Gaslighting – wyrafinowana forma przemocy psychicznej
No cześć, ja jestem Hania Es i dzisiaj porozmawiamy o tym czym jest gaslighting czyli taka bardzo subtelna, wyrafinowana forma przemocy psychicznej.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:
Książka Hani:
Gaslighting to forma manipulacji, która doprowadza do tego, że ofiara zaczyna wątpić w swoje postrzeganie rzeczywistości. Przestaje ufać samej sobie i jak o tym tak pomyślimy to, to jest bardzo tragiczne, bo jeżeli nie możesz ufać sobie i temu, jak postrzegasz świat, to czemu możesz ufać? Kiedy przestajesz wierzyć w to, że wiesz, co się zdarzyło naprawdę, a co nie, no to ciężko myśleć dobrze o swoim zdrowiu psychicznym, więc ofierze gaslightingu oczywiście spada samoocena Jednocześnie jest to bardzo popularna i częsta forma przemocy, dlatego myślę, że warto, żebyśmy o niej wiedzieli. Teksty, który można scharakteryzować jako objawy gaslightingu mogą wydać wam się znajome czyli na przykład: „Już nie przesadzaj”, „Dramatyzujesz”. „Uspokój się”, „Daj spokój” „Co ty jesteś taka wrażliwa”? „Wcale tak nie było!” „Coś ci się pokręciło” „Nie, nie źle to pamiętasz” „Ty może idź na jakąś terapię, bo coś tam” no i jeszcze „Daj spokój. To były tylko żarty”. W tym ostatnim warto coś podkreślić, bo mi się też zdarza żartami przekroczyć czyjeś granice i wtedy ktoś mówi: „Hej, to nie było fajne” albo „Ej, nie żartuj tak”. To, co jest moim zadaniem w tej sytuacji to wziąć odpowiedzialność za swoje słowa, że nawet jak dla mnie to był śmieszny żart, to biorę odpowiedzialność za to, że kogoś te słowa uraziły, że przekroczyłam czyjeś granice czyli nawet jeżeli dla mnie ten żart jest śmieszny, to jeżeli tą osobę zabolał, jeżeli był dla niej niefajny, to przepraszam, biorę za to odpowiedzialność. Ja się też spotykam z takimi komentarzami. Osoby mówią na przykład mi: „Po tej terapii to ci nic nie można powiedzieć” albo „Jezu, ty to jesteś taka wr…Wyjmij kija z dupy”. Jak to usłyszałam jakiś czas temu, to już miałam takie fuck you. Dlaczego? Dlatego, że ja przed terapią nie stawiałam w ogóle granic, dawałam je przekraczać sobie. Nie umiałam mówić: „Hej, to mnie zabolało”, „Hej nie mów tak do mnie”, „Ej to nie było fajne”, „Nie zgadzam się na takie traktowanie mnie” i świat się do tego przyzwyczaił. Tym bardziej jeżeli jest na przykład rodzina, to jest zamknięty system i ten jeden element się zmienia, idzie na terapię, zaczyna stawiać granice, to system jest jak: „Czemu? Nie pasujesz do tego. My tutaj chcieliśmy innego puzzelka”. A ja mówię: „Fuck you już nie będę tamtym puzzelkiem. Nie chcę” i dla mnie bardzo smutny, taki bolesny wydaje się gaslighting w relacji rodzic-dziecko.
