Popełnianie błędów vs negatywne myśli i przekonania

Cześć, ja jestem Hania Es i dzisiaj chcę poruszyć temat, który dotyczy każdego z nas, czy chcemy to przyznawać, czy nie. Popełnianie błędów.

Ja zawsze myślałam, że popełnianie błędów jest  złe i że popełniać błędów nie wolno. Tylko że częścią bycia człowiekiem, częścią uczenia się, częścią życia jest popełnianie błędów.

To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Hani:

👉 W głowie się poprzewracało


I już wiem, że w zasadzie nie da się nie popełniać błędów. To co możemy zrobić, to  się na nich uczyć i starać się nie popełniać drugi raz tego samego błędu. Fajnie też uczyć się na błędach innych, bo jeżeli już ktoś zrobił ten błąd to może uda nam się zrobić tak żebyśmy my go już nie musieli popełniać.

Ale zacznijmy od szybkiego story time. W styczniu przed sesją, razem z moją dziewczyną i z Werką postanowiłyśmy pojechać do Gdyni do mojego domu rodzinnego i tam sobie chwilę wypocząć. Super pomysł, powiecie. Tak, też tak myślałyśmy. Nie mamy samochodu, więc ja robię tak, że jak chcę sobie zrobić wypad na weekend to po prostu wypożyczam auto. Tak też zrobiłyśmy i pojechałyśmy. Super, cel Gdynia, nad morze. Wszystko zaplanowane i już jesteśmy w trasie. I mamy pół baka paliwa, a ja stwierdziłam, że zatrzymamy się na stacji, żeby pójść do toalety i przy okazji dolać do pełnego baku, żeby później nie trzeba było się już zatrzymywać. Chcę iść do toalety, więc mówię tylko mojej dziewczynie: zatankuj. A ona mówi: ale co? A ja nie wiem czemu, ale powiedziałam: diesla. I poszłam do toalety. Jak już mówię tę historię, to wiecie co się wydarzyło, prawda? Zatankowała, zapłaciliśmy i jedziemy dalej A7 dużą, porządną drogą, gdzie wszędzie wokół jeżdżą tylko szybko samochody, TIRy. I jak przyspieszam to coś mi zaczyna kaszleć pod nogą samochód. Więc mówię do mojej dziewczyny: zadzwoń do mojego taty. Bo wiadomo, jak się jest dorosłym i coś nie działa to dzwoni się do rodziców. Tata powiedział, że pewnie nic takiego, może ci się wydaje. Mówię: zadzwoń jeszcze do tej wypożyczalni czy na pewno miał być diesel. I wtedy usłyszałyśmy: nie, benzyna. Ustałyśmy. I miałam jeden atak paniki za drugim. W środku wielki stres. I byłam przekonana, że zaraz ktoś na mnie nakrzyczy. Popełniłam błąd, ale to był mega głupi i duży błąd. Teraz osoby, które wiedzą, jak się tankuje mogą się zastanawiać: jak zatankowałyście diesla do benzyny, bo ten wlew jest mniejszy. Ale moja dziewczyna nie ma wprawy w tankowaniu. Ja poszłam do toalety i ona nie włożyła tego do końca, tylko lała po ściankach. Pewnie gdybym ja tam została i ja tankowała, to domyśliłabym się, że coś jest nie tak i wlałabym benzynę. Ale trudno. Dzwonimy do tego pana z wypożyczalni, a on jest spokojny i mówi: to trudno, stańcie na poboczu, zadzwońcie po lawetę, assistance. 

Byłam przerażona. Przecież taka głupota, jak tak można. Uznałam od razu, że popełniłam błąd, który równa się, że jestem beznadziejna, głupia, nieogarnięta. To co zrobiłam było w pewnym sensie nieogarnięte i było błędem, ale czy to oznacza od razu, że jestem głupia? Nie. Niekoniecznie. Dzwonimy na assistance i znowu nikt na nas nie krzyczy. Nikt nie mówi: Boże, jaka pani głupia. Nie, wszyscy: ok, rozumiemy, tak się zdarzyło. Wysyłamy lawetę. Pan z lawety też na nas nie krzyczał, tylko sobie zażartował, że przejażdżka się skończyła. No skończyła się, ale to był błąd i kolejna osoba nam to uświadomiła, że jesteśmy w totalnej dupie gdzieś pod Olsztynem, ale świat się nie skończył. Koniec końców byłyśmy w salonie, zawieźliśmy samochód do naprawy, wracałyśmy pociągiem, ale spotkałyśmy na swojej drodze super ludzi, którzy byli bardzo wyrozumiali i mówili: dobra, trudno, zdarza się każdemu. Ja: tak? Jak to? Taka głupota. 

