Jak się zmotywować, skupić i nie rozpraszać – sprawdzone metody
Bardzo chciałam dojść do momentu, w którym będę mogła taki film nagrać, ale nie wierzyłam, że to się wydarzy ze względu na to jaka jestem. A jednak nadszedł taki czas i bardzo się z tego cieszę. Dlatego długo ćpałam tę wiedzę, wszystkie techniki, wszystkie mechanizmy, badania. Ja to wiedziałam od dawna, ale nie potrafiłam użyć tego w swoim życiu.
Książka Hani:
I co za to odpowiadało? Odpowiadały za to mechanizmy psychologiczne. Jakiś lęk, jakieś przytłoczenie. Ciężko mi to było nawet wytłumaczyć sobie samej, ale ekstremalnie mnie to frustrowało, bo na prokrastynację możemy spojrzeć z bardzo różnych punktów widzenia. I niektórzy myślą, że to jest lenistwo, słabość charakteru, słaba dyscyplina, złe nawyki to się wszystko miesza, ale koniec końców pierwotnie, przynajmniej u mnie była to technika radzenia sobie z emocjami. W sensie jest to technika regulacji emocji. Prokrastynację można rozumieć jako unikanie, sposób na unikanie skonfrontowania się z jakimś przekonaniem. I ja na przykład jeżeli miałam przekonanie, że musze robić wszystko perfekcyjnie to robienie rzeczy było zagrażające, dlatego że mogłabym zrobić coś źle i wtedy okazałoby się, że jesteś jakaś tam.
Czy nie robienie tego w ogóle i robienie na ostatnią chwilę jest rozwiązaniem? Ogólnie nie, ale nasz mózg rozumie to jako super pomysł. Więc zaczęło mi coś klikać, dopasowywałam sobie te puzzle, kiedy zrobiłam kolejny krok w poradzeniu sobie ze swoimi dysfunkcyjnymi przekonaniami. Więc jeżeli akurat to jest u was problemem to może warto najpierw z tym popracować.
Zacznijmy od kontekstu, bo to jest dosyć ważne dlaczego ja się tym tak jaram. Ja byłam osobą totalnie prokrastynującą, robiąca wszystko na ostatnią chwilę, nie potrafiącą w ogóle wypracować sobie jakiegoś systemu zorganizowania, a przy tym ćpałam wiedzę na ten temat. To znaczy ja kocham YouTuberów, którzy mówią o sposobach zarządzania sobą w czasie, o ogarnianiu swojego życia, planowaniu, systemach planowania, technikach do efektywnej nauki, efektywnej pracy. I te techniki są super pomocne, ale żadne, nawet doskonałe narzędzie ci nie pomoże, jeżeli nie będziesz w stanie się nim posługiwać, bo twój mózg cię sabotuje. W mojej książce „W głowie się poprzewracało” jest cały rozdział o przekonaniach i o sposobach radzenia sobie z przekonaniami, które wybieramy nawet nieświadomie. Jest nim na przykład prokrastynacja.
Ostatnio na nowo odkryłam technikę Pomodoro. Jest ona bardzo prosta. Ustawiasz sobie timer i przez 25 minut pracujesz, uczysz, skupiasz się, robisz to co masz robić, a później przechodzisz do 5 minutowej przerwy. I zaczynasz kolejny cykl, 25 minut pracy, 5 minut przerwy. Po 5 takich cyklach, czyli 2,5 godziny możesz zrobić dłuższą przerwę półgodzinną. I teraz ostatnio przed sesją na Instagramie zaczęłam nawet robić takie live study with me, gdzie po prostu włączam timer i wspólnie uczymy się przez 25 minut, potem robimy 5 minut przerwy i powtarzamy tych kilka cykli. Na początku nie wiedziałam czy ktoś to będzie chciał robić ze mną, ale pomyślałam spróbujmy. Ja lubię takie rzeczy oglądać i pracować z kimś. Okazuje się, że po tych live’ach dostaje masę zapytać: kiedy będzie kolejny i wiadomości, że bardzo wam to pomogło. I mi też. Te 25 minut to jest mało czasu. Na 25 to można usiąść, nie? Więc Pomodoro to są takie małe pomidorki koktajlowe, które tak możesz na raz wziąć, nie rozdrabniać się na drobne, nie kroić, nie pieprzyć się z tym, tylko po prostu 25 minut i skończone. Dlatego w naszej głowie nie jest to jakaś taka wielka rzecz. Muszę usiąść do nauki do kolokwium, muszę zrobić prezentację, muszę coś przygotować. Nie, po prostu 25 minut, robię.
Po drugie, jest timer i jest budzik, więc nie będziecie robić tego więcej, po prostu będzie przerwa. Wiecie to, że będzie przerwa i jest to bardzo nagradzające dla głowy, bo w tej przerwie zazwyczaj się chwilę poprzeciągam. Pójdę sobie na przykład dolać herbaty i zresetuję trochę głowę. I widzę ten timer, więc nie mogę sobie brać telefonu, siedzieć na Instagramie, marnować czasu, bo widzę, że leci ten czas i zaraz on się skończy, więc po prostu cisnę i robię to, co mam robić. A to był mój największy problem, bo ja ciągle miałam jakieś rozpraszacze. Tu mam 25 minut, lecę, leci czas. Muszę po prostu robić rzeczy, bo zaraz będzie koniec, zaraz będzie przerwa.
I dodam jeszcze, że to 25 na 5 to nie jest jakieś super sztywne. Ja na przykład przy pisaniu książki robiłam raczej 50 minut pracy i 10 minut przerwy, bo było to zadanie kreatywne i musiałam wejść w taki flow, żeby pisać, żeby wejść w mod pisania. Ale nauka, przeglądanie slajdów, robienie z nich notatek to nie jest dla mnie coś kreatywnego i jest to męczące, więc to 25 minut jest dla mnie takim super czasem.
I działa Prawo Parkinsona. Co to jest Prawo Parkinsona, zapytacie. Otóż jeżeli damy Marysi 2 godziny na przerobienie jednej prezentacji to ona to zrobi w 2 godziny, ale jeżeli damy jej godzinę, bo jest to w godzinę realistycznie wykonalne, to ona to zrobi w godzinę. Po prostu nasz mózg chce zdążyć i lepiej się skupia, jeżeli ma ograniczony czas. To znaczy realistycznie, nie chodzi o to, że ma robić to w 10 minut, bo to jest nie do zrobienia. Ale ograniczony czas super działa.
Więc ja sobie przed rozpoczęciem nauki w pierwszy pomidorek, w pierwsze Pomodoro: zrobię notatki z psychoanalizy [niezrozumiałe 0:06:31]. W drugie Pomodoro: zrobię notatki z psychoanalizy Freuda. W trzecie Pomodoro napiszę skrypt do filmu. I tak dalej. Jeżeli sobie wyznaczę, że mam to zrobić w 25 minut to zazwyczaj robię to w 25 minut. Czasem nie, ale wciąż czuję, że bardziej się sprężam.
Odnośnie rozpraszaczy, bo w rozpraszaczach jestem doskonała. Mój mózg strasznie łatwo traci uwagę i musze go naprawdę mocno pilnować, żeby nie odfruwał. Potrafię robić coś ważnego i nagle przypomnieć sobie, że musze złożyć reklamację na jakiś sprzęt na przykład. I rzucić to co robię i zacząć pisać tę reklamację. Przerzucanie się między zadaniami jest złe dla naszego mózgu, bo rozprasza uwagę. Po każdym rozproszeniu musimy jeszcze raz się wdrożyć w dane zadanie. Więc multitasking to trochę ściema. I do tego dochodzi mój nawyk siedzenia na Instagramie, Facebooku, sprawdzania co tam się dzieje. FOMO czyli taki lęk, że coś mnie tam ominie. Więc ja po prostu na ten czas blokuję telefon, zamykam go gdzieś albo włączam live’a na Instagramie, wtedy też jest zajęty. To po pierwsze. A po drugie, żeby tej reklamacji nie pisać, a ja mam tak, że jak coś mi wpadnie do głowy to boję się, że stracę to, zapomnę później i dlatego też chcę to robić od razu, żeby mi to nie wyleciało z głowy.
I moim systemem, który super mi się sprawdza jest kartka obok komputera. Mam po prostu kartkę i długopis. Jeżeli wpada mi do głowy jakaś myśl to ją zapisuję i wiem, że ona nie zniknie. I wiem, że jeżeli ją położę na tej kartce to ona tam na mnie zaczeka, nic się z nią nie stanie, a ja ją wywalę z głowy. Przestanie tam siedzieć i mówić: halo, zajmij się mną. Tylko ja mówię: proszę, tu sobie poczekasz na swoja kolej. I to mi się super sprawdza.
Plus, to jest mega ważne i ja dosyć późno to zrozumiałam, jak bardzo, robić przerwy. Nasz mózg tego potrzebuje. Wstać przeciągnąć się dolać sobie wody, cokolwiek, ale potrzebujemy przerw. Nudzimy się, wszystko nam się męczy też od ciągłego siedzenia przy komputerze, slajdach, zeszytach, notatkach. I to jest po prostu ważne. I znowu timer w Pomodoro 25 minut, a potem 5 minut przerwy, bo ja potrafiłam robić tak, że zrobiłam jedno Pomodoro, a potem przerwa wychodziła mi 3 godziny. Więc na przerwę nastawiam też timer i budzik. I jest ten timer, jest odliczanie i potem muszę usiąść do kolejnego Pomodoro. Zazwyczaj robię ich 3 albo 4 i potem jestem już mega zmęczona, bo też przez tę presję czasu, po pierwsze robię bardzo dużo i robię bardzo efektywne rzeczy, ale po drugie, mój mózg pracuje na najwyższych obrotach, mega się skupiam i dlatego jestem też potem bardzo zmęczona. Więc dla mnie takie 4 Pomodoro, czyli 2 godziny to już jest naprawdę dużo.
Myślę, że warto spróbować i zobaczyć jak to u was działa, czyli metoda Pomodoro, 25 minut pracy, 5 minut przerwy albo można 50 minut pracy, 10 minut przerwy. Popatrzcie jak to działa u was. I po drugie, biała kartka papieru i długopis obok tego co robicie. Na rozpraszacze, na myśli, które wam kołują w głowie, żeby je wywalić i powiedzieć im: będzie na was czas, będziecie miały swoja kolej.
I na koniec jeszcze ważna rzecz, nie chodzi o to, żeby być produktywnym cały czas, absolutnie. Nie o tym ma być ten film. To nie jest jakiś konkurs kto więcej robi, kto dłużej siedzi przy biurku czy cokolwiek. Właśnie nie. Ja siedzę 2 godziny i to jest dla mnie bardzo dużo. Nie trzeba robić super dużo rzeczy, nie ma co cisnąć tej produktywności swojej, efektywności pracy, zarządzania czasem, bo to często może się odbić jakąś czkawką. Ale czasem warto przysiąść do różnych rzeczy, na przykład jak jest sesja i są projekty do oddania i po prostu są rzeczy, które trzeba zrobić, nie można ich oddelegować.
A jeśli potrzebujecie przerobić swoje przekonania, bo one są często źródłem wielu naszych mechanizmów obronnych, które nas jednak sabotują to polecam psychoterapię albo, jeżeli macie mniejszy problem, pracę z „W głowie się poprzewracało”. Tam jest naprawdę wszystko co wiem. Tam jest masa ćwiczeń, która pomoże wam dojść do ładu ze swoją głową. Książka jest do kupienia tylko w Internecie na Hania.alt.pl. Link w opisie. I tyle. Dzięki bardzo, subskrybujcie kanał, dajcie łapkę w górę i trzymajcie się mocno, buziak. A kto obejrzał do końca pisze w komentarzu „Pomodoro”.
Autorka odcinka – Hania Sywula