Antydepresanty vs psychoterapia – jak wyleczyć depresję?
Jestem Hania Es, a dzisiaj zajmiemy się odwiecznym dylematem, czyli antydepresanty, leki, czy psychoterapia. Czym leczyć zaburzenia psychiczne, depresje, nerwicę, ataki paniki. Gdzie iść, co robić, czy mamy iść po leki do lekarza psychiatry, czy jednak na psychoterapię, co się robi na psychoterapii, jak działają te leki, czy one mi zmieniają mi osobowość? To akurat już tłumaczyłam w filmie o mitach na temat antydepresantów, nie zmieniają, spojler, ale lecimy.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:
Książka Hani:
Depresja na przykład, to nierównowaga biochemiczna w mózgu, po prostu neuroprzekaźników nie ma tyle, ile powinno być, ile wystarcza do prawidłowego funkcjonowania. Za wysoki kortyzol, za niska serotonina i ogólnie ten stan neuroprzekaźników sprawia, że mamy objawy depresyjne, ale sprowadzanie depresji do samej chemii w mózgu to głupota, czemu? Bo ona się nie bierze znikąd, w ogromnej większości przypadków, ta równowaga chemiczna w mózgu jest skutkiem, a nie przyczyną. Rzadko kiedy mamy do czynienia z depresją endogenną, czyli taką, która bierze się znikąd, że żyjemy szczęśliwie, nie mamy negatywnych, szkodliwych przekonań na swój temat, na temat świata, życia, innych ludzi, relacji i tak dalej, i nagle bang, jesteśmy chorzy, nie umiemy funkcjonować, ogarniają nas negatywne myśli, doświadczamy anhedonii, mamy problemy ze snem, różne objawy depresji.
Tak to zazwyczaj nie działa. Depresja jako choroba nie jest przyczyną negatywnych myśli, czyli mamy depresję i przez to mamy negatywne myśli, chociaż później też to tak się dzieję, ale ich skutkiem. Czyli ciągle negatywnie myślimy o sobie i świecie, i z tego się robi depresja. Podobnie jest z zaburzeniami lękowymi, nerwicami atakami paniki, to nie jest tak, że nagle z dnia na dzień jesteśmy zdrowi, wszystko jest w porządku, nasza głowa działa super, myśli działają super, bang jednego dnia jesteśmy chorzy, bo coś w mózgu przestało stykać. Owszem, pewnie przestało, neuroprzekaźniki już nie dostarczają tego co powinny, nie produkują tego co powinny, nie łączą się tak jak powinny, ale zazwyczaj bierze się to skądś. Zaburzenia psychiczne nie żyją w próżni, samotne, nie pojawiają się nagle.
Często my na nie bardzo długo pracujemy, tak mówiąc w cudzysłowie, bo pracujemy na nie naszymi myślami, naszymi przekonaniami na temat siebie, świata i innych ludzi, obrazu swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Dlatego moim zdaniem psychoterapia jest podstawą, badania mówią, że na przykład depresja mija samoistnie w ciągu sześciu miesięcy nawet bez leczenia, że ona minie. Tylko, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że wróci, więc jeżeli mamy gdzieś tam takie przekonania w głowie, które doprowadzają nas do tego stanu, to może nie zajmujmy się leczeniem samych objawów, ale przyczyny. I tak jest leki psychotropowe na przykład antydepresanty usuwają objawy a nie przyczynę, czyli na przykład wyciszają myśli samobójcze, pozwalają uregulować sen, ograniczają chwiejność emocjonalną, ale to są objawy, a zazwyczaj przyczyna jest gdzie indziej i tym samym, jeśli odstawimy leki, to oczywiście nie musie, ale może to wrócić.
No i właśnie to, że leki leczą objawy a nie przyczynę, nie oznacza, że leki są niepotrzebne, zbędne, że są złe, zmieniają charakter, czy cokolwiek. Ostatnio mnie ktoś spytał, czy ja rozumiem te obawy jak w jakiś sposób, że idzie do szpitala i boi się, że dadzą mu leki i będą chcieli zmienić charakter tego człowieka, nikt nie chce zmieniać swojego charakteru, bo tak mu się podoba. Lekarze i leki są ogólnie po to, żeby zmienić objawy, żeby je wyeliminować, żeby nie stanowić zagrożenia życia dla siebie i innych, i żeby funkcjonować na lepszym poziomie. Leki nie są potrzebne zawsze, nie każdy potrzebuje brać leki, nawet jeśli czuje się gorzej.
