Jak czytanie popsuło nam mózgi?

No dzień dobry. Czujecie to? To tu i teraz między nami, to bardzo niezwykłe, bardzo niezwykłe. Naprawdę to lubię i nie ukrywam, ciężko mi o tym mówić bez takiej dozy ekscytacji. Mowa oczywiście o mowie, o takim sposobie komunikacji międzyosobniczej, który homo sapiens zaprzęgli do swoich potrzeb jakieś 60 tys. lat temu, może nawet wcześniej. 

To jest transkrypcja odcinka z kanału Naukowy Bełkot – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Dawida:

👉 Przepis na człowieka


Czas, to w skali życia na ziemi, w skali samej ziemi, w skali wszechświata zaniedbywanie małej, jednak wystarczająco dużej, żeby zmiany z tym związane można było obserwować w mózgu. I nie mówię tutaj o tym, że to jest konsekwencja czegoś, konsekwencja usłyszenia czegoś. Mam tu na myśli przygotowanie mózgów do tej umiejętności. Mówiąc wprost, coś co można nazwać środkami mowy, mają już niemowlęta. Co prawda, wymaga to czasu, żeby nauczyły się tym odpowiednio posługiwać, z tego korzystać, niemniej tak już jest. Rodzimy się przygotowani do mówienia, do słuchania, do rozumienia tego wszystkiego i mowa jest super, totalnie super, ale nie jest doskonała. To znaczy, tak jak wspomniałem, mowa jest tu i teraz, a nie tam i potem, i żeby przeskoczyć niejako tę barierę czasu, żeby komunikacja, wymiana informacji stała się ponad czasowa ludzie musieli wymyśleć coś jeszcze. Pismo. I YouTube, ale YouTuba później, więc dzisiaj będzie o piśmie. 

Stało się to około 5 tys. lat temu. I tutaj trzeba zaznaczyć, że każdy, kto kiedykolwiek nauczył się czytać, albo pisać, nauczył się tego naprawdę od zera. I nie jest tak, że są w naszym mózgu części, które tylko czekają, aż zobaczymy litery i ok., już chłoniemy, uczymy się. Nie. Uczymy się tego, zdobywamy tę umiejętność korzystając z innych obwodów zaprzęgając do pracy inne obwody, tworząc nowe połączenia itd., itd. I to wszystko zmienia nasz mózg. Naprawdę zmienia nasz mózg, taki mały mózg przystosowany do robienia czego innego. Do tego stopnia, że kiedy osiągniemy w tym czytaniu i pisaniu jakąś biegłość, no to okaże się, że ciężko jest się nam przed tym powstrzymać. 

Nie wierzycie? Wystarczy mi 30 sekund, żebyście przynajmniej zwątpili albo zupełnie się przekonali. Oto bardzo prosty eksperyment. Patrzycie w ten krzyżyk i nie skupiajcie się na tym, co się za chwilę w jego miejsce pokażę. Powiem więcej, powiem wprost, jeżeli zobaczycie tam słowa, jeżeli zobaczycie tam litery, starajcie się ich świadomie nie przeczytać. Gotowi? Zaczynamy. 

[eksperyment]

Jestem pewny, że są osoby, które przeczytały wszystkie albo prawie wszystkie słowa, które się wyświetliły: subskrybuj, wcześniej, porażka, szachy, nauka i to pomimo tego, że mówiłem wprost, żeby ich nie próbować czytać, pomimo tego, że wyświetlały się przez mniej niż sekundę, pomimo tego, że niektóre były napisane do góry nogami, pomimo tego, że w niektórych zamieniłem miejscami dwie litery oraz pomimo tego, że jedno z tych słów miało do oznaczenia dwóch różnych liter ten sam symbol i nasz mózg [pstryknięcie palcami] ot tak, po prostu, ocenił, to jest „a”, to jest „h”. Nie będę ukrywał, fakt, że umiemy, tak przynajmniej zakładam, czytać i pisać, jest związane z tym, że nasze ssacze mózgi są inne. Można powiedzieć, że w pewnych rejonach, tak z przyrodniczego punktu widzenia, troszeczkę popsute. 

W 1800 roku, tak w skali całego świata czytać umiała jedna osoba na osiem. Minęło sto lat i udział ten się zmienił do dwóch osób na osiem, czyli jednej na cztery, ci którzy pamiętają cokolwiek z matematyki, na pewno bardzo szybko do tego doszli. Co się dalej działo? Jeszcze po II Wojnie Światowej było mniej więcej tak, że osób, które umiały czytać na ziemi było tyle samo, co osób czytać niepotrafiących. Oczywiście nie wszędzie to postępowało w tym samym tempie. My tutaj mówimy o średniej światowej. W Niderlandach na przykład, już w 1650 roku 3/4 populacji potrafiło czytać i pisać. Z drugiej strony we współczesnym Nigrze ciągle mniej niż jedna osoba na pięć ma opanowaną tą umiejętność. Uważam, że warto zdawać sobie z tego sprawę. A dziś? A dziś sytuacja jest no praktycznie odwrotnością tego, co miało miejsce w 1800 roku, czyli gdybyśmy wylosowali ośmiu przedstawicieli homo sapiens, to dostalibyśmy taki oktet, w którym siedem osób czytać potrafi. Ale moim zdaniem, ciekawsze, niż opowiadanie o takich statystykach czy zwracanie uwagi na pewne kwestie jest opisanie tego, co dzieje się w mózgu.

A zaczniemy od „subskrybuj”. Znaczy, nie, nie, nie musisz subskrybować tego kanału, żebym ci więcej coś opowiedział, tak czy owak opowiem. Lubię gadać. Mam na myśli słowo subskrybuj, które pojawiło się w tym teście, który przed chwilą miał miejsce, a które było zapisane taką poprzerywaną, poszarpaną czcionką czy raczej poprzerywanym, poszarpanym fontem. Okazuje się, że jeżeli spojrzymy na reakcję ludzkiego mózgu, w momencie, kiedy przedstawia się takiemu człowiekowi podobny tekst i na przykład w układzie odniesienia losowy układ linii i łuków, to osoby, które potrafią czytać dużo silniej zareagują na to coś, co chociaż przypomina pismo. U analfabetów schemat aktywności mózgu w obu przypadkach jest niemal identyczny. To znaczy jest mała różnica pomiędzy jednym obrazkiem przypominającym pismo i schematem linii, który nic nie przypomina. 

Ta wzmożona aktywność pisma i prawie pisma, jest w pierwszej kolejności obserwowana w płatach potylicznych, które odpowiadają właśnie za obsługę zmysłu wzroku, w korze wzrokowej, w polach wzrokowych, w obszarach, które bardzo często przetwarzają impulsy jeszcze przed tym, jak nasza świadomość łaskawie na poinformuje, na co jej zdaniem właśnie patrzymy. Oznacza to nie mniej, nie więcej, że nasz mózg jest w stanie już na samym początku ścieżki przetwarzania informacji inaczej potraktować, coś co jest potencjalnie pismem, od czegoś, co potencjalnie pismem nie jest. I co ciekawe, to kiedy ta zmiana się tak naprawdę zaczyna w pewien sposób zależy od tego, jakim alfabetem się dana osoba posługuje. 

Już tłumaczę, o co chodzi. Otóż tych pól wzrokowych jest kilka, informacja z poprzedniego po takiej wstępnej analizie jest przekazywana do kolejnego, gdzie analiza jest tak jakby pogłębiana. I teraz na szczęście te pola wzrokowe oznacza się w bardzo prosty sposób – kolejnymi liczbami. I tak jak mówiłem, każde kolejne dokładna w pewnym sensie informacji do tego, co zinterpretowały wcześniejsze. Okazuje się, że litery i słowa alfabetu łacińskiego generują wzmożoną i inną niż w przypadku innych bodźców aktywność, już w pierwszym polu wzrokowym. Czyli tym, które analizuje obraz na najprostszym poziomie złożoności. Natomiast czytelnicy alfabetu chińskiego wykazywali różnice dopiero w polach 3 i 4, to znaczy, że ich mózgi musiały trochę dokładniej przeanalizować obraz, zanim zdały sobie sprawę, o kurde, tu jest coś napisane. W ogóle o tym, jak zdajemy sobie sprawę z tego, na co patrzymy, opowiadałem w osobnym filmie. Uważam, że to jest jeden z ciekawszych filmów. Zachęcam do obejrzenia. Link jest w karcie, która wyświetla się teraz tutaj i w opisie pod filmem. A teraz idziemy dalej. 

Dalej do wcześniej i szachów. Pierwsze słowo pojawiło się w tekście z literówką, z przestawionymi literami. Drugie miało dwa takie same znaki, które większość badanych zwykle odczytuje jednak na różny sposób, raz jako „a”, a drugi raz jako „h”. Jak to się dzieje? Albo inaczej, jak to się dzieje, że takie nieścisłości, czy, nie bójmy się słów – błędy, nie utrudniały wielu osobom zrozumienia tego, co właśnie starają się przeczytać, zrozumienia czytanego tekstu. Okazuje się, że odpowiedź możemy znaleźć w brzusznej korze potyliczno-skroniowej lewej półkuli, która możemy w dużym uproszczeniu powiedzieć, leży w połowie drogi między ośrodkami wzroku, a ośrodkami słuchu i mowy. Zwrócę tu uwagę na to, że mówimy o lewej półkuli, bowiem, mowa i słuch, to są takie funkcje, które bardzo wyraźnie w mózgu ulegają tzw. lateralizacji, to znaczy ich obsługa pomiędzy półkule jest rozdzielona w pewien sposób nierówno i to zwykle lewa jest w tym przypadku dominująca. No więc wracajmy do tej brzusznej kory, bowiem jeżeli jakaś część mózgu zasługuje na miano powiedzmy „ośrodka czytania”, to właśnie brzuszna kora potyliczno-skroniowa lewej półkuli mózgu na pewno jest jednym z silniejszych, z takich bardziej dostojnych kandydatów do tego znamienitego miana. Kiedy ludzie o zróżnicowanym poziomie umiejętności czytania mierzą się z tekstem pisanym, aktywacja właśnie tej części mózgu jest tym większa, im lepiej sobie z tym czytaniem radzą, czyli na przykład, im więcej słów na minutę czytają roboczo. Więc jeżeli powiem w dalszej części „ośrodek czytelnictwa”, to będę miał na myśli brzuszną korę potyliczno-skroniową lewej półkuli. Przechowywane są bowiem w niej, moglibyśmy powiedzieć, zbiorczo wyobrażenia pojęć, wyobrażenia zapisu opisującego te pojęcia w jakimś znanym alfabecie i jednocześnie wyobrażenia czy wspomnienia dźwięków, brzmień, które są z tymi pojęciami stowarzyszone. To po pierwsze.

No dobra. Wiemy już, że mózg działa troszeczkę inaczej w momencie, kiedy patrzy na słowo opisane, ale warto tutaj zaznaczyć, że nie jest to działanie totalnie inne, że tu nagle drugi mózg się zupełnie włącza w momencie, kiedy coś czytamy. Nie. Mózg stara się, tak jak zwykle, wyjaśnić to, na co patrzy, odwołując się właśnie do tych pojęć, które zna i to zna na wielu płaszczyznach i w efekcie pewne rzeczy potrafi uprościć, bo wydaje mu się, że to jest to, bo przecież jak było bardzo podobne, to było to, to dlaczego teraz miałoby być inne. I tak działa też, kiedy patrzy na różnego rodzaju iluzje optyczne, które sprawiają, że na przykład daje się nabrać, że to są dwa różne kolory, ten jest jaśniejszy, bo jest w cieniu, tak naprawdę tak nie jest, to możecie sobie sprawdzić sami. Inaczej, nasze mózgi są z założenia leniwe i nie chce im się dokładnie wszystkiego analizować. Kiedy widzimy słowo, które wygląda prawie jak szachy, to nasz mózg może nam automatycznie podrzucić informację, że jest tam napisane szachy, gdy widzi zlepek liter, który wygląda na pierwszy rzut oka prawie jak wcześniej, to mówi, że patrzymy na wyraz wcześniej. Z badań wynika na przykład, że żeby zrozumieć sens zapisanego słowa, powiedzmy słowa od 4 do 8, 9 liter, to nie trzeba go napisać dokładnie, wystarczy, żeby zgadzała się pierwsza litera, ostatnia litera i te litery po środku mogą być praktycznie w dowolnej kolejności wymieszane, a i tak nasz mózg sobie z tym poradzi. Jak? No właśnie tak, że przypasuje to coś bardzo niedokładnego bardzo zgrubnie, do czegoś, co już zna. Czyli to jednak działa, tak na dłuższą metę. Oczywiście nie jest to uniwersalnie prawdziwe, ale z badań rzeczywiście wynika, że jeżeli ktoś jest w stanie na przykład czytać więcej, niż 100 słów na minutę, to raczej radzi sobie właśnie z tymi wyrazami cztero, ośmio, dziewięcioliterowymi, które są w ten sposób zniekształcone. A jest to być może związane z tym, że w tym wspomnianym wcześniej ośrodku czytelnictwa, istnieją neurony, podkreślam, pojedyncze neurony, pojedyncze komórki, które są aktywowane przez pojedyncze słowa. I tylko te słowa, to znaczy, żadne inne słowo nie jest w stanie tego konkretnego neuronu zaktywować.

Przy skupieniu uwagi na pojedynczym słowie zamiana jednej litery działa w tym wypadku, jak zamiana całego słowa. Jeżeli chodzi o aktywność mózgu laska i łaska, to nie tylko usprawnienie w pisaniu smsa, więc dla spokoju mózgu, czyli waszego najcenniejszego organu, możecie się pokusić czasem o polskie znaki w czasie korzystania ze smartfona czy internetowej korespondencji. Muszę tu jednak podkreślić, że ta funkcja, to znaczy przyporządkowanie jednego neurony jednemu słowu, nie musi być ograniczona tylko do właśnie języka pisanego, ale może dotyczyć całych tych kompleksów pojęciowych, o których wspominałem. To znaczy w badaniach jest rzeczywiście tak, że kiedy ludziom pokazuje się zdjęcie książki i prosi ich o powiedzenie czy wyobrażenie sobie, co to tak naprawdę jest, czy odpowiedzenie przed sobą, co to tak naprawdę jest, to aktywują się te same obszary, co w momencie patrzenia na słowo książka. Słabiej, ale jednak możliwe, że to wszystko jest przypisane jednostronnie, 1:1 do pojęć, a nie tylko do zapisanych słów. To taka uwaga, nie chciałbym, żeby ktoś tutaj się zapędził w interpretację, ja też tego nie chciałbym robić. Z nauką na pewno tego nie zrobię. 

Nauka, to kolejne słowo z testu, jeżeli je przeczytałeś, to znaczy, że nieświadome czytasz do góry nogami. Przy tej okazji można wspomnieć o kilku ciekawych zjawiskach. Po pierwsze odbicia lustrzane są bowiem w alfabecie łacińskim takie litery, które, znów osobie, która w tym alfabecie nie umie czytać mogą się wydawać bardzo, bardzo podobne. Jakie? Wszyscy je znacie, „b” i „d”, „p” i „q”. Generalnie, kiedy uczymy się czytać z wykorzystaniem właśnie tych liter mylenie ze sobą owych lustrzanych odbić jest niekorzystne, utrudnia zdobywanie tej umiejętności. W efekcie tracimy pewien automatyzm i mówiąc my, mam na myśli, no nas, ciebie, mnie, osoby, które potrafią czytać i pisać, przynajmniej tak zakładam. No ja potrafię i jedno, i drugie. I teraz, kiedy badanych prosi się o to, żeby ocenili czy na prezentowanych zdjęciach znajduje się ten sam obiekt, ale na przykład obrócony czy w odbiciu lustrzanym, to osoby, które potrafią czytać wypadają nieco gorzej, kiedy przychodzi im rozróżnić właśnie odbicie lustrzane, albo ocenić odbicia lustrzane. Gorzej niż kto? Niż osoby, które czytać nie potrafią. Niż analfabeci. Z czym to jest związane? A no z tym właśnie, że kiedy zdobywaliśmy umiejętność czytania musieliśmy porzucić takie automatyczne przyjmowania, wystarczająco podobne, to jest to samo odbicie lustrzane, tylko właśnie musieliśmy się nauczyć odróżniać symbole, które są do siebie bardzo podobne, właśnie na ten sposób w związku z tą symetrią. No bo jest bardzo duża różnica, kiedy umawiasz się z kimś na przykład smsem na picie albo na bicie. Przynajmniej, jeżeli chodzi o kolejność wydarzeń tego szalonego wieczora, jak widać. Ale z drugiej strony osoby nieumiejące czytać mają problem z rozróżnianiem nawet prostych symboli, które są swoimi odbiciami lustrzanymi, to znaczy przez rozróżnianie rozumiem tu reakcję na ich widok. Kiedy na przykład prosi się o zakreślenie tego symbolu, w szeregu bezsensowych symboli zakreślają oni bardzo często też jego odbicia lustrzane. Dodatkowo osoby potrafiące czytać lepiej są wstanie ocenić części prezentowanych obrazów. To znaczy, kiedy im się pokarze twarz i zapyta, czy ich dolna połowa się różni, dużo rzadziej, niż analfabeci dają się zmylić faktem, że górne połowy są identyczne. Mówiąc nieco bardziej złożonymi zdaniami, zmienia się strategia analizy bodźców wzrokowych na nieco bardziej dokładną, nieco bardziej skrupulatną. 

Ale to nie jest jedyny zmysł, który jest w pewien sposób zmieniony na skutek nabycia umiejętności czytania. Słuch też się zmienia. Pokazano w kilku badaniach na przykład, że dużo lepiej osoby, które potrafią czytać, są w stanie rozróżnić podobnie brzmiące słowa, dźwięki, sylaby, jak na przykład „ba” i „pa”, ale to nie wszystko. Z innych prac wynika, że zmienia się w ogóle schemat aktywności mózgu, jeżeli chodzi o… [cięcie] Mało tego sam schemat aktywności mózgu, w momencie, kiedy się do nas mówi, również ulega zmianie. Równina skroniowa, taka część mózgu, która odpowiada za skojarzenia bodźców właśnie dźwiękowych związanych z mową, aktywuje się dwa razy bardziej, kiedy mówi się do osoby, która potrafi czytać w porównaniu do osoby, która jest analfabetą. Ale to nie koniec, bo można jeszcze tu przywołać pamięć. Wielce prawdopodobne, że ona również zyskuje w momencie, kiedy uczymy się czytać i pisać i to na wiele sposobów.

To oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej, bo mógłbym tutaj powiedzieć chociażby o dysleksji, ale ona chyba zasługuje na osobny film, albo chociażby o takich dosłownych zmianach w mózgu, w anatomii mózgu, w strukturze mózgu, no bo większy na przykład u osób, które potrafią czytać jest pęczek łukowaty w części skroniowo-potylicznej, większa jest też gęstość substancji szarej w zakręcie skroniowym itd., itd. To wszystko są obszary, które można połączyć po pierwsze z czytaniem i pisaniem, w zasadzie różnice w obrębie tych obszarów, z mową, z widzeniem, ze słuchem, a także z koordynacją ruchową, co prawdopodobnie ma tutaj związek z umiejętnością pisania. Tak samo tworząc mapę połączeń pomiędzy częściami mózgu zaangażowanymi w czasie czytania czy w umiejętność czytania, powstałaby sieć uwzględniająca inne części, niż te, które wspomniałem w tym filmie. Ale to są kwestie, które komplikują przekaz i nie tym chciałem dzisiaj zakończyć. 

Czym więc? A mianowicie tym, że czytanie nie tylko wpływa na mózg każdej osoby, która czytać potrafi, nie tylko wpływa na tę osobę, ale także potencjalnie może zmieniać jej relacje z innymi ludźmi. Bowiem osoby czytające nowele, a więc takie historie, w których jest fabuła, osoby, które poznają myśli i emocje innych postaci, innych osób, nawet jeżeli to są tylko wymyślone istoty, za pośrednictwem kart powieści zmieniają się, to znaczy doświadczają nie tylko aktywacji w obszarach mózgu, które są związane z czytaniem, z rozumieniem zapisanych słów, ale także z obszarami, które są związane z odczuwaniem emocji. I często to są dokładnie te opisywane emocje. Co więcej, jeszcze przez jakiś czas po zakończeniu lektury takie osoby lepiej radzą sobie z rozpoznawaniem stanu emocjonalnego drugiej osoby na podstawie zdjęć. Mają wyższe oceny w testach empatii i tak naprawdę potrafią zmienić, tylko biorąc książkę do ręki i poświęcając trochę swojego czasu na zapoznania się z jej treścią, swoją relację ze światem zewnętrznym. Wydaje mi się, że to jest dosyć przewrotne, że w dobie Krispera, w dobie edycji genów, w dobie rozwoju biotechnologii, możemy w taki sposób wpływać na to, co to znaczy być człowiekiem, bo umiejętność czytania i pisania zmienia ten stan rzeczy, zmienia ten fakt, powiedziałbym, jak niewiele innych rzeczy, być może jak nic innego, zredefiniowała, co to znaczy być człowiekiem. Pięknie potrafi ona popsuć, czy raczej „popsuć” nasze ssacze mózgi. A ironią losu, naprawdę ciekawie jest o tym wszystkim czasem poczytać. 

Do zobaczenia. Do usłyszenia. 

Autor odcinka – Dawid Myśliwiec

Przeczytaj / obejrzyj kolejny odcinek ⏩