Depresji nie da się wyleczyć – nawracający koszmar

Jestem Hania Es i to będzie trudny odcinek. Pytacie mnie czasem, czy da się całkowicie wyleczyć z depresji. A prawda jest taka, że to jest choroba nawracająca bardzo często. Dla mnie personalnie jest to bardzo trudne i dlatego też nie przytaczam statystyk, bo zawsze mnie wszystko boli, nawet jak je czytam. Jak dużo ludzi nawet po jednym epizodzie ma kolejny, bo ja po wyjściu ze szpitala i przeżyciu tego mojego personalnego piekła powiedziałam sobie, że kolejny raz się na to nie zdecyduję. Stwierdziłam, że to po prostu jest dla mnie za dużo i to, jak to było dla mnie ciężkie, beznadziejne mnie tak dobiło, że powiedziałam sobie: „Nie, nigdy więcej”. 

To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Hani:

👉 W głowie się poprzewracało


Też nie jestem w tym myśleniu sama, o czym mówili mi i lekarze, i teraz o czym się uczę na studiach. Wiecie kiedy ludzie z depresją najczęściej popełniają samobójstwa? Wcale nie, wtedy kiedy jest najgorzej i kiedy nasilenie objawów jest największe. A właśnie paradoksalnie wtedy, kiedy dzieje się już lepiej, kiedy oni już stają na nogi i zaczynają funkcjonować, a wtedy coś się takiego dzieje, że czują się gorzej i uzmysławiają sobie, że prawdopodobnie trzeba będzie to przejść jeszcze raz. To często jest taki moment bardzo krytyczny. Jeden lekarz ze szpitala opowiadał mi o tym, że tak się zdarza, że pacjent już zaczyna normalnie funkcjonować, oni go zaczynają wypuszczać na przepustki, żeby testował się w prawdziwym życiu, kiedy będzie mógł wyjść ze szpitala i że właśnie wtedy, kiedy już lekarze decydują, że ok, ta osoba już nie jest w takim ciężkim stanie, już może wyjść, to oni z tej przepustki nie wracają, bo popełniają samobójstwo. Ja to w zasadzie rozumiem, bo ja sobie też tak powiedziałam po pierwszym epizodzie, a w tym momencie zaczynam chyba walczyć z kolejnym, kiedy od dłuższego czasu jest gorzej, kiedy lekarz zaczyna kombinować, a ja dwie godziny zbieram się do umycia zębów. Wiem, że mylący może być fakt, że ja tak wyglądam w tym momencie, a nie leżę pod kocem, ale depresja nie zawsze wygląda w ten sam stereotypowy sposób i mówiłam już o tym w jednym filmie, zalinkuję go. Teraz pytanie, z którym ja sama się zmierzam aktualnie czyli jak sobie poradzić, jak sobie pomóc z nawrotem tej choroby. To jest strasznie trudne. Z jednej strony już poradziliśmy sobie raz, wiemy, że da się to zrobić i mamy jakąś tam większą wiedzę, mamy narzędzia, z drugiej jednak wiemy jaki to jest koszmar i jak przytłaczające to może być, więc możemy się czuć zniechęceni do całej tej walki. 

Najważniejszą rzeczą, na którą ja się najbardziej skupiam i która mi najmniej wychodzi jest to, żeby nie panikować, bo znaczna większość naszych emocji, naszego stresu, naszego lęku nie jest spowodowana faktami, sytuacjami, które się dzieją tylko naszą ich interpretacją. To jest prawda. Nie ma się co kłócić, ale jeśli mam fakt, 3 godziny nie wstałam i nie umyłam zębów, a myślałam tylko o tym i to było jedyne zadanie, które chciałam zrobić wtedy, bo jakoś tak wydawało mi się, że nie mam mocy sprawczej, żeby wstać i to zrobić. To może być trudne do wyobrażenia sobie, ale ja lubię to porównanie z nogami czyli jakbym miała po prostu paraliż i chcę iść, a samą chęcią to nie działa. Tak to mniej więcej bym wytłumaczyła, więc jak jest taki fakt, że muszę kilka godzin myśleć o umyciu zębów i żeby je umyć to bardzo ciężko jest nie zinterpretować tego tak, że coś jest nie tak, a właśnie nie ma jakiegoś takiego szokującego faktu. Nie stało się nic tragicznego nagle w moim życiu, więc to musi wynikać nie właśnie z sytuacji, z faktów, tylko z mojej interpretacji różnych małych rzeczy. Teraz to się zapętla, bo kiedy mam tę wiedzę i wiem, że to wynika z mojej interpretacji faktów, to mam poczucie winy, że przecież mogłabym je zinterpretować inaczej i wszystko byłoby ok, czyli to moja wina. O Dżizas. Umówmy się. Są to niezłe pułapki myślowe, ktoś to sprytnie zaprojektował, ale myślę, że dużo pomaga ich świadomość i właśnie świadome przekierowywanie uwagi na przykład na zmysły, bo nasz umysł może nam tam wyświetlać jakieś horrory, że zaraz będzie tragedia, że w ogóle nie pozbieram się tego i ja mam tego mnóstwo, ale też świadomie skupiam się na przekierowywaniu tej uwagi i nie zapętlaniu się w tych pojebanych pomysłach tylko tak bardziej mindfulnessowo do tego podejść, zacząć zauważać, dostrzegać rzeczy zmysłami, poczuć po prostu jak najbardziej tu i teraz. Być jak najbardziej obecnym w tej, danej chwili i mi to w jakiś sposób pomaga. Też staram się być dla siebie trochę bardziej wyrozumiała, ale jest ciężko. To jest to, co ja robię w swoim zakresie, a oczywiście we wszystkim moim pierwszym celem było pójście do lekarza, później na terapię i to wszystko się dzieje. Bez tych tabletek nie nagrałabym dzisiaj odcinka także przy chorobie, czy przy zaburzeniach nastroju pierwszym krokiem jest terapia i psychiatra, jeżeli potrzeba. First things first. Tak to wygląda. 

Trzymajcie kciuki za mnie, ja trzymam za was i buzi. Pa. A kto obejrzał do końca, pisze w komentarzu: damy radę. Ale pozytywna afirmacja, a nie afirmacja powinna być w czasie teraźniejszym. To nic. Pa. 

Autorka odcinka – Hania Sywula

Obejrzyj / przeczytaj kolejny odcinek ⏩