Moim zdaniem pierwszym kierunkiem powinien być psychoterapeuta, oczywiście jeżeli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, wtedy to trzeba najpierw zadziałać objawowo po prostu, jak najszybciej. Ale uważam, że najpierw najlepiej zacząć od terapii. Sama tak zresztą zrobiłam, bo uważam, że jeżeli można funkcjonować i poradzić sobie bez leków, i nie jest to jakieś mega ciężkie, to warto spróbować, ale to jest z mojej perspektywy. Ja na przykład też nie biorę leków na głowę, w sensie jak mnie boli głowa, to czekam, czy uda mi się poradzić sobie najpierw czymś naturalnym, nie że witaminą C lewoskrętną. Boję się, że to źle brzmi, ale po prostu najpierw wyciszyć, włączyć sobie muzykę i zobaczyć, czy ten ból głowy za chwilę przejdzie, i czy muszę wziąć lek.
Medycyna jest super, dziwnie mi z tym, że to mówię, ale po prostu ja najpierw próbuję bez leków, jeżeli oczywiście można. Jednak jeśli jest na przykład zagrożenie życia, to pierwsze co, to potrzebne są leki, żeby to jakoś uregulować albo jeżeli jest bardzo ciężko na przykład ja nie byłam w stanie zaangażować się w psychoterapię, chodziłam na nią, chodziłam na sesje, ale nie byłam w stanie jakoś w to wejść, jakoś byłam ciągle gdzie indziej, ciągle moje myśli… nie dało się ze mną pracować, bo byłam w głębokiej depresji. Po prostu bez wsparcia farmakologicznego trochę nie byłam użyteczna do pracy nad swoją głową, ale cieszę się, że spróbowałam najpierw pójść, bo się przynajmniej dowiedziałam, że faktycznie tego potrzebuję.
Mam tu zapisane takie fajne porównanie, nie wiem, czy je gdzieś znalazłam, czy je sama wymyśliłam, nie zapisałam tego, ale gdy ktoś się topi, najpierw trzeba mu podać deskę, a nie mówić, żeby płynął. I to jest właśnie to, leki mogą być tą deską, a potem się możemy nauczyć pływać w morzu swoich przekonań i schematów myślowych. Leki mogą być najpierw taką deską, żeby się w ogóle utrzymać na wodzie i nie zatonąć. Nie męczmy się jakoś na siłę, dbajmy o siebie i jeżeli nasza jakość życia jest tak bardzo obniżona, że czujemy, że potrzebujemy tego wsparcia serotoniny, to idźmy do lekarza psychiatry i może on nam pomoże dobierając pod nos leki.
Szybkie przypomnienie, bo zawsze się pojawia, psychiatra, to jest lekarz po medycynie ze specjalizacją psychiatria i on może wypisywać leki, recepty, skierowania do szpitala. A psychoterapeuta, to jest człowiek po skończonym studium psychoterapii i on jest od tego, żeby bardzo mądrze rozmawiać i nauczyć was, pomóc wam przejść przez drogą samopoznania, nauczenia się siebie, wejścia w świadomość, jaki macie bagaż emocjonalny, skąd się pojawiają wasze reakcje emocjonalne, uczy was zadawać sobie pytania, rozumieć swoje zachowania, wiedzieć skąd się wzięły, przedyskutować swoje przekonania i różne rzeczy, które się wydarzyły wcześniej, przepracować traumy, ogólnie jest to terapia rozmową.
A więc tak pytacie mnie czasem, ja jestem cały czas na lekach, nie będę mówić jakich, bo to jest bez sensu, na każdego leki działają inaczej i to powinien dobierać lekarz, a nie się sugerować jakąś youtuberką. Ja jestem na nich cały czas i chciałabym odstawić, ale próbowałam już na przykład rok temu i wciąż nie jest to jeszcze to dla mnie do przejścia. Nie wiem, może trochę się za dużo u mnie wydarzyło, ale ja na ten moment bez leków nie umiem funkcjonować, nie mogę z nich zrezygnować póki co, może kiedyś będę mogła, mam nadzieję, że tak, chciałabym, ale na ten moment nie jest to osiągalne i nie będę z tym walczyć po prostu, jeśli jest to mi potrzebne do funkcjonowania, to niech tak będzie, trudno, jest jak jest. Trzeba to zaakceptować i tyle.
Ale na psychoterapię wciąż chodzę, chociaż nie już tak stricte co tydzień, nie jest to już mi tak bardzo potrzebne, bo ja już bardzo dużo przerobiłam i przeszłam, więc już troszkę inaczej się angażuję w terapię, wciąż jeszcze są pewne obszary, nad którymi chcę popracować, ale jest już to bardziej dla mnie nie kwestia leczenia depresji, tylko praca nad przekonaniami, których już świadomość mam. Praca nad swoimi schematami myślowymi nad zachowaniami, takimi jak prokrastynacja.
Tyle na dzisiaj, dziękuję, że byliście ze mną. Jeśli wam się podobało zostawcie łapkę w górę i subskrypcję, dziwnie to mówię, ale trudno. Czekam w komentarzach na wasze historie, jeśli chcecie się podzielić i trzymajcie się, buziaki.
Autorka odcinka – Hania Sywula