Mój mózg był po prostu mega zawężony, moja percepcja była: stało się coś strasznego, a nie, że popełniłam błąd. I jedyna osoba, która powiedziała mi coś takiego, że poczułam się źle to był mój tata, który powiedział: no to mega słabo zrobiłaś. A ja odpisałam mu: no kurwa, wiem przecież, nie? Przecież wiem, że słabo i przecież wiem. Ale nikt inny mi nie powiedział nic niemiłego, a ja się po prostu spodziewałam, że każdy po kolei będzie na mnie krzyczał. Kończąc historię, ja myślałam, że tam trzeba będzie wymieniać silnik, 15 tysięcy zapłacimy. Okazało się, że trzeba było wymienić filtry, wtryski. Zapłaciłam niecałe 3 tysiące za to i teraz jeszcze ubiegam się o zwrot z ubezpieczenia, więc słabo, ale koniec końców wszyscy żyjemy. 

Najlepsze było to, że stoimy na środku autostrady, jeszcze jak TIRy obok przejeżdżały to nas wiatrem szturchały, a Wera siedzi z tyłu i je żelki. To było najlepsze. Ja taka zestresowana, moja dziewczyna na telefonach, a Wera je żelki.

A druga historia jest taka, że od paru miesięcy pracuję z asystentką i jest to super współpraca. Dziewczyna jest super ogarnięta, bardzo mi pomaga. Super nam się współpracuje. Jest to dla mnie mega odciążenie, doceniam jej zaangażowanie, ogarniętość, organizację, te rzeczy, których ja nie mam, które są mi bardzo potrzebne. I mogę się skupiać raczej na tych rzeczach, które bardzo lubię robić. 

Mówię o tym, dlatego że niedawno moja asystentka popełniła błąd. Zapomniała czegoś wysłać. Po prostu popełniła błąd. I to co się wydarzyło dalej, było w jakimś sensie dla mnie takim kolejnym uderzeniem, że my nie potrafimy popełniać błędów. Ona mi napisała: Hania, ja nie wiem, czy ty chcesz ze mną jeszcze współpracować. Rozumiem, że zawiodłam twoje zaufanie. Bardzo mnie przepraszała. A ja miałam takie podejście, że ok, spoko i wytłumaczyłam jej, że popełniła błąd, nic się nie wydarzyło, żyjemy dalej i staramy się drugi raz nie popełniać takich samych błędów i tyle. Ale to, że popełniła błąd nie oznacza, że jest niekompetentna w swojej pracy, bo jest super kompetentna, tylko popełniła błąd. I co ciekawe? Jak pisałam to jej to było mi dużo prościej niż gdyby ktoś mi to mówił jak ja wlałam to złe paliwo.

I to znowu mi dało do myślenia jak bardzo my potrafimy utożsamiać swoje błędy, porażki, cokolwiek z tym jacy jesteśmy, z określaniem siebie. Popełniłam błąd – jestem głupia. Popełniłam błąd – jestem niekompetentna. Dramat. Jeszcze najgorzej jak popełnimy błąd w tym sensie zawodząc kogoś, to znaczy kiedy robimy coś dla kogoś. Ja w tym  moim zalaniu paliwa najbardziej się bałam, tego że pan z wypożyczalni będzie zły, że mu zepsułam samochód. Nie skasowałam tego samochodu, już wszystko jest ok. Ale chyba to było najgorsze, że mogłam kogoś zawieść. Tylko my zapominamy chyba, że ludzie są z reguły raczej dobrzy, a my się spodziewamy często, że będą bardzo źli kiedy nie zawsze tak jest. To założenie nas często wyrolowuje. I boimy się zawieść innych, bo chcemy dla nich dobrze. Tak jak moja asystentka chce dla mnie, tak jak ja dla pana z wypożyczalni i dla jego samochodu.  Ale nie da się nie popełniać błędów i błędy są częścią naszego życia, bo żyjemy ucząc się, a uczymy się też na błędach.

To co ja dla siebie wyciągnęłam z tej sytuacji i to co chcę też przekazać wam to, żeby postarać się oddzielić, a może najpierw zauważyć te momenty, w których to się zlepia, czyli sytuacja – fakt, wlałam złe paliwo, nie wysłałam jakiegoś maila, z tym jaka jestem, czyli myśli i przekonania na swój temat. Popełniłam błąd – jestem niekompetentna. To nie jest to samo. Musimy zauważyć, że jeżeli nas mózg czasem lubi to tak zlepić i wmawiać nam, że to jest prawda to my możemy powiedzieć: hej, coś tutaj jest nie tak. To jest fakt, to jest opinia. Fakt – wlałam złe paliwo. Opinia – jestem głupia. I ten moment, którym nauczymy się to rozdzielać bardzo pomaga w walce z wewnętrznym krytykiem. Ja teraz na przykład jestem w stanie sobie powiedzieć: to są jakieś myśli, które nie są prawdziwe. Moje myśli nie zawsze są prawdą. I czasami mogę sobie z tym dyskutować: mówić, dlaczego ja to tak łączę? Dlaczego wlanie złego paliwa równa się, że jestem głupia, ktoś na mknie zaraz nakrzyczy. Ja pamiętam jaka ja byłam zdziwiona, że ten pan przyjechał z lawetą i na mnie nie krzyczał. Wera, słyszałaś? Nawet nie zażartował, że głupia baba. Byłam przekonana, że tak zażartują, że ta baba nawet nie umie zatankować samochodu. Nikt tak nie powiedział. Nawet dojechaliśmy do serwisu autoryzowanego i wchodzimy do tego pana i on się pyta co się stało. A ja nieśmiało powiedziałam, że wlałam złe paliwo. Cała byłam zawstydzona, a wstyd nigdy nie jest fajną emocją. A wtedy ten pan mówi: lubię takie przypadki, to się codziennie zdarza każdemu. I byłam zdziwiona czemu nikt nie mówi: jaka pani jest głupia. 

