Najciekawsze odkrycia 2020
Dzień dobry. Witam w pierwszym filmie w 2021 roku, który to będzie od razu podsumowywał rok 2020. Jak zwykle w doborowym towarzystwie, znów zaprosiłem naprawdę znakomitych gości, którzy mi w tym podsumowaniu pomogą. Zanim jednak ruszymy dwie sprawy. Pierwsza ta koszulka. To nie jest przegrany zakład. Tę koszulkę noszę z dumą, to jest prezent, który mi się bardzo podoba.
To jest transkrypcja odcinka z kanału Naukowy Bełkot – wersja wideo dostępna poniżej:
Książka Dawida:
Golse piaskowe są super i jestem dumny, że mogą ją na sobie w tym momencie mieć. Po drugie lista, którą wam za chwilę pokrótce przedstawimy wspólnymi siłami, jest listą subiektywną. Jeśli się z nią nie zgadzacie albo macie inne propozycje, śmiało zostawcie je w komentarzach natomiast miejcie też baczenie, że każdego może interesować co innego i każdy z moich gości także został zainteresowany innym tematem i o innym temacie opowie. Jeżeli dotrwacie do końca, to koniecznie sprawdźcie ich kanały, jeżeli ich jeszcze nie znacie, nawet nie tyle kanały, co działalność w Internecie. A zacznę to wszystko jeszcze ja, bo w styczniu 2020 roku miało miejsce potwornie ciekawe odkrycie, które jest bardzo mocno związane z moim wykształceniem, z chemią.
Miejsce siódme: film z powstawania i rozpadania się wiązania chemicznego
W styczniu 2020 roku naukowcy z wykorzystaniem transmisyjnego elektronowego mikroskopu zobrazowali coś naprawdę, naprawdę niezwykłego, a jednocześnie bardzo powszechnego. Wiemy, że wszystko składa się z atomów, które są bardzo często połączone z innymi atomami tak zwanymi wiązaniami chemicznymi i w zasadzie przez całą naukę chemii mówi się o tych wiązaniach, a jeśli się o nich nie mówi, wylicza się czasami w bardzo skomplikowany sposób ich właściwości, zachowania, próbuje tworzyć modele, które oddawałyby jak najlepiej rzeczywistość. Wszystko dlatego, że te wiązania mogą mieć ułamki nanometra czyli miliardowej części metra, jeżeli chodzi o długość i jeżeli ktoś by mnie zapytał dwa lata temu, czy nawet rok temu, to powiedziałbym, że zobaczenie wiązania chemicznego jest niemożliwe. Natomiast naukowcom udało się właśnie z pomocą tego mikroskopu pokazać, nagrać i ten film można zobaczyć na YouTube, jak dwa atomy renu, rzadkiego metalu szlachetnego łączą się, a potem to wiązanie pęka po to, żeby się znów połączyć, takie powstawanie i rozrywanie wiązań chemicznych może nie jest czymś bardzo malowniczym, ale jednocześnie idea tego, że możemy to zobaczyć, jest dla mnie naprawdę tak uczciwie piękna, fascynująca i wykracza poza moje wyobrażenie jeszcze sprzed kilku lat. Można zauważyć, że wiązanie to jest tym krótsze, im bardziej wielokrotne to znaczy jeżeli to jest wiązanie podwójne, bo można zmusić te atomy czy zdaniem naukowców zmusili oni te atomy czy zaobserwowali jak te atomy tworzą wiązania pojedyncze, podwójne, potrójne i poczwórne. Im więcej wiązań tym długość tego wiązania jest krótsza.
Jeżeli cię nie porywa, drogi widzu, droga widzko, nic straconego natomiast ja jako chemik jestem naprawdę zafascynowany, bo nigdy nie sądziłem, że coś takiego za mojego życia, a jeszcze nie jestem taki stary, będzie miało miejsce. Skoro zaś mowa o życiu, to niezmiernie się cieszę, że w czasie przerwy pomiędzy jego ratowaniem, miał okazję kilka słów na temat jednego z takich ciekawych odkryć opowiedzieć mój kolejny gość, a w zasadzie pierwszy gość, bo na razie mówiłem tylko ja.
Miejsce szóste: nowy kodek, który może pokazać nam streaming w 8K
Opracowano nowy kodek H2666, który potrafi zmniejszyć bitrade o połowę. Z polskiego na nasze oznacza to nie mniej nie więcej, a to, że zbliżamy się wielkimi krokami do ery programów 8K czyli jakości pozwalającej widzieć najmniejszą zmarszczkę na mojej twarzy i nie tylko mojej.
Miejsce piąte: dinozaur, który żył w wodzie.
W kwietniu roku 2020 światło dzienne ujrzał artykuł, który w pewnym sensie zrewolucjonizował nasz pogląd na paleontologię i dinozaury. Do tej pory definiowaliśmy dinozaury jako zwierzęta lądowe. Inne morskie, czy latające gady takie jak plezjozaury, mozazaury czy pterozaury, które czasami przez ludzi niezaznajomionych z tematem nazywane są dinozaurami nimi nie były. Znajdowały się one na zupełnie innej gałęzi drzewa ewolucyjnego. Dinozaury chodziły po lądzie i to było ich siedlisko, jednak artykuł opisujący niedawno znalezione kości spinozaura, zmusza nas do zmiany sposobu myślenia o tych zwierzętach. Spinozaur często kojarzony jest z filmem Park Jurajski 3, jednak jego wizerunek w tej produkcji bardzo odbiega od dzisiejszego stanu rzeczy. Pteropod ten charakteryzował się krokodylim pyskiem oraz żaglem na plecach. Dorastał do 15 metrów długości. Żył w późnej kredzie pomiędzy 101, a 96 milionów lat temu na terytorium dzisiejszej północnej Afryki, która wtedy cechowała się innym klimatem i ukształtowaniem terenu. Występowały tam płytkie morza i rozległy system rzeczny. W 2018 roku paleontolog Nissan Ibrahim w formacji Kem Kem w Maroku podczas kolejnej już swojej wyprawy do tego miejsca, znajduje między innymi ponad 30 kręgów ogonowych, które całkowicie zmieniają nasz pogląd dotyczący trybu życia spinozaura. Sprawiają także, że szkielet tego zwierzęcia jest najbardziej kompletnym szkieletem dinozaura drapieżnego pochodzącym z kontynentalnej Afryki, Badania kości trwały 2 lata, a praca na ten temat została opublikowana w kwietniu mijającego właśnie roku. Okazało się, że żagiel tego zwierzęcia nie kończył się na plecach, ale ciągnął się przez cały ogon. Ogon miał zwiększoną powierzchnię i cechowała go duża elastyczność. Był głównym napędem zwierzęcia podczas pływania. Podobne rozwiązania można obserwować u krokodyli czy traszek. Ten ogon, który można nazwać równie dobrze płetwą ogonową, to jednoznaczny dowód, że ten dinozaur pływał. Ibrahim powiedział o tym tak: spinozaur to dinozaur próbujący zbudować rybi ogon. Inne cechy także wskazują spinozaura na wodnego drapieżnika polującego głównie na ryby. Jego długi i wąski pysk przypominał pyski krokodyli, kończyny przednie były długie, dobrze rozwinięte, zawierały pazury pomocne w chwytaniu ofiar. Z kolei tylne były skrócone, przystosowane do wodnego trybu życia. Miednica była zredukowana, grzbiet wydłużony a środek ciężkości przesunięty ku przodowi i nietypowy, jak na pteropoda. Sprawiał on, że zwierzęciu łatwiej było poruszać się w wodzie choć na ląd także mógł wychodzić, jednak nie poruszał się tak samo jak inni jego kuzyni. Był słabo przystosowany do dwunożnej lokomocji, dlatego podpierał się na przednich łapach. Nagromadzenie cech przystosowawczych do życia w wodzie wskazuje, że mamy do czynienia z pierwszym wodnym dinozaurem.
Miejsce czwarte: sztuczna inteligencje rozpoznaje raka
Bardzo ci Dawid dziękuje za zaproszenie i przy okazji gratuluję ogromnego sukcesu twojego kanału. Przez czas jakiś, a może już na zawsze rok 2020 będzie się raczej kojarzył z pandemią i w sumie to rozumiem choć w tym roku w nauce poza pandemią, wirusem, chorobą działo się naprawdę bardzo dużo. Z długiej listy tych dokonań, czy odkryć wybrałem omówienie w kilku zdaniach tego, czego dokonała sztuczna inteligencja Google’a, która nauczyła się rozpoznawać raka piersi. Takie próby z resztą, próby wyuczenia maszyny, by była wsparciem w diagnostyce trwały od dawna, ale w ostatnich latach pojawiło się kilka naprawdę spektakularnych sukcesów. Gdy ostatnio próbowałem je jakoś podsumować, ich lista była całkiem długa. W tym roku na tej liście znalazł się między innymi google’owski Deep Mind, który nauczył się lepiej niż radiolodzy specjaliści wykrywać raka piersi. Lepiej znaczy z większą skutecznością rozpoznawać na obrazach RTG albo na obrazach tomograficznych śladów początków raka. Na podobnej zasadzie sztuczna inteligencja z Carginimel University nauczyła się po odgłosach kaszlu rozpoznawać osobę chorującą na Covid-19. To też tegoroczne osiągnięcie. Gdy myślę o sztucznej inteligencji i o tym, którą część albo raczej który aspekt naszego życia zmieni ona najbardziej, to wydaje mi się, że największa rewolucja czeka nas właśnie w medycynie i tym wszystkim, co jest wokół medycyny. Głównie w diagnostyce i badaniach przesiewowych, bo do tego wręcz idealnie nadają się programy, które potrafią analizować bardzo duże zbiory danych i potrafią, co najważniejsze, wyciągać z tych zbiorów danych wnioski. Potrafią te wnioski zapamiętywać i skutecznie wykorzystywać na przyszłość, w innych badaniach. W skrócie potrafią się uczyć. Na przykład inżynierowie z Google’a i naukowcy z Northwestern Madsen stworzyli taki algorytm, który rozpoznaje guzy nowotworowe płuc. Dzisiaj też jest już lepszy od specjalistów radiologów. Pisał o tym chyba w zeszłym roku Nature Medicine. Najpierw pokazywano algorytmowi obrazy z ewidentnymi ogniskami nowotworowymi i na ich podstawie uczono go znajdowania charakterystycznych śladów, czy zmian w tych obrazach. Na pewnym etapie w pewnym momencie algorytm łapie o co w tym wszystkim chodzi, a rola trenera, w tym momencie ogranicza się już tylko do sprawdzenia, jak sobie algorytm radzi. W końcu algorytm staje się lepszy niż jego trener, a całość wygląda jak edukacja człowieka z finałem, którym jest to, że uczeń staje się lepszy od swojego mistrza. W University College London Hospital stworzono taki algorytm, który świetnie radzi sobie z diagnostyką raka szyjki macicy. Z kolei konsorcjum Biomind wyuczyło program komputerowy tak, że ten diagnozował niektóre choroby neurologiczne z około 20% wyższą skutecznością niż lekarze. Z kolei w Stanford University w Stanach w ciągu 2 miesięcy nauczono sztuczną inteligencję rozpoznawania 14 chorób nowotworowych na podstawie między innymi zdjęć rentgenowskich i tutaj już niektórzy mogą mieć przed oczami, ja mam przed oczami, obrazy z filmów science fiction, gdzie człowiek chory jest badany nie przez lekarza, tylko przez maszynę. Nie wiem jaka będzie przyszłość, ale intuicja mi mówi, że algorytmy nie zastąpią lekarzy, ale będą dla nich ogromnym wsparciem. Nie tylko zresztą dla lekarzy, ale także na przykład dla farmaceutów. Na MIT w Stanach Zjednoczonych stworzono algorytm wyszukujący, poszukujący antybiotyków. W pierwszym kroku został przeszkolony na przykładzie 6 tysięcy dobrze opisanych molekuł, po tej nauce algorytm zaczął przeczesywać bazę, która miała 100 milionów rekordów. tylko 3 doby potrzebował, żeby wyselekcjonować z tych 100 milionów, 23 molekuły, które następnie zostały przebadane przez specjalistów. Osiem z nich okazało się być nieznanymi dotąd antybiotykami, a dwie z nich to związki silnie bakteriobójcze. 100 milionów cząsteczek chemicznych w trzy doby. To jest osiągnięcie. Nauka to lubię na Facebooku i YouTube.
Przy tej okazji pozwolę sobie na małe wtrącenie. Prawdopodobnie znacie Tomka Rożka z kanału „Nauka to lubię”. Wielokrotnie polecałem jego materiały, ciągle niezmiennie to robię i przypominam, że linki co całej twórczości moich gości znajdziecie w opisie tego filmu, natomiast nie wiem czy wiecie, a wiele osób mnie na przykład o to pyta, Tomek prowadzi teraz kanał, który jest również przeznaczony dla dzieci, więc jeśli macie kto by był potencjalnie konsumentem takiego kanału, to link do niego także znajdziecie w opisie. Zachęcam. Ja nie miałbym do tego cierpliwości na obecnym etapie mojego życia żeby takie treści tworzyć dla najmłodszych, Tomek robi to świetnie.
A skoro już mówię, to pozwolę sobie na jedno takie wtrącenie można powiedzieć, na wyróżnienie na tej liście, które nie będzie żadnym miejscem, czy tam nieznanym w sumie miejscem może się okazać, a będzie ono dotyczyło życia na Wenus. Trochę ponad 2 miesiące temu bardzo głośna była informacja, że grupa naukowców wśród których znajduje się także Polak, odkryła ślady potencjalnego życia na Wenus. Mam tutaj na myśli, że w atmosferze Wenus odkryto taki związek chemiczny, który na Ziemi powstaje tylko w procesach z udziałem życia. Nie może powstawać na drodze nieorganicznej syntezy, a przynajmniej my nie wiemy o takich ścieżkach chemicznych. Jeżeli chcecie posłuchać o tym więcej, tam w ogóle wypowiada się ów Polak, który brał udział w tym badaniu, to jak najbardziej jest taki film u mnie na kanale. Link znajdziecie w opisie i w karcie natomiast ja wyróżniam to odkrycie, które zapewne znalazłoby się tutaj w zestawieniu z innego powodu. Mianowicie z takiego, że późniejsze badania, które podjęły ten temat praktycznie natychmiast nie są już tak entuzjastyczne jeśli chodzi o wyniki. To znaczy w październiku ukazały się trzy prace, trzy wyniki analiz pomiarów, które nie odnajdują fosforu czyli fosfiny w atmosferze Wenus. Na dodatek zgłasza się pewne zastrzeżenia co do metodologii tych badań, również w analizie danych szuka się potencjalnych źródeł błędu i nie mówię o tym po to, żeby odwołać wyniki tamtego filmu. Nie. Mówię o tym po to, by pokazać wam czy podkreślić, że nauka jest procesem i niewykluczone, że pewne rzeczy, które bardzo nas teraz ekscytują będą ekscytowały nas z perspektywy czasu mniej, że to co naukowcy bardzo często odtrąbiają jako coś niezwykle ciekawego, może okazać się mniej ciekawe i jednocześnie w nauce, to też jest ważne, jeżeli popełnia się jakiś błąd, to po to cała ta mechanika interakcji pomiędzy ośrodkami naukowymi jest skonstruowana tak, a nie inaczej, że ten błąd może i powinien być wykryty z czasem. Im większe odkrycie i im większej liczby osób dotyczy, im w większym stopniu wpływa na daną dziedzinę, tym większa szansa, że takie namierzenie pomyłki, niedokładności, błędu będzie miało miejsce wcześniej i warto o tym pamiętać w kontekście, i przełomowych odkryć naukowych, i takich rzeczy, które bardzo często krzyczą na nas z trochę clickbait’owych artykułów, a niekoniecznie branżowych stronach internetowych. Tyle przestrogi, tyle ciekawości. Jeżeli chcielibyście usłyszeć o tym więcej, to może też dajcie znać w komentarzach, a nuż gdzieś na którymś z moich kanałów pojawi się taki film, ale dość o mnie, bo teraz zbliżamy się do podium, a na podium są nie dość, że kolejni fantastyczni twórcy, to jeszcze kolejne fantastyczne odkrycia.
Miejsce trzecie: super zamieszkiwalne planety
Wielkie dzięki za zaproszenie Dawid. Naukowcy Rene Heller i John Armstrong w 2014 roku doszli do tego, co my zwykli ludzie wiemy już od dawna. Planeta Ziemia to jest marne miejsce do życia. Stworzyli więc specjalną wish listę, jakie warunki powinna spełniać planeta, żeby można było ją określać jako super przyjazną do życia, czy też super zamieszkiwalną, super habitabul w każdym razie po angielsku czyli w teorii posiadającą lepsze warunki do tego, żeby mogło na niej powstać i ewoluować życie przynajmniej takie życie jakie my je znamy. Przede wszystkim woda, zakładamy, że życie potrzebuje wody, ja potrzebuję wody. Byłoby też naprawdę super, gdyby planeta była tak o 1/3 większa i dwa razy cięższa od Ziemi, bo to by dawało trochę bonusów na przykład większą siłę grawitacji. To jest to, co lubimy, żeby potencjalnie cały ten pyszny tlen i gazy cieplarniane pozostałe przytulone do naszej planety i utrzymywały przyjemną temperaturę. Poza tym gęsta atmosfera to też szansa na płytsze baseny oceaniczne, co sprzyjałoby różnorodności życia w wodzie. Naprawdę by było bajecznie, gdyby nasza planeta nie orbitowała wokół takiej gwiazdy jak nasze Słońce, bo umówmy się niestabilne, ledwo 10 miliardów lat zanim je szlag trafi, tylko może coś mniejszego, może coś typu K, jakiś pomarańczowy karzeł czyli gwiazda, na które można polegać przez dobre 30 miliardów lat. To jest marka, której możemy zaufać, że da wystarczająco czasu, by życie się rozwinęło, a do tego mniej będzie uszkodziło cenne DNA swoimi promieniami ultrafioletowymi, bo wydziela ich mniej Dzięki słońce, co nie? Za uszkadzanie mojego DNA i słuchajcie mamy to. Naukowcy zidentyfikowali w tym roku 24 egzoplanety czyli planety spoza naszego Układu Słonecznego, które być może mogą mieć lepszą kondycję dla życia tylko jest to bardzo być może, bo tak naprawdę wszyscy kandydaci są oddaleni od nas o przynajmniej 100 lat świetlnych, więc nawet nie jesteśmy w stanie sprawdzić wielu z tych parametrów, ale ok mamy już jakieś typy. Teraz czekamy tylko aż najnowsze teleskopy dropną do supermarketów dla super naukowców i będziemy mogli sprawdzić trochę więcej, więc w każdym bądź razie fajne newsy, ale ja bym się nie jarał za mocno. Może jednak skupmy się na razie na ogarnianiu shitu tutaj na Ziemi. Jak to mówią, nie porównuj się z innymi tylko porównuj się do siebie z przeszłości, więc weźmy się poważnie za nasz problem zmian klimatycznych zanim naukowcy oznaczą naszą planetę jako super nieprzyjazną dla życia czy coś w tym stylu i wtedy będzie wstyd na cały kosmos.
Miejsce drugie: nano atak na miażdżycę
Wyobraź sobie, że możesz zmniejszyć się tysiące razy i zanurkować we własnej krwi. Wpływasz do aorty, skręcasz do lewej tętnicy wieńcowej, która odżywia mięśniówkę serca aż tu nagle trafiasz na przeszkodą, a dokładniej na zator czyli pękniętą blaszkę miażdżycową zatykającą światło tętnicy. Wszystko staje się już jasne to zawał albo udar mózgu. Jeśli blaszka miażdżycowa pęknie w którejś z jego tętnic. Miażdżyca to najczęstsza przyczyna zgonów na świecie. W tym roku nastąpił zwrot akcji. Naukowcy ze Stanfordu i Uniwersytetu w Michigan też zanurkowali we krwi. Wpuścili do niej węglowe nanocząsteczki, które niczym koń trojański dostały się do blaszek miażdżycowych i sprawiły, że te zaczęły się zmniejszać. Medyczny bełkot? Cofnijmy się do początku. Wiecie jak zbudowane są drogi? Grube warstwy jakiegoś żwiru, piasku, tłucznia kamiennego, wszystko po to, żeby na wierzch położyć relatywnie cienką warstwę asfaltu. Nasze tętnice w przekroju wyglądają bardzo podobnie, a warstwą bezpośrednio stykającą się z krwią czyli odpowiednikiem asfaltu jest śródbłonek. Niestety w ciągu życia powstają w nim dziury, a wywołują je wolne rodniki, toksyny albo zbyt wysokie ciśnienie czyli nadciśnienie, które też uszkadza asfalt, odsłaniając głębsze warstwy drogi. W powstałe dziury wpada LDL czyli białko będące jednym z głównych transporterów cholesterolu w organizmie. Organizm reaguje procesem zapalnym z krwi do dziury przechodzą białe krwinki, strażnicy ładu i porządku, które przekształcają się w makrofagi czyli wyspecjalizowanych czyścicieli ludzkiego organizmu. Makrofagi zaczynają zjadać odkładający się w dziurach cholesterol. To z pozoru dobre zadanie okazuje się niedźwiedzią przysługą, bo makrofagi bo zjedzeniu pewnej ilości cholesterolu zwyczajnie tracą apetyt i zamieniają się w rodzaj gnuśnej pianki, która stopniowo zaczyna wypełniać przestrzeń pod uszkodzonym asfaltem. Dni mijają, zapalenie toczy się dalej. Na miejsce ściągają komórki tkanki mięśniowej, tkanki łącznej, które jednak po czasie ulegają martwicy i przekształcają się w warstwy komórkowego gruzu. Proces jednak trwa. Pianki ciągle przybywa, gruzu przybywa i formułuje się blaszka miażdżycowa która rośnie, rośnie i rośnie. Stopniowo zamyka światło tętnicy, ale to nie koniec. Istnieje ryzyko, że blaszka miażdżycowa może w każdej chwili pęknąć, powodując krzepnięcie przepływającej obok krwi. Powstaje wtedy zator, który zamyka światło tętnicy, krew przestaje dopływać do narządu, a my wtedy zataczamy koło i wracamy do zawału, czy udaru niedokrwiennego mózgu. Medycyna od lat próbuje walczyć z miażdżycą, lecząc nadciśnienie, stosując leki, czy diety obniżające stężenie cholesterolu. Wiemy, że ta technika działa jednak badanie opublikowane na początku tego roku w Nature odkrywa zupełnie nową, bo nano taktykę walki. W warunkach laboratoryjnych naukowcy umieścili w węglowych nanorurkach pewne cząsteczki. Podane do krwi, trafiły do makrofagów w blaszkach miażdżycowych, gdy tam trafiły nanorurki uwolniły cząsteczki, wcześniej tam zapakowane czyli inhibitory procesów sytości, które zablokowały sytość a odblokowały apetyt makrofagów, umożliwiając zjadanie cholesterolu i komórkowego gruzu właściwie bez opamiętania. W efekcie makrofagi pozbawione uczucia sytości nie zamieniły się w piankę, a zjadły rozwijającą się blaszkę miażdżycową, doprowadzając do jej zmniejszenia. A mniejsza miażdżyca to mniejsze ryzyko jej pęknięcia i wywołania udarów, zawałów no i zgonów. Póki co nanotechnologia była testowana tylko na myszach także przed naukowcami dużo pracy i testów z komórkami ludzkimi. Trzeba się upewnić, że te nanorurki trafiają do makrofagów w blaszce miażdżycowej, a nie na przykład do tych odpowiedzialnych za zjadanie starych czerwonych krwinek, co mogłoby doprowadzić do anemii i miało takie miejsce w przeszłości. Mimo to mamy nadzieję, że leczenie za pomocą nanotechnologii to już nie fikcja z filmów SF, a przyszłość, która nadchodzi o wiele szybciej niż nam się zdawało.
Miejsce pierwsze: szczepionka przeciw Covid-19.
Musimy być szczerzy, że rok 2020 to rok pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Wpłynęła ona na nasze życie o wiele bardziej niż byśmy sobie tego życzyli i jednocześnie kiedy się zaczynała to mieliśmy w perspektywie, że może takim rozwiązaniem problemu będzie szczepionka, która jeżeli prace będą prowadzone szybko, warto i skutecznie może wejść do użytku za 12,18 miesięcy co byłoby naprawdę bezprecedensowym tempem badań natomiast w tym roku jesteśmy już na etapie szczepień. To przedsięwzięcie, jakim było stworzenie tej szczepionki, czy nawet tych szczepionek, bo ich jest kilka będzie prawdopodobnie nie do pobicia przez długie lata. Oby okoliczności funkcjonowania naszej cywilizacji, naszej nauki nie wymagała od nas bicia tych rekordów, bo nigdy tak wiele odkryć, przełomów nie nastąpiło w tak krótkim czasie. Nigdy tak mocno i z takim wsparciem również finansowym nauka nie była zaangażowana w jeden konkretny projekt, który zakończył się powodzeniem, bo wstępne wyniki pokazują ponad 90, około 95% skuteczność tej szczepionki, a więc mamy narzędzie, które można nam pomóc wyjść z pandemii dobry rok szybciej niż się wielu ekspertów spodziewało z założeniem, że ten pierwotny termin był i tak potwornie szybki. Takie przedsięwzięcie nie mogło nie znaleźć się na pierwszym miejscu.
To tyle dzisiaj. tak jak mówiłem jeżeli macie jakieś propozycje innych odkryć, dajcie znać w komentarzach. Jeżeli chcecie zobaczyć listę rezerwową, dajcie znać w komentarzach. Nie zapomnijcie zajrzeć, subskrybować i śledzić działalność moich dzisiejszych gości, którym pięknie dziękuję za pomoc. Bez was ten film w żadnym wypadku nie mógłby osiągnąć tego poziomu i co. W Nowym Roku wszystkiego dobrego, spokoju, szczęścia sobie osobiście i myślę, że gdyby miał to prawdopodobnie i większości z was także osobiście bym życzył. Jak najwięcej zaszczepionych osób na waszej drodze i obym później nie cierpiał psychicznie z powodu tego, że te słowa wypowiedziałem. Wszystkiego dobrego i do zobaczenia, do usłyszenia.
Autor odcinka – Dawid Myśliwiec