Widziałam takie reakcje też u osób, z którymi byłam na terapii grupowej i one miały taką potrzebę, żeby skonfrontować rodzica, czy rodziców z tym, co się zdarzyło w ich przeszłości i mówiły na przykład, że to było dla mnie krzywdzące, to było przemocowe, to było dla mnie bardzo, bardzo trudne albo czułam się zaniedbana albo zaniedbany i ja się domyślam, że to jest okropne dla rodzica coś takiego słyszeć, ale jego zadanie to wziąć za to odpowiedzialność i powiedzieć: „to się nie powinno zdarzyć, to prawda. Jest mi z tego powodu bardzo przykro i bardzo cię przepraszam, że cierpiałaś czy cierpiałeś przez moje problemy na przykład, których nie potrafiłam załatwić w lepszy sposób i starałam się jak mogłam albo jak mogłem, ale to było jedyne, co wtedy mogłam, mogłem zrobić, żeby sobie poradzić”. To jest jedno czyli wzięcie jakoś tam odpowiedzialności, przeproszenie, też może pokazanie swojej perspektywy na tę sytuację i jest też drugi scenariusz połączony z gaslightingiem, który niestety się często zdarzał i o którym słyszałam od wielu osób, które mówiły, że rodzice wtedy mówią: „Ale tak nie było. Ty to źle pamiętasz” albo na przykład dziecko mówi: „Czułem się zaniedbany. Czułem, że nie miałaś dla mnie czasu” „Ale ty miałaś dach nad głową, już nie przesadzaj, daj spokój. Naprawdę no już…”. Wydaje mi się to bardzo przykre, bo jednak w życiu małego dziecka rodzice są niezbędni do tego, żeby oni przetrwali. Tak samo tez mega mnie boli słuchanie, jak kobiety na przykład zgłaszają gwałt na Policji i to, co słyszą to: „Czy naprawdę tak było? Czy dobrze to pani pamięta”? Takie powątpiewanie w to. Kobieta mówi, że została wykorzystana, może mieć nawet jakieś ślady przemocy fizycznej przy gwałcie, a na przykład policjant pyta: „Ale czy pani go nie uwiodła? Może on źle panią zrozumiał? Może chciał tak zaflirtować tak ten coś”? I wtedy ta kobieta może zacząć podważać swoją wizję rzeczywistości, którą ma w głowie. Czy na pewno? Czy na pewno tak było? Czy może jednak ja go uwiodła, chociaż o tym nie wiem? Dżizas. Strasznie mnie to denerwuje, bo to jest mega, mega przykre, kiedy w głowie zaczynasz po prostu, jak to się mówi, podważać to, jak pamiętasz fakty, mimo że jesteś ich pewna, to potem zaczynasz to podważać. Ja teraz stawiam swoje granice bardzo wyraźnie i mocno jestem wyczulona na takie umniejszanie jak: „przesadzasz”, „dramatyzujesz” i tak dalej, dlatego że kiedyś mi tak mówiono i ja to przejmowałam, że przesadzam, że nic mi tak naprawdę nie jest, nie mam depresji, inni mają gorzej i tak dalej, ale już później sama siebie gaslightingowałam bardzo mocno i to się też przewija w wiadomościach, kiedy do mnie piszecie, że: „Może ja jednak przesadzam, może nic się takiego nie dzieje. Czy mój problem jest wystarczająco ważny, żeby iść do psychologa”? To jest znowu takie nieufanie sobie czyli wydaje mi się, że jest ważny, a może ja jednak nie wiem wystarczająco dobrze? No i właśnie ja się bardzo długo sama gaslightingowałam, sama sobie mówiłam, że na pewno przesadzam, na pewno dramatyzuje, na pewno to, co ja myślę, że jest, to jest skrzywiona rzeczywistość. Było to po prostu mocno smutne, więc myślę, że warto wiedzieć o tym, czym jest gaslighting i być na to wyczulonym.
Hejka tu wasza montująca Hania z przyszłości. Zdzwaniam się z wami, dogrywam, żeby powiedzieć, dlatego że ja dzisiaj cały dzień siedzę na Instagramie, odpisuję na wiadomości, bo dochodzą do was moje książki. Już wszystkie wyszły z magazynu, wszystkie zamówione i znajdujecie w nich plasterek. Pytanie na przykład, czy ktoś się w magazynie skaleczył i przypadkiem go włożył do mojej książki? Otóż nie. Ten plasterek to jest zaproszenie do akcji #dbamogłowę, w której pokazujemy jak dbamy o swoją głowę, bo kiedy się skaleczymy, kiedy mamy jakąś ranę, to naklejamy sobie gdzieś plasterek. A jeżeli mamy ranny umysł, to naklejamy tu plasterek i właśnie żeby dołączyć do akcji bierzecie sobie plasterek, czy z książki, czy jakikolwiek inny macie w domu. Nie musicie mieć książki do tego, żeby dołączyć się do tej akcji, więc tu, robicie sobie zdjęcie i piszecie jak wy dbacie o głowę. Gdy piszecie #dbamogłowę, to ja śledzę ten hasztag, wszystko lajkuję, serduszkuję, komentuję, czytam. Bardzo chętnie poczytam, jak to jest u was. Mówmy o tym. Jak każdy z nas powie jednej osobie, i ta osoba powie kolejnej jednej, no to ludzie będziemy wreszcie żyć w świecie, w którym to przestanie być już uznawane za wstydliwe, że chodzicie na terapię do psychiatry, że ma się depresję, zaburzenia lękowe, schizofrenię, cokolwiek. Pokażemy, że zdrowie psychiczne jest normalne i każdy z nas je ma. Także tak, ja wracam do montażu, śledzę hasztag i zachęcam was do podzielenia się waszymi sposobami na dbanie o głowę.
A kto obejrzał do końca, pisze w komentarzu: stawiaj granice. Widać, że nagrywam to drugi raz. Już jestem taka zmęczona.
Autorka odcinka – Hania Sywula