I to jest też to co mi mega dawało do myślenia. Mówiłam sobie, że to w mojej głowie jest takie straszne wydarzenie. Oczywiście było nietajne, bo dużo dłużej jechałyśmy, więcej pieniędzy wydałyśmy, jakieś problemy były, ale nie stało się nic strasznego, nikt nie zginął. 

Więc mówię to, bo wszyscy popełniamy błędy.  Nie wszyscy wlejemy złe paliwo, ale wszyscy popełnimy jakiś błąd. Wszyscy będziemy się też bać, że kogoś zawiedziemy. Myślę, że to jest dosyć naturalne, po prostu dlatego że bardzo chcemy ludzi nie zawodzić, bo chcemy być dla nich dobrzy. Ale pamiętajmy, że nasze myśli o danym problemie i fakt popełnienia błędu nie oznacza tego, że jesteśmy jacyś, że to jest podstawa do bycia dla siebie beznadziejnym, do traktowania się źle, do wymierzania sobie jakiś kar. Ja już akurat raczej nie mam tego schematu, ale kiedyś bardzo czułam, że potrzebuję się karać za wszystko co zrobię źle. To jest tak jakby się karać za bycie człowiekiem. Po prostu bycie człowiekiem zawiera w sobie to, że  popełniamy błędy. 

Myślę, że to jest taka bardzo fajna i przydatna lekcja. Dla mnie jednym z ważniejszych wydarzeń na początku mojej terapii było rozróżnianie faktów od opinii, bo wszystko możemy sobie myśleć, ale są fakty i są opinie i jeżeli one nam się mieszają to może się dziać bardzo źle. Dlatego że myśli wpływają na nasze emocje. Jeżeli myślimy w taki bardzo krytyczny dla siebie sposób, najczęściej opiniami, fakty raczej nie są krytyczne, fakty po prostu są, jakoś je oceniamy i wtedy one nam sprawiają przykrość, to kiedy je sobie rozszczepimy to one trochę stracą moc, bo będziemy mogli powiedzieć, że to jest opinia i niekoniecznie jest prawdziwa. Można ten fakt zinterpretować na różne sposoby i ja to widziałam po tych wszystkich facetach na tej drodze, że ja interpretowałam ten fakt dużo gorzej niż ludzi wokół i niż Wera, która jadła żelki i zastanawiała się czy misi przełożyć dzisiejsze spotkanie. 

Więc bardzo fajnie jest sobie czasami z boku spojrzeć  na to co się  dzieje w naszej głowie, na ten dialog wewnętrzny, który czasem nam dowala, a nie potrzebujemy tego. Możecie zrobić sobie takie ćwiczenie, żeby zdystansować się do swoich myśli i sobie na nie popatrzeć z boku, na przykład w wyobrażeniu. Można je sobie wyobrażać jak chmury przepływające po niebie albo jak w rzece liście, na których są napisane wasze myśli i w ten sposób spróbować się od nich trochę zdystansować, popatrzeć sobie na nie i stwierdzić, że ok, takie są i w końcu przeminą. Bo to tak działa świat i nasza głowa. Chmury przepływają, prąd rzeki zabiera te liście, a w naszej głowie myśli też przemijają. Ale jeżeli próbujemy zatrzymać dany liść to  on zostanie. Trzeba dać mu spokój, puścić go i wtedy odejdzie. Tak samo jest z myślami. I tak samo jest z popełnianiem błędów. Po prostu będziemy popełniać błędy. Możemy się na nich uczyć, to jest najlepsze co możemy zrobić i na tym się raczej skupmy.

Dzięki bardzo, że byliście ze mną. Trzymajcie się mocno. Buziaki. A kto obejrzał do końca pisze w komentarzu „Fakt czy opinia”.

Autorka odcinka – Hania Sywula

Obejrzyj / przeczytaj kolejny odcinek ⏩