Jak pracować z domu? 5 prostych rad
Pracujesz zdalnie przez pandemię Covid-19? A może pracujesz z domu tak czy inaczej? Niby fajnie, że nie trzeba wychodzić do roboty, ale praca z domu może powodować pewne problemy. Jakie? W 2017 roku, jeszcze przed wybuchem pandemii ukazał się europejski raport, który dla wielu był szokujący, co najmniej tak szokujący jak jakakolwiek wypowiedź Edyty Górniak o czymś innym niż muzyka. Cóż zatem zawierał ten raport?
To jest transkrypcja odcinka z kanału Polimaty – wersja wideo dostępna poniżej:
Książki Radka:
👉 Inaczej
Wynikało z niego, że osoby pracujące zdalnie, z domu, mają wyższe poziomy nagromadzonego stresu, problemy z pogodzeniem życia zawodowego z prywatnym i paradoksalnie pracują dłużej niż ich koledzy oraz koleżanki działające na co dzień w biurach. Szok, skandal, niedowierzanie. Szok był tym większy, że wielu wydawało się, że robota z domu to najprzyjemniejsze co może się zdarzyć, bo nie tracimy czasu na poranne przebieranie się za człowieka, dojazdy i rozmowy ze współpracownikami, z których całkiem pokaźna liczba postanowiła zamienić się na mózgi z amebami. A jednak praca zdalna, na którą obecnie jest skazana największa część ludzkości w dziejach, to nie kraina mlekiem i miodem płynąca, czasami popłynie tam też pot i łzy. Oczywiście praca z domu nie jest możliwa u każdego, może być nieco utrudniona w przypadku chirurgów, archeologów działających przy wykopach czy ratowników na basenach. Jednak taka forma pracowania dotyczy lub będzie dotyczyć wielu innych zawodów, jak zatem ogarnąć ją dobrze? Co na ten temat mówi nauka? I co możesz zrobić już dzisiaj, aby było lepiej? Zanim odpowiemy na te pytania, posłuchajmy o czym w tym tygodniu rozmyślał mój kuzyn, przed wami Ładek i jego Wołek Rozmyśłań.
Im dłużej pracuję z domu, tym szybciej zaczynam wyglądać jak bezdomny, który domu w ogóle nie ma. No właśnie. Z badań wynika, że spora część osób pracujących z domu delikatnie mówiąc, nieco mniej przejmuje się higieną i ubiorem niż wtedy, gdy regularnie wychodziła do pracy. W końcu jeśli jakieś spotkania są odbywane, to głównie w formie wideokonferencji, w czasie których i tak nie będzie nas czuć i widać nas, tak naprawdę tylko od pasa w górę. Gdybym za każdym razem miał dostawać dolara, gdy prowadziłem Polimaty w koszuli, garniturze, krawacie powyżej poziomu stołu, a nieco niżej w spodniach dresowych, to byłbym teraz szczęśliwym posiadaczem myślę, że tak spokojnie 17 dolarów. To sporo, zwłaszcza przy obecnym kursie. Parę razy wystąpiłem tak też w programach śniadaniowych, z którymi łączyłem się przez internet. Raz nawet byłem bez spodni, w samych bokserkach, czy jestem z tego dumny? Absolutnie tak.
Jednak w 2021 roku pojawiło się badanie, które wiele wnosi do naszego tematu. Okazało się wtedy, że strój jaki nosimy ma ogromny wpływ na pracę, którą wykonujemy. Pracownicy laboratorium, którzy mieli profesjonalne fartuchy wypadali na przeróżnych testach o wiele lepiej niż ci, którzy byli ubrani po cywilnemu, różnił ich tylko strój, od dawna przyjmuje się również, że policjanci ubrani w mundury zachowują się bardziej formalnie niż ci ubrani jak zwykli ludzie. Stąd też pierwsze zalecenie ze strony psychologów, jeśli w normalnych warunkach do biura chodzisz w koszuli, załóż koszulę także w domowym biurze. Jeśli nosisz się nieco luźniej to nie przebieraj się sztucznie w garnitur, ale pod żadnym pozorem nie siedź przed komputerem w piżamie. Staraj się w pracy z domu wyglądać mniej więcej tak jak gdyby kazano ci do pracy wychodzić. Profesor Cary Cooper sugeruje, że w domowym biurze dobrze się sprawdza nieco luźniejsze podejście do tematu stroju niż w normalnych zakładach pracy, ale podkreśla jednocześnie jak ważny jest poranny rytuał związany z przygotowaniem do pracy.
I tak wpadamy do drugiego naprawdę istotnego tematu, rytuały. To one sprawiają, że czujemy się bezpiecznie, pewnie i komfortowo. Dlatego właśnie sportowcy przed ważnym meczem robią jakieś dziwne, niezrozumiałe gesty, które dla publiczności niekoniecznie są czytelne, natomiast dla nich mają znaczenie. Tacy sportowcy wierzą, że określona sekwencja zdarzeń przyniesie im szczęście, koncentrację, lub ich uspokoi. Tak samo w życiu religijnym przestrzega się ściśle określonych sekwencji gestów i to już od najmłodszych lat, na przykład traktuje się dziecko zimną wodą, bo tego wymaga rytuał chrztu. Ludzie przykładają większą wagę do rytuałów niż może nam się wydawać, dlatego w czasie pandemii Covid-19 tak wiele osób czuło i czuje się niepewnie. Tak jakby ktoś wytrącił im grunt spod nóg, do tej pory wstawali mniej więcej o tej samej porze, jechali do pracy tą samą drogą i używali podobnych sztuczek, aby udawać, że nie widzą niektórych współpracowników w pracy. Gdy ktoś im to wszystko zabrał to zaczęły się problemy, rozwiązanie? Stworzenie nowych rytuałów. Dotyczy to również osób, które bez względu na pandemię i tak pracują z domu. Mimo, że w wielu domowych biurach nie ma wymogu rozpoczynania roboty o określonej godzinie, to warto pomyśleć nad stworzeniem dla siebie konkretnego harmonogramu. Nawet jeśli mamy taki luksus, że jesteśmy dla siebie sterem, żeglarzem, okrętem i nikt nie pilnuje naszego czasu roboczego, to stały harmonogram ma dobrze przebadany naukowo pozytywny wpływ na produktywność i może przede wszystkim, na zdrowie psychiczne. Pomaga również w oddzieleniu czasu wolnego od czasu pracy, z czym są ogromne problemy gdy działamy z domu. To kłopot w obie strony. Z jednej, w trakcie roboty możne nas rozpraszać domowa zmywarka, która skończyła myć naczynia i przechwala się w niebogłosy „już skończyłam, jestem taka szybka i sprawna, otwórz mnie!”. Gdy mamy jasno oznaczony czas pracy, to po prostu możemy tej zmywarki wtedy nie włączyć, ona się naprawdę nie obrazi, serio, rozmawiałem o tym z moją. Z drugiej strony, ile razy zdarza nam się, że myślimy o tym, co robiliśmy w pracy, ale już po jej zakończeniu, w czasie wolnym? Dlaczego tak się dzieje? Może wynikać to z wielu powodów, ale czasami stoi za tym brak faktycznej bariery oddzielającej robotę od reszty życia.
Psychologowie wskazują, że to spory problem, bo pracując zdalnie nie mamy jednoznacznego rytuału zakończenia pracy. W biurach to nie jest żaden kłopot, wyłączamy komputer, żegnamy się ze współpracownikami, ciesząc się przy okazji, że nie musimy już ich dzisiaj oglądać, a następnie wsiadamy w samochód, tramwaj, jakikolwiek inny wehikuł by odbyć drogę do domu. Nasze ciało jednoznacznie czuje, że praca się skończyła, dlatego właśnie jedno z zaleceń polega na stworzeniu podobnego rytuału zakończenia, ale dla pracy z domu. Cóż to może być? Dla każdego zadziała to, w co sami uwierzymy. Dla jednej osoby może być to zamknięcie laptopa, wyjście na krótki spacer, a po powrocie zaparzenie herbaty. Dla kogoś innego, lepiej zadziała zamknięcie laptopa i rozebranie się do naga i uderzenie głową w ścianę. Rytuały mają to do siebie, że nie zawsze są uniwersalne, a mogą być spokojnie tworzone na nasze potrzeby. Ja na przykład mam taki rytuał zakończenia pracy, że gaszę świeczkę, bo przyjęło się, że kiedy pracuję to świeczka jest zawsze zapalona. Zdmuchuję świeczkę i wiem, że to na dzisiaj koniec. Chociaż teraz to rozebranie się do naga i przywalenie łbem w ścianę też zabrzmiało kusząco, trzeba popróbować, a już na pewno nie lekceważyć tego tematu. Bo wiele badań pokazuje, że brak umiejętności wylogowania się z pracy negatywnie wpływa na samopoczucie i nagromadzenie stresu. Doświadcza tego wiele osób, które zauważyły, że paradoksalnie pracują zdalnie dłużej niż wtedy gdy były w biurze.
W relacjach takich osób pojawia się często jeszcze jedna obserwacja, bardzo niepokojąca. Dom, który do tej pory kojarzył im się z przyjemną oazą spokoju, nagle jest miejscem, w którym czują się po prostu źle. Co za tym stoi? Jeśli ktoś przy jednym stole spotyka się z rodziną, je i gra w gry planszowe, to może pojawić się spory problem gdy przy tym samym stole będzie jeszcze na co dzień pracował. Stresy, deadline’y, asap’y, srapy i inne ustrojstwa z pracy mogą negatywnie wpływać na inne wydarzenia dziejące się w tym samym miejscu. Co trzeba więc zrobić w ramach trzeciego zalecenia? Wydzielić kącik na pracę. Ideałem byłby własny pokój, ale nie zawsze jest to możliwe. Wtedy badacze sugerują, aby stworzyć taką zupełnie osobną rzeczywistość na pracę, na pewno już, broń Boże, nie siadać z komputerem gdzie popadnie. Tak samo, lepiej nie używać istniejącej infrastruktury domowej, na przykład wspomnianego stołu, przy którym spożywane są posiłku. Jeśli nie mamy możliwości, aby gdzieś w kąciku jakiegoś pokoju postawić małe biurko, które jest dedykowane robocie, to można pomyśleć o biurku rozkładanym, tylko na czas pracy. Wydaje się, że to więcej zachodu i niepotrzebnego kłopotu, ale nic bardziej mylnego. Dzięki temu lepiej skorzystamy w poprzedniego zalecenia dotyczącego rytuałów, rozkładam biurko to mam rytuał rozpoczęcia pracy, składam biurko na fajrant, to mam rytuał zakończenia pracy. Należy przy tym wybrać miejsce, które będzie zgodne z opracowaną w latach 70-tych XX wieku teorią prospektu i ostoi. O co w niej chodzi bo brzmi dość niejasno? Chodzi mianowicie o takie miejsce, które będzie dawało nam poczucie odcięcia się od reszty świata i bezpieczeństwa. Profesor Lily Bernheimer radzi w myśl właśnie teorii prospektu i ostoi wybrać punkt w domu, w którym za nami znajdzie się ściana, tak jak widać na załączonym obrazku, lub coś stałego, a na przykład nie drzwi, lub przejście do innego pokoju. Jest to związane z naszym ewolucyjnym poczuciem bezpieczeństwa w myśl którego lepiej, aby ewentualne zagrożenie pojawiło się przed nami, a nie za nami. Do tego dochodzi odcięcie się od reszty bodźców. Nieźle sprawdzają się w tym przeróżnego rodzaju rośliny doniczkowe, które mogą nas nieco przysłonić od reszty, a na dodatek mają nieźle przebadany w eksperymentach naukowych pozytywny wpływ na nasz nastrój. Można również odciąć się od bodźców dźwiękowych za pomocą słuchawek, najlepiej z funkcją wygłuszającą. Oczywiście każda z tak stworzonych barier zapewniających bezpieczeństwo i komfort może w nanosekundy zostać zrujnowana przez pozostałych domowników, a w szczególności przez dzieci.
Tak przechodzimy do czwartej kwestii, ograniczenia rozpraszania ze strony innych. O ile z dorosłymi współlokatorami można negocjować, to z nieco młodszymi jest dużo trudniej, wiem o czym mówię. Gdy proszę mojego syna, aby przez momencik zajął się czymś innym i pozwolił mi popracować, to dla niego dokładnie w tym samym momencie, najciekawszą rzeczą na świecie jest to, co robię. Gdybyście postawili mu wtedy w pokoju Disneyland, jemu dedykowany, to i tak atrakcyjniejsze będzie dla niego to, jak ja wpisuje cyfry w arkuszu kalkulacyjnym Excela. Nie ma niestety uniwersalnie działających rozwiązań w tej kwestii. Dzieci potrafią być tak samo rozpraszające jak urocze. Wielu moich znajomych opowiadało, że z utęsknieniem wyczekiwało końca wakacji, aby ich dzieciarnia mogła wrócić do szkoły i nie kręciła się po domu w ciągu dnia. Teraz w czasach pandemii sytuacja jest taka jakby przez cały rok trwały wakacje. Kiedyś był z tym mniejszy problem, dlaczego? Czas na Zagadkę Wujka Radka.
Proszę państwa, dlaczego dawniej dzieci nie kręciły się po chałupie w czasie przerwy od szkoły? Takiej jak wspomniane przez szanownego Radzieńka wakacje. A. Bo nie było czegoś takiego jak wakacje, B. Bo mimo wakacji musiały odbywać obowiązkowe szkolenie wojskowe, czy może C. Bo przez dwa bite miesiące pomagały w pracach w polu. Coś my z tymi dziećmi robili?
Odpowiedź jak zawsze na końcu programu. Zostało nam jeszcze ostatnie, piąte zalecenie od mądrych głów z uniwersytetów, chodzi o dbanie o kontakty z innymi. W toku normalnej roboty biurowej, sporą część dnia wypełnia nam wszystko inne tylko niepracowanie. Tu Grażynka z księgowości opowie historię jak do baku nalała benzyny zamiast ropy naftowej, oj Grażynko! Tu przerwa na kawę, spożytkowana na biurowe plotki, a tu jeszcze urodziny któregoś ze współpracowników, a więc zwyczajowy tort i zwyczajowe drinki pite w zwyczajowej tajemnicy pod biurkiem. Doktor Angela Carter twierdzi, że jednym z najważniejszych elementów pracy jest to, że intuicyjnie, ewolucyjnie lubimy przebywać z innymi ludźmi, bo jesteśmy zwierzętami stadnymi. W przypadku pracy z domu, nie jest o to tak łatwo, oczywiście da się rozwiązać ten problem, możemy sobie uciąć pogawędkę z domownikami, kotem, psem, to też jest normalne i w porządku, ale w sumie to nie to samo. Dlatego warto wydzielić konkretny czas, nie tylko na wideokonferencję poświęcone firmowym sprawom, ale także na chwilę poświęcone na zupełne bzdury jak chociażby 15-minutowa przerwa na kawę spędzona razem ze współpracownikami, kolegami z pracy, koleżankami. Tego typu spotkania, niekoniecznie muszą odbywać się na platformach wideokonferencyjnych takich jak Zoom, Google Hangouts, MS Teams, czy cokolwiek tam jeszcze istnieje. Mało tego, dobrze by było gdyby mieszać takie spotkania ze zwykłymi rozmowami telefonicznymi. Profesor Jeremy Bailenson z Uniwersytetu Stanforda jest gorącym zwolennikiem takiego właśnie podejścia, bo przez lata badał zachowania ludzi w trakcie rozmów wideo przez różne komunikatory. Jego zdaniem to całkowicie nienaturalne zachowanie, do którego ludzie nie są przyzwyczajeni. Argumentuje, że w trakcie normalnej rozmowy nie patrzymy sobie cały czas twarzą w twarz, a błądzimy wzrokiem po czymś innym, zmieniamy postawę i tak dalej. Nagle jednak, w trakcie telekonferencji mamy całą gamę twarzy innych ludzi, którzy w tej samej pozycji patrzą na siebie. Profesor twierdzi, że takie rozmowy są męczące i powinny być formą dodatkową, a nie jedyną, lub dominującą w komunikacji. Coś w tym jest. Zwłaszcza przedziwny jest ten moment, gdy kończy się wideokonferencja, wszyscy się żegnają i mamy całą plejadę uśmiechających się nerwowo masek, szukających czerwonego przycisku kończącego połączenie.
Czas pracy zdalnej w pandemii, a dla wielu freelancerów czas zwykłej pracy z domu to ogromna szansa na stworzenie dobrych nawyków w pracy, na przykład takich, które uwzględnią prawo naszego organizmu do przerwy i działania wtedy, gdy przypada szczyt naszych możliwości. Dla każdego on jest gdzie indziej, trzeba to dobrać samemu, z tego właśnie powodu nieustająco polecam moją nową książkę pod tytułem „Inaczej”, w której znajdziecie naukowo sprawdzone sposoby na dobre ogarnianie swojej pracy, zarówno w domu jak i w biurze. Często wystarczy dokonanie paru tylko korekt, które sprawią, że przestaniemy harować jak woły a mieć poczucie, że niewiele dobrego z tego mamy. Polecam także w charakterze dobrego prezentu dla kogoś bliskiego, tym bardziej, że sezon na dobre prezenty właśnie się rozpoczął. Książkę można nieustająco kupić szybko i bezpiecznie na inaczej.alt.pl.
Zadanie na dzisiaj jest proste, wpiszcie w komentarzu czy pracujecie z domu i czy lubicie taką formę pracy? jeśli słuchacie tego w formie podcastu to po prostu o tym pomyślcie. Dziękuję za dzisiaj, do zobaczenia następnym razem. Poprawna odpowiedź na zagadkę to C, w wielu krajach dzieci w wakacje były wysyłane do pomocy w polu i tak, w cudzysłowie bardzo dużym, odpoczywały przez dwa miesiące. Mam jeszcze jedną prośbę, kliknij pod tym filmem łapkę w górę, bo to naprawdę ma duże znaczenie. Dziękuję.
Autor odcinka – Radek Kotarski