Mamy epidemię depresji

Ja jestem Hania Es i według Światowej Organizacji Zdrowia już za dwa lata depresja ma być drugim największym zaburzeniem na świecie. W tym momencie jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o młodych Amerykanów w wieku 15-24, a w Polsce szacuje się, że na zaburzenia psychiczne cierpi około 7,5 miliona osób. To jest 20% naszej populacji, a depresja jest oczywiście najczęstszą diagnozą. Mamy więc epidemię depresji. 

To jest transkrypcja odcinka z kanału Hania Es – wersja wideo dostępna poniżej:


Książka Hani:

👉 W głowie się poprzewracało


Johann Reil był niemieckim lekarzem i twórcą terminu psychiatria. Już on w XVIII wieku zwrócił uwagę na kontekst kulturowy, mówiąc, że im większy rozwój cywilizacji, tym więcej osób z zaburzeniami psychicznymi. Chociaż depresja nie pojawiła się znikąd i nagle, bo pisał już o niej Hipokrates około 400 roku p.n.e. tak nie da się zaprzeczyć, że w tym momencie jest jej więcej i otacza nas z każdej strony. Jedną z najbardziej uderzających cech tego przytłaczającego rozwoju choroby jest to, jak dużo młodych osób teraz zaczyna na nią zapadać. 

Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne twierdzi, że osoby urodzone po 1955 roku, są trzykrotnie bardziej podatne na depresję niż ich dziadkowie. Z jednej strony może dziś wygląda to tak tragicznie dlatego, że wzrasta świadomość i to co kiedyś nazywaliśmy markotnością czy lenistwem, dziś nazywamy depresją. Nie mniej jednak autorzy badań mówią, że statystyki są tak alarmujące, że to nie może być czynnik decydujący. Starsze osoby lubią sobie mówić, że kiedyś to były czasy, ale jest jakaś prawda w tym, że teraz świat, w którym żyjemy jest bardzo szybko. Wszystko mamy w liczbach. Możemy sobie porównywać lajki i suby. Jest to wszystko bardziej takie nastawione na konkurencję z innymi, na porównywanie się. Ja też uważam, że ten kontekst kulturowy jest tutaj bardzo ważny i to, że jest tyle możliwości, młody człowiek nie wie co wybrać i mnie zalewa bardzo często takie FOMO, fear of missing out takie, że chciałabyś robić sto rzeczy, a możesz wybrać tylko jedną na przykład i to jest przerażające. Dziadkowie pewnie by nas wyśmiali. Pomyśleli: „Co ty w ogóle opowiadasz? Ja jak miałem ojca, który miał pole, to musiałem je po nim przejąć i nie było mowy o jakiejś karierze, o studiach, o jakichś takich rzeczach. Po prostu było to takie prostsze”. Teraz teoretycznie świat jest na wyciągnięcie naszej ręki. Możemy w każdej chwili wyjechać do innego miasta, innego kraju. Możemy robić wszystko i nic dziwnego, że tak nas to przytłacza. Jeszcze nikt nigdy w historii nie miał takiego wachlarza możliwości, dlatego też nikt nas tego nie nauczył i jesteśmy zagubieni. Z tego też powodu depresja strasznie obciąża państwo, bo albo ludzie chodzą do pracy, ale na przykład nie pracują albo nie pracują tak wydajnie, tak konstruktywnie, jakby mogli, albo do niej wręcz nie chodzą i są na zwolnieniach lekarskich. Uwaga, w 2017 roku problemy psychiczne takie jak depresje, czy stany lękowe były odpowiedzialne za ponad 17% wydatków związanych z niezdolnością do pracy. Wiecie co to oznacza? Że w zeszłym roku psychiatrzy wypisali polskim pracownikom zwolnienia L4 na od 18 do 20 milionów dni, a mimo to udział psychiatrii w dochodzie narodowym jest bardzo mały, połowę mniejszy niż w krajach zachodnich. 

Kiedy dzwonimy do psychiatry w pilnej sprawie, bo mamy na przykład myśli samobójcze, to dostajemy termin za 3 miesiące. Dlaczego? Bo mamy 90 psychiatrów na milion mieszkańców, więc jak te statystyki zachorowań mają nie rosnąć, kiedy nie robimy nic w tym kierunku, żeby jakoś to ogarnąć? A co gdyby te wszystkie pieniądze, które poszły na pokrycie 18 milionów dni na zwolnieniu lekarskim z powodu zaburzeń psychicznych poszły na przykład na dofinansowanie terapii dla tych osób? Przecież można na tyle sposobów pomóc tym ludziom. Z kolei jeżeli chodzi o legalne narkotyki czyli antydepresanