Jak być śmiesznym (i dlaczego ludzie się śmieją)?
Dlaczego jest tak, że gdy myślimy o II wojnie światowej, o Hitlerze, o milionach ofiar, to tego typu wspomnienia nie są dla nas śmieszne, ale gdy weźmiemy tego samego Hitlera i umieścimy go w takim kontekście, to kącik ust może w uśmiechu już drgnąć, a gdy weźmiemy taką sytuację albo jeszcze taką, to można już całkiem głośno śmiechnąć na głos. Przecież cały czas mówimy o nim, a więc o jednej z najgorszych kreatur, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemskim padole. Co w takim razie odróżnia coś śmiesznego od czegoś nieśmiesznego? Co to jest to coś? Skoro śmieszność nie leży w samym temacie, jak na przykład w osobie Hitlera. Dzisiaj wspólnymi siłami wybierzemy się w podróż, która odkryje nieco sekretów komedii i humoru i być może na końcu tej podróży wszyscy będziemy nieco bardziej zabawni. Nie żartuję.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Polimaty – wersja wideo dostępna poniżej:
Książki Radka:
👉 Inaczej
Niesamowite jest to, że tacy poważni, starożytni zawodnicy jak Arystoteles czy też Platon zastanawiali się nad obrotem ciał niebieskich, nad moralnością i innymi tego typu nieważnymi sprawami, a przy tym cały czas ich uwaga zaprzątnięta była kwestią śmiechu. Dlaczego ludzie się śmieją? I dlaczego pomimo mnogości języków obcych na całym świecie wszyscy śmieją się mniej więcej w takim sam sposób co zresztą zostało do dzisiaj? Bo na przykład Chińczycy nie śmieją się tak, a Niemcy tak czy też Włosi tak. Dzisiaj znamy nieco lepiej anatomię i wiemy, że wszyscy wydajemy z siebie mniej więcej te same odgłosy z małymi wyjątkami ze względu na to, że śmiech wydobywa się z podobnie zbudowanych organizmów, których ważną bronią na przykład na stres jest charakterystyczny odgłos. Ale to jest dopiero początek, bo wiemy, że śmiechu używamy do tego aby walczyć z przeróżnymi chorobami ciała i umysłu, ale może przede wszystkim aby budować relacje z innymi ludźmi. Dlatego badania nam wprost pokazują, że jest nawet trzydzieści razy bardziej prawdopodobne, że śmiechniemy na głos gdy ktoś jest dookoła nas niż wtedy gdy jesteśmy sami. Nawet jeśli weźmiecie sytuację, która jest z pozoru nieśmieszna, nawet tragiczna to gdy dodacie do tego kumpli to będzie dobrze. Nieśmieszne, bo Pana boli? Nic bardziej mylnego. Zobaczcie reakcję naszego głównego bohatera dosłownie kilkadziesiąt sekund po tym jakże szczęśliwym skoku. Ale, hola hola zatrzymuję na momencik tę karuzelę śmiechu, włożę nieco kij w mrowisko, bo zastanówmy się wspólnymi siłami. Skoro ten śmiech jest tak świetnie korzystny, zdrowy, pożądany, dobrze na nas działa to dlaczego nie śmiejemy się cały czas i to dosłownie ze wszystkiego? Bo natura bez konsultacji z nami zadecydowała, że będziemy potrzebowali jakiegoś bodźca z zewnątrz aby po prostu stać się rozbawionym. Zanim odpalisz tę salwę śmiechu coś musi cię rozśmieszyć, o i tutaj stop. Znajdźmy to coś, ale tak bardziej ogólnie, okej to może po prostu wróćmy do teorii, do starożytności gdzie ktoś wymyślił, że tym czymś co nas śmieszy jest wyższość, którą odczuwamy względem ofiary żartu. Za moment to stanie się jasne, gdy zobaczycie konkretny przykład, o którego pokazanie poprosiłem prawdziwych ekspertów w tej dziedzinie, którzy na co dzień rozśmieszają miliony Polaków – chłopaków z Suchara Codziennego. Przed wami Suchy Fafa i Myku.
– Myku, łańcuszek ci wyszedł.
Albo to:
– Mordeczko, a ty masz rozpięty rozporek, dziękuję za ukłon.
No i właśnie filozofowie przed wiekami doszli do wniosku, że te sytuacje nas śmieszą, bo po prostu czujemy się lepsi niż ten, który się nabrał.
– Fafa, a powiedz klucz pod wanną. Klucz pod wanną. Twój tata kąpię się z gołą panną.
Albo poślizgnął się. Okej, interesująca teoria, ale nadal nie będzie nam tłumaczyła wszystkich powodów dla których się śmiejemy, bo co gdy mamy do czynienia z takim żartem?
– Po co kotu telefon? Żeby miał.
Czy czuliście się jakoś szaleńczo lepiej od bohaterów tej historyjki? Bo ja nie za bardzo, a poza tym sama w sobie wyższość nie zawsze jest śmieszna, bo my jako ludzie mamy naturalnie wbudowaną wyższość wobec zwierząt. Gdy ja sobie patrzę na taką Larę to jakoś nie jestem szczególnie rozbawiony na sam jej widok i ta wyższość polegająca na tym że Lara to ja cię hoduję, właściwie się tobą opiekuję, a nie ty mną i to mnie tak bardzo rozbawia, że tarzam się ze śmiechu, to tego typu sytuacja nie ma miejsca. Oczywiście koty bywają śmieszne jak na przykład ten, ale czy tutaj na pewno chodziło o wyższość, którą odczuwamy względem kota? Raczej nie, tam było coś innego. Dlatego badacze postanowili szukać tego czegoś dalej i doszli do wniosku, że być może chodzi o uwolnienie nagromadzonego w nas napięcia. A więc chodzicie cały dzień wkurzeni, macie muchy w nosie, wszystko was denerwuje, stresu w środku pełno, jeszcze słyszycie, że ktoś opowiada żart, który buduje czasem dodatkowe napięcie, ale puenta tego dowcipu powoduje rozładowanie wszelkich negatywnych emocji i śmiech. Ta teoria tłumaczy nam dlaczego śmiejemy się z czysto tragicznych wydarzeń jak na przykład to:
– Ja to w ogóle, Radek, nie lubię śmiać się za bardzo z holocaustu, bo mój dziadek zginął w obozie, spadł z wieżyczki.
Serio, trudno pomyśleć, że ktoś w 1945 roku w czasie akcji uwalniania więźniów z obozu koncentracyjnych, opowiada ten żart i wszyscy hehe… nie tak szybko. Tego typu tragiczne wydarzenia budują w całych społecznościach ogromne napięcie, ale to samo napięcie będzie z czasem uwalniane przez humor. Nieprzypadkowo mówi się, że komedia to jest tragedia plus czas. Jednak ta teoria uwalniania napięcia tłumaczy nam sporo, ale nie wszystko, bo gdyby była w 100% prawdziwa to największymi śmieszkami w naszych społecznościach byłyby osoby najbardziej zestresowane, które noszą w sobie pokłady jakiejś żółci, złości, smutku i mają co rozładowywać, a najczęściej im wcale nie jest do śmiechu. Poza tym co z sytuacjami, w których to napięcie nie zdąży się nawet zbudować, bo jakaś śmiesznostka dopada nas bardzo szybko. Albo co w sytuacji, w której nie jesteśmy zestresowani, całkowity relaks, a opowiadany dowcip buduje owszem napięcie, ale wcale go nie rozładowuje, a tylko go dokłada pozostając nadal śmiesznym, jak na przykład:
– Fafa, no? Jak utrzymać głupka w niepewności? Jak? [cisza] No jak?
Z tych właśnie powodów niektórzy badacze kompletnie odrzucają teorie uwalniania napięcia i twierdzą, że nie powinniśmy źródeł śmiechu szukać w nas samych, a w samym żarcie i tak najbardziej klasycznie bierze się wtedy dwie rzeczywistości z pozoru nieśmieszne, ale gdy zestawiamy je razem, powstaje komedia, prosty przykład:
– Jaś i Małgosia żyli szczęśliwie przez 20 lat, a później się spotkali.
Cóż za nieoczekiwany zwrot akcji. Myśleliśmy, że usłyszymy nudną historię bez uczucia wyższości, bez uwolnienia napięcia, w której Jaś i Małgosia są zgodnym małżeństwem od dwudziestu lat, a tu nagle nieoczekiwany zwrot akcji. Po pierwsze, oni się nawet nie znają, nie są małżeństwem, a po drugie zaczęli być nieszczęśliwi wtedy gdy się poznali. To, co tutaj się stało w rzeczywistości, to nastąpiła niespójność, niezgodność pomiędzy naszymi oczekiwaniami, a rozwiązaniem tej sytuacji. Ta teoria, teoria niespójności tłumaczy na przykład dlaczego śmieszą nas żarty językowe, w których następuje niespójność reguł gramatycznych czy znaczeniowych.
– Co robi krowa w kuchni? Placki.
Teoria niespójności jest bardzo szeroko przyjęta w świecie nauki, pozwala nam wytłumaczyć naprawdę sporo, ale nie wszystko w 100%, bo uwaga nie każda niespójność jest śmieszna. Gdy nawet weźmiecie coś według czego mamy wybudowane oczekiwania, jest dla nas oczywiste i jasne i zestawicie to z czymś niespójnym, a więc nieoczekiwanym to nie macie prostego przepisu na komedię, a teraz wam to udowodnię: Ania jest wesołą dziesięciolatką, która sobie świetnie radzi w szkole. Ania zmarła. Czy to jest śmieszne? Nie. Czy jest niespójność? Tak, dlatego, że my mamy oczekiwania, że dziesięciolatka to jest osoba, która się cieszy życiem, nie umiera, wejdzie za moment w dorosłość i tak dalej i zestawiamy ją z czymś niespójnym, ze śmiercią w tym przypadku. To oznacza, że śmieszność żartu nie leży w nim dokładnie, ale może przede wszystkim leży po części w tym zabawnym zestawieniu, ale też w tym jak my to odbieramy, jakie mamy emocje, jakie mamy oczekiwania, w jakiej kulturze żyjemy. Tak samo teoria niespójności nie radzi sobie do końca z jasnym wyznaczeniem granicy między czymś śmiesznym, a czymś nieśmiesznym jak ten żart:
– Jak nazywa się świnia z Finlandii? Świnka.
Przy okazji wiemy skąd się wzięła ksywa Suchy Fafa. Z tym problemem dlaczego nas coś nie śmieszy chciała poradzić sobie ostania z dzisiejszych teorii, która mówi tak: nieśmieszne są dla nas rzeczy, które są w oczywisty sposób łagodne jak na przykład to gdy ktoś po prostu schodzi po schodach. Jeśli ta spektakularna sytuacja była dla ciebie histerycznie komiczna to dobra wiadomość jest taka, że nie jest za późno da się to jeszcze wyleczyć, ale dla większości osób to nie było śmieszne, bo było w oczywisty sposób łagodne. Identycznie jest gdy weźmiemy sprawę odwrotną, czyli nie śmieszą nas w większości sprawy tragiczne w 100%, na przykład gdyby ten sam Myku schodził po schodach, potknął się i złamał kręgosłup. Jeśli coś takiego cię rozbawiło to też da się to wyleczyć, ale no po prostu to nie jest śmieszne. Spróbujmy jednak tą samą sytuację schodzenie po schodach troszeczkę dośmiesznić. Na pewno byłoby zabawniej gdyby Myku schodził, potknął się, wyrżnął się na glebę jak tylko potrafi, ale wstał, wszystko jest okej i idzie dalej, czyli nastąpiło teraz naukowcy by powiedzieli łagodne naruszenie. Zobaczmy co tutaj się stało, nastąpiło łagodne naruszenie, a więc ta wspólna strefa między czymś co jest tylko łagodne i czymś co jest tylko naruszeniem jest tragiczne. Cała ta skala szarości pomiędzy zdaniem wielu badaczy będzie w nas wywoływała śmiech. Jeśli tylko potrafimy delikatnie naruszyć co jest w nas łagodne, albo złagodzić coś co jest naruszające. W ten sposób możemy tłumaczyć naprawdę sporo, na przykład żarty sytuacyjne. Gdy mówię wam, na przykład opowiadam o moich relacjach z teściową i wypowiadam zdanie: teściowa zrobiła nam obiad i zapytała jak nam smakował. Łagodne, nieśmieszne – historia jak każda inna. Ale z drugiej strony, gdybym powiedział durna teściowa przyrządziła nam obrzydliwy obiad i zapytała jak nam smakuje, ja powiedziałem że to jest odrażające – nieśmieszne naruszenie, przegiąłem w tej skali. Spotkajmy się zatem w połowie drogi, teściowa zrobiła nam obiad i zapytała jak nam smakuje, odpowiedziałem jadłem gorsze. Śmieszniejsze będzie jeszcze wtedy, gdy powiem wam że to jest prawdziwa historia. Dzięki tej teorii możemy łatwo sami konstruować żarty, humor, bo na przykład wystarczy, że weźmiemy coś w oczywisty sposób łagodnego i troszeczkę naruszymy ten stan rzeczy, przejaskrawimy, dodamy jakoś w pewien sposób trochę przesady, czyli mamy gotowy przepis na humor. Tak na przykład świetnie tym schematem porusza się Rafał Pacześ, który bierze z pozoru coś łagodnego i nieśmiesznego, jak na przykład praca stewardessy na pokładzie samolotu i troska o to, żeby wszystkim pasażerom było dobrze i robi z tego coś takiego.
– Przestań mi przynosić wstyd, uspokój się, puść mnie, zostaw mnie, cicho bo nie przyjdzie. O dzień dobry pani, proszę pani jest mi niezmiernie miło znowu panią widzieć, proszę pani ja po tej whisky dostałem takiej zajebistej ochoty na pierogi. Jakby pani przyniosła niedużą stolnicę i odrobinę mąki, ja zwariuję ze szczęścia.
I to jest jeden z najczęstszych schematów komedii, który z resztą Rafał potrafi świetnie dowieść, a tak samo identycznym schematem są krojone żarty rysunkowe. Bierzemy z pozoru łagodną, normalną sytuacje na przykład moment, w którym rozmawiają ze sobą małżonkowie w sypialni na chwilę przed tym kiedy pójdą spać, proszę bardzo.
– Wieczorkiem żona do męża: kochanie włóż od tyłu, żółw… think about it, bo to jest suchar tak dobry, że trafił na kubki.
Naprawdę możemy czerpać garściami z tego prostego przepisu na komedię, także poprzez odwrócenie tego schematu o którym chwilę wcześniej rozmawialiśmy. Teraz bierzemy coś co jest w oczywisty sposób naruszeniem i trochę to łagodzimy. To nam pięknie tłumaczy dlaczego śmieszą nas obrazki przedstawiające zbrodniarzy, bo gdy ktoś w oczywisty sposób zły dostaje ludzkie cechy to to wydaje nam się zabawne. Identycznie jest w humorze słownym, gdy możemy żartować sobie z czegoś tak poważnego jak na przykład choroba nowotworowa.
– Wchodzi facet do lekarza z takim wielkim guzem na głowie i ten guz od razu mówi: on nie ma żony, ma 40 lat, mieszka z matką. A lekarz patrzy i mówi obawiam się, że ten nowotwór jest naprawdę złośliwy.
Niezłe, dobre, serio. Natomiast ta teoria łagodnego naruszenia pomimo tego, że weszła przebojem na salony uniwersyteckie nie rozwiązuje wszystkich problemów. Na przykład nie mówi nam jak poważne musi być naruszenie czegoś łagodnego aby nas to bawiło, albo jak bardzo musimy złagodzić coś naruszającego, coś w oczywisty sposób tragicznego. Nie dowiemy się także z tej teorii dlaczego ten sam żart kogoś bawi bardziej, a kogoś mniej.
– Co robi Osama Bin Laden grając w szachy? Bije wieże, obie.
Nie wiemy nigdy za sprawą tej teorii czy ktoś śmiechnie, a jeśli śmiechnie to jak bardzo. To wszystko będzie nas prowadziło do jednego wniosku, być może nigdy nie powstanie teoria, która wytłumaczy uniwersalnie wszystkie źródła śmiechu, który w nas powstaje. Jedyne co możemy zrobić to czerpać z tych różnych teorii, wziąć parę rzeczy dzięki czemu sami będziemy nieco bardziej zabawni, ale trochę na pocieszenie powiem, że są takie rzeczy co do których naukowcy się zgadzają, że jeśli zaistnieją to po prostu żart wejdzie lepiej albo gorzej, prześledźmy to wspólnie. Zacznijmy od takiego żartu, totalny klasyk dosłownie i w przenośni. Jeden z najstarszych zachowanych żartów w historii, ma ponad 1500 lat, rzecz się dzieje w sklepie z niewolnikami.
– Panie, ten niewolnik, którego pan mi sprzedał, właśnie zmarł.
– Kiedy do mnie należał, nigdy tego nie zrobił.
To jest wbrew pozorom bardzo niezły żart, ale jest coś co nie pozwala nam się tarzać po podłodze ze śmiechu. Na całe szczęście współczesna nauka wie, co to jest to coś, a chodzi o kontekst tego żartu. Większość z nas, tak podejrzewam na co dzień nie handluje niewolnikami albo ich nie kupuje, więc opisana sytuacja jest troszeczkę obca, zbyt daleka, dlatego nie mamy zbyt dużo napięcia, bo na przykład to samo przytrafiło się naszemu niewolnikowi, a to napięcie w konsekwencji nie będzie aż tak spektakularnie uwolnione przez puentę żartu, więc ten kontekst musi być bliski, nasz znany nam. Dlatego w tym samym schemacie nie zawsze śmieszą nas żarty o jakiejś hermetycznej grupie, a my jesteśmy poza tą grupą, proszę bardzo.
– Co mówi fizyk, gdy mu smakuje jedzenie? Om, om, om.
Właśnie dlatego wiemy dlaczego niektóre żarty są dla nas śmieszniejsze, a niektóre mniej, bo ten kontekst jest po prostu bliższy i dlatego gdy wybieramy spośród wszystkich narodów świata przeróżne nacje to nas najbardziej będą śmieszyły żarty o tych którzy są na przykład naszymi sąsiadami, bo są najbliżej. Popatrzmy na Niemców.
– Jak nazywa się scenarzysta z III Rzeszy? Scienazista.
A żona takiego Niemca stereotypowo nadal jest najbrzydszą kreaturą świata i gdyby – w kanwie tego stereotypu – brzydota była karalna to wszystkie Niemki odsiadywałyby właśnie wyrok dożywocia.
– Radek, dlaczego Niemki nie grają w chowanego?
– Nie mam pojęcia.
– Bo nikt ich nie szuka.
Ale w drugą stronę jest identycznie, Niemcy mają nas blisko więc tak samo śmieją się z żartów o Polakach.
– Dlaczego Niemcy jeżdżą na wakacje do Polski? Bo ich samochód już tu na nich czeka.
My podobnie odgryzamy się żartami o Rosjanach, w myśl których każdy Rosjanin to jest pijak, przedziwna jednostka i totalny wariat.
– Wpada Rosjanin do Castoramy i chce oddać piłę motorową i mówi: panie tu jest napisane, że zetnę nią 120 drzew, a ściąłem tylko 100. Sprzedawca tak na niego patrzy podejrzliwie, bierze piłę, włącza, a on mówi: o kurwa to się włącza?
Ten stereotyp Rosjanina pijaka i wariata jest w nas tak bardzo silny, że my sobie zupełnie nie wyobrażamy jak o tej nacji można mieć inne zdanie, ale można, bo statystyczny Japończyk może mieć zupełnie kompletnie inny obraz Rosjanina, tak samo statystyczny Peruwiańczyk i to nigdy nie będzie uniwersalne, bo to my nadajemy kontekst żartu, a ten kontekst nie jest oczywisty sam w sobie. Ja wiem, że to się wydaje niemożliwe i brzmi trochę jak teoretyczny bełkot, bo przecież każdy typowy Rusek to pijak i wariat, ale posłuchajcie, jak brzmi przezabawny żart opowiadany w Danii na temat Szwedów.
– Dlaczego Jezus nie mógł urodzić się w Szwecji? Bo do tego trzeba trzech mędrców i jedną dziewicę.
Śmieszne? Nie, dlaczego? Bo jesteśmy pozbawieni kontekstu tego żartu, nie tworzy się w nas napięcie, które następnie jest uwalniane przez puentę, bo gdybyśmy wiedzieli, że w świecie skandynawskim Szwedzi mają opinię tępych, wiecznie imprezujących ludzi, a Szwedki mają jak to powiedzieć delikatnie opinię kobiet gościnnych w kroku, to być może znajomości tychże faktów ten żart byłby śmieszny, ale bez kontekstu tak po prostu nie będzie.
– Jak w opinii Norwegów śpiewają Szwedzi? Tak jakby mieli kartofel w buzi. – I to jest podobno śmieszny żart w Norwegii.
Okej, niewiele pomogło, ale przy okazji wiemy jak ważny jest kontekst dla żartu. Inne sprawy też mają znaczenie, na przykład lubimy opowiastki o średnim stopniu ogólności, nie przepadamy za na przykład żartami o gatunku ludzkim, za duża ogólność. Tak samo gdy opowiadacie publicznie żart o waszym sąsiedzie, za duża szczegółowość, to nie będzie on raczej śmieszny, bo ci ludzie – wasze audytorium nie zna cech charakterystycznych waszego sąsiada. Taki średni poziom ogólności znajdziemy na przykład w grupach społecznych.
– Przychodzi Szkot na stację benzynową i się pyta ile kosztuje 1 kropelka paliwa. Nic. To proszę mi nakropić cały bak.
To nie znaczy wcale, że nie będą śmieszne żarty o pojedynczych osobach, ale to będzie możliwe wyłączne wtedy, gdy spora zbiorowość ma względem tej jednostki utarty zestaw oczekiwań czy jakiś opinii. Tak jest z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewski.
– Co robi Kwaśniewski na siłowni? Barki.
Przykład prezydenta Kwaśniewskiego pokazuje jeszcze jedną ciekawą sprawę. On mógł dokonać albo nie dokonać wielu rzeczy, ale my się nad nimi nie zastanawiamy, a wybieramy prosty kontekst i to jest zasada numer 3. Bardziej nas śmieszą sprawy prostsze niż trudniejsze, więc nie znajdziecie wielu żartów o nieśmiałych, o na przykład osobach rodzinnych. Rodzinny człowiek wchodzi do baru, no nie, nie ma takich żartów, ale za to te cechy charakteru, które mogą być skomplikowane, niejednoznaczne i przez to nieśmieszne są przykrywane przez takie preferowanie żartów o grupach zawodowych.
– Czym się różni polityk od rzeki? Rzekę łatwiej odprowadzić od koryta.
Z tym łączy się nam jeszcze jeden ciekawy wątek, bo na przykład o wiele bardziej będą nas śmieszyły żarty o zawodach, o grupach od których zależy nasze życie. Z tego powodu uwielbiamy żarty o szefach w pracy.
– Gościu opowiada współpracownikowi kawał, mówi: ej wiesz jak nazywa się zupa z wielu kur? Rosół z kur wielu. Gość tak słucha, mówi to jest dobre, opowiem szefowi. Wbija do gabinetu szefa i się pyta: szef wie jak się nazywa zupa z wielu kur? Rosół, ty skur***.
Albo taka sytuacja.
– Mąż szepcze do żony, mąż mówi szeptem do żony w łóżku: kochanie, nie mam już majtek. Dobra jutro ci upiorę.
Wiele osób uwielbia te żarty, przede wszystkim dlatego, że to napięcie, które tworzy się w kontaktach z mężem czy z żoną jest redukowane przez opowiadanie kawałów właśnie o tej drugiej połowie i dzięki temu odbieramy im trochę tej straszności i jest po prostu na co dzień w życiu łatwiej. Zobaczcie na jeszcze jedną interesującą i ważną rzecz, my możemy mieć oczekiwania, opinie względem jakiegoś kontekstu, ale wcale sami w tym kontekście nie musimy być i na przykład śmieszą nas żarty o teściowych pomimo, że sami teściowych nie mamy.
– Ile zębów powinna mieć teściowa? Dwa, jeden żeby otwierała piwo zięciowi, a drugi, żeby ją ciągle bolał.
Mamy jeszcze jedną ostatnią rzecz co do której zgadzają się raczej wszyscy badacze humoru na świecie, a mianowicie, że śmieszniejsze są dla nas żarty opowiedziane w idealnym momencie, wchodzą jak w masełko. Stąd też popularność ciętych ripost, bo jednym z najważniejszych elementów każdej komedii jest…?
– Fafa zapytaj mnie co jest najważniejsze w opowiadaniu żartów.
– Co jest najważniejsze w opowiadaniu żartów?
– Wyczucie czasu!
I to wszystko prowadzi nas do jednej konkluzji. Zobaczcie mamy XXI wiek, potrafimy wysłać człowieka w kosmos, potrafimy wytłumaczyć na przykład dlaczego z chmur pada deszcz, jesteśmy w stanie wyleczyć chorobę nowotworową, ale nadal nikt pomimo zdobyczy technologicznych nie wyjaśnił nam jak zrobić tak żeby zawsze kogoś rozbawić, 100% wywołać śmiech. To oznacza, że jedyne co możemy zrobić to spośród wszystkich tych teorii, które się tutaj dzisiaj pojawiły wybrać te które nam najbardziej pasują, jest nam do nich najbliżej i z tych elementów poskładać własny przepis na bycie zabawnym, na stanie się królem komedii w pracy, na stanie się carycą żartów w czasie kółka różańcowego, ale jest niestety to ale. Nigdy nie będziemy w stanie z całkowitą pewnością przewidzieć czy kogoś rozbawimy czy też nie i to w żartach w komedii jest absolutnie najlepsze, serio.
Już 80 tysięcy osób kupiło „Włam się do mózgu” i na przykład nauczyło się języka obcego, możesz łatwo do nich dołączyć. Wystarczy, że wejdziesz na radek.altenberg.pl i kupisz swój egzemplarz szybko i bezpiecznie.
Autor odcinka – Radek Kotarski