Z 2 tygodnie na pewno. 

Mi się wydawało, że krócej, ale tak, było tak, że przyjechałaś do nas i u nas spałaś wtedy i nadal jest pudełko z napisem Hanson u mnie w domu, z twoimi rzeczami chociaż ostatnio tam zajrzałam i tam są tylko tabletki. Nie wiem, czy jeszcze są ci potrzebne, więc może je wyrzucę.

Zawsze.

To zostawię. Hania u nas była i ja jej wtedy nic nie kazałam. Mogła sobie robić co chce. Jak ma ochotę leżeć i patrzeć w sufit cały dzień to proszę bardzo niech to robi. Po prostu miała mieć warunki takie, żeby czuła się bezpieczna i wiedziała, że jest cały czas ktoś, kto jej tam służy pomocą i wsparciem. 

To było dla mnie takie niesamowite, bo ja nie znałam takiej sytuacji, że ktoś mi mówił: “Ok możesz nic nie robić. Leż cały dzień. Oglądaj francus”. 

Naprawdę? 

No. 

To jest takie proste dla mnie, bo co miałabym cię zmuszać do czegoś? 

Wiesz udawać klauna, że jesteś śmieszna, żeby mnie rozbawić i tak dalej. Ludzie mają takie skłonności. 

Tak, ale to jest odwracanie się od tego problemu. To jak pijesz alkohol, żeby zapomnieć albo bierzesz narkotyki, żeby zapomnieć, a to nie chodzi o to. To chodzi o to, żeby jednak zderzyć się z tymi swoimi myślami. 

Mało kto to rozumie i mówi: “Tu masz na to przestrzeń”, a to było dla mnie takie wow. Ty mówiłaś: “Leż, płacz spoko”. 

Tak, chcesz to płacz, chcesz to leż sobie. Jak chcesz to jedz, nie chcesz to nie jedz. Jak coś potrzebujesz to mów i tyle. Pamiętam, że na pewno ci daliśmy jeść i pić i w ogóle, ale pamiętam, że było też wtedy tak, że ty jeszcze wtedy się drapałaś. 

Pamiętam, że raz się poszłam podrapałam, bo zalały mnie myśli o tym, że jednak mimo wszystko jest beznadziejnie i pamiętam, że ty się wtedy tak zezłościłaś, tak z bezsilności. Ja miałam tak, że się zdziwiłam, bo ciągle byłaś taka, że jasne, super i był taki duży luz, a jak ja się podrapałam to się tak zezłościłaś bardzo i widziałam, że nie chcesz powiedzieć mi, że jesteś nam nie zła. “Kurde no przecież tu jestem dla ciebie”.

Jest to możliwe, że tak było. Nie pamiętam już tego tak dokładnie, ale możliwe, że się zdenerwowałam na ciebie. “No halo, ja ci tu wszystko daje co ty potrzebujesz, a ty jeszcze się drapiesz. No weź”. 

Ale to chyba jest naturalna taka reakcja na to, że chcesz komuś pomóc, a nie da się. trochę jest, że jest ściana, że możesz do pewnego momentu pomóc, ale nie zmienisz myśli tej osoby. 

Bo nie siedzę w twojej głowie i nie mogę zrobić rzeczy za ciebie

Chociaż byłoby dobrze. 

Ale ja na pewno pamiętam, że bardzo się starałam wtedy właśnie jakoś nie dać ci do zrozumienia, że tutaj moje emocje też biorą górę, że hello, co to ma być, bo to ja jestem tutaj ważniejsza tylko na pewno pamiętam, że pomogłam ci opatrzyć rękę i dałam ci tam bandaż czy coś, ale tak było mi wtedy przykro rzeczywiście, że jeszcze nie jesteś gotowa też na przyjęcie tej pomocy i zrobienie tego kroku do przodu. 

Jeszcze myślę, że ważną rzeczą jest to, że trzeba znać swoje możliwości i w pewnym momencie…Ja jak teraz jestem obciążona przez kogoś i mam jakichś tam znajomych, którzy mają bardzo duże problemy, to w pewnym momencie mówię: “Stop, ja już nie umiem tego. To jest dla mnie za dużo. Ja sama jeszcze nie jestem zbytnio ogarnięta i mówię, że trzeba to przekierować do specjalisty”. To chyba też jest ważne, żeby wiedzieć o tym, kiedy to jest, kiedy się ma tę możliwość, a kiedy nie, kiedy to jest dla nas za dużo, bo faktycznie ludzie dają się obciążać, a potem jest tylko z nimi gorzej i to tak, jak zaczyna się dwóch tonących po prostu łapać. 

Tak, trochę tak mało jest w ogóle ludzi, którzy są po terapii i którzy można powiedzieć, że są zdrowi emocjonalnie całkowicie, który umieją przedłożyć czyjeś potrzeby, czyjeś emocje nad swoje. Ja też nie zawsze to potrafię, ale bardzo się staram przynajmniej i dlatego pomoc specjalisty czasami po prostu jest niezbędna, bo osoba, z którą rozmawiamy to też najczęściej jest ktoś bliski, dla kogo relacja z wami jest ważna, a terapeuta potrafi spojrzeć tak bardzo obiektywnie, bo jest osobą z zewnątrz. terapeucie nie zależy na tym. Jak byś powiedziała terapeucie: “Wyprowadzam się do innego miasta” to terapeucie nie będzie przykro, bo będzie za tobą tęsknił tylko powie: “Ok, dobrze to dziękuję”. Dzisiaj jest nasze ostatnie spotkanie”. A jak ty mi mówiłaś, że zastanawiasz się, czy nie studiować w Poznaniu czy coś to mówię: “Kurde co ten Hanson, dopiero żeśmy się zaprzyjaźniły porządnie, a ona znowu chce mnie zostawiać:. Ale to też nie było tak, że ci mówiłam: “Nie wyjeżdżaj, bo ja będę smutna” tylko “Rozumiem. Jak takie masz plany, to chodzi o to, żebyś była szczęśliwa”. 

To chyba rodzice tego najczęściej nie umieją. Mówią, że: “Ale no przecież ja się tak staram. Dlaczego jest ci dalej smutno”? Ja mam wrażenie, że zanim się zrobi dziecko, powinno się iść na terapię. To powinien być taki element po prostu przed zapłodnieniem obowiązkowy, ale niestety tak nie ma, więc wysyłajcie swoich rodziców na terapię przymusem, żeby was dobrze wychowali. 

Nie, proszę tego nie brać na serio, nie możemy nikogo do niczego zmuszać, jeżeli ktoś dopiero dojrzeje do tego i dojdzie do takiego momentu, że zrozumie: “Ok, jednak terapia mi się przyda. Spróbuję poprosić o pomoc specjalistę”, to dopiero wtedy to zadziała. Nie da się zmusić niestety. Dlatego ja też tak czekałam, jak ty wreszcie to zrozumiesz, jak ty wreszcie pójdziesz i sama uznasz, że dobra, dam szansę temu terapeucie, bo w sumie co masz do stracenia? Ja podejrzewam, że ludzie się boją tego, że będą musieli znowu, po raz kolejny opowiadać o tych wszystkich swoich trudnych momentach i o tych emocjach i to znowu będzie trudne, że znowu będziesz płakać, znowu ci będzie smutno, że jeżeli masz jakieś traumy to musisz je na nowo przeżyć, ale to jest niezbędne do tego, żeby umieć sobie z tym wreszcie poradzić, bo to, że my to sobie tam zakopiemy w głębi głowy, to niestety nie jest likwidacja tego problemu. To prędzej czy później wróci, bo to nie jest taki jakiś schowek, w którym potem się wszystko rozkłada połowicznie tylko to jest coś, co po prostu sobie siedzi i czeka na jakąś chwilę, żeby znowu, najczęściej jeszcze ze zdwojoną siłą uderzyć. 

Dlatego jak ktoś do mnie pisze często z jakimiś problemami swoimi, na które ja nie do końca mam przestrzeń i siłę, to ja bardzo często po prostu ludzi zachęcam do tego, żeby poszli do terapeuty, bo nawet jeżeli to jeszcze nie jest ich świadomy wybór, to już podkładam taką opcją i pokazuję w świadomości, że hej, może to się przyda. Myślę, że właśnie to jest to, co możemy zrobić. Nie, że zmusić kogoś do terapii, ale pokazać, że to jest ten kierunek, w którym byłoby dobrze pójść. 

Tak, poza tym myślę, że jeżeli ty o tym opowiadasz i opowiadasz też o swoich doświadczeniach, że byłaś na terapii, że wiesz jakie to ma skutki, że to pomaga, że kiedyś było źle, a teraz jest dobrze, a też kiedyś w to nie wierzyłaś, to osoby, które cię oglądają z podobnymi problemami prędzej ci uwierzą niż czasami swojej mamie, która nie ma takich doświadczeń i nie wie tak naprawdę jak to jest i myślę, że ten brak zrozumienia jest chyba najtrudniejszy, że ci ludzie, którzy mają problemy różnego rodzaju myślą sobie: “Nikt nie wie jak ja mam”. Tylko ja tak mam. Nikt mnie nie rozumie. A to nie jest prawda. Jest bardzo dużo ludzi, którzy mają podobne problemy i dlatego trzeba też o tym głośno mówić, żeby nam się nie wydawało, że jesteśmy z tym sami. Nie jesteśmy. 

Tu wchodzi cała na biało Hania Es i mój kanał. Witam państwa. Dobrze, powiedziałyśmy chyba najważniejsze rzeczy. Myślę, że to jest czas na chamską reklamę. 

Zapraszamy do reklamy. Bo ja tutaj nie występuje za darmo tylko przyszłam się ulokować, więc ja chciałam powiedzieć, że jak ktoś nie wie, to ja jestem autorką książki, która się składa z dwóch części. 

Ogólnie trochę ciężka. 

Ale ona jest tylko ciężka wagowo, a tak naprawdę to jest lekko napisana, więc ona jest ciężka i lekka jednocześnie. Ja prowadzę kanał “Po Cudzemu” na YouTube, gdzie uczę angielskiego i on nie jest o gramatyce, ale ponieważ wiele osób prosiło, żebym gramatykę wytłumaczyła, to ja po prostu zrobiłam w książce. Ja zachęcam bardzo do jej zakupienia. Wiele osób mi pisze, że przez 15 lat się uczymy angielskiego i ja ciągle nie potrafiłem tego zakumać, a wreszcie z twojej książki zrozumiałem, jak się czasów używa i to jest takie super, że wiem, że ta książka działa. Także zapraszamy. 

A jeżeli chcecie pomagać, to jedna książka kupiona, to znaczy dwie razem. 

To jest jedna książka, te dwie części to jest jedna książka. 

Jedna książka to jeden posiłek dla dziecka na Pajacyk. 

Z każdego egzemplarza jest fundowany jeden ciepły posiłek w ramach akcji Pajacyk także super, można pomóc sobie, a przy okazji jeszcze komuś. Już ponad 30 tysięcy osób nakarmiliśmy w ten sposób, bo już tyle książek się sprzedało, także super. 

Idziemy dołożyć jeszcze jeden posiłek.

Link oczywiście jest w opisie, więc zachęcamy do klikania. 

Pod spodem jest link kochani. Wejdźcie, po prostu, jeszcze nie zrobiłam tej książki, ale już wiem, że jest dobra. Nie znam się, ale się wypowiem. 

A czemu jeszcze nie zrobiłaś nic? Czemu nie przerabiasz? Przyznaj się teraz. 

Matko no nie obnażaj mnie tutaj po prostu. Sprawdź mi jeszcze czy odrobiłam lekcje. 

To ja zawsze mówię spróbuj sobie po prostu pierwszy rozdział. Zacznij, zrób pierwszy rozdział. możesz sobie przerabiać na przykład jeden rozdział dziennie i oni mi potem piszą, że mieli właśnie taki plan, że mieli robić jeden rozdział dziennie, “ale proszę pani jestem już na siedemnastym rozdziale i nie mogę się oderwać”. Tak ją napisałam, żeby przyjemnie się z niej korzystało, więc zachęcam, żeby dać jej szansę, bo a nuż się wam spodoba. 

Tak, ja na przykład dałam mamie na prezent książkę i dobrze. To tyle na dzisiaj. Dziękujemy za wspaniały występ. 

Dziękujemy za zaproszenie. 

Trzymajcie się, dajcie suba, łapkę. Pewnie są jakieś trzy osoby z mojego kanału ,które jeszcze nie oglądają twojego. 

Nie wiadomo, może tak. 

Więc te trzy osoby zapraszam, Arlena wiecie trochę tam nauczycielsko, ale spoko ogólnie. 

Nie jest tak tragicznie jak by się mogło wydawać. 

Nie jest tak nudno jak w szkole. A kto obejrzał do końca pisze w komentarzu:

Grama to nie drama. 

Ona chce sobie reklamę zrobić. Pa. 

Autorka odcinka – Hania Sywula

Obejrzyj / przeczytaj kolejny odcinek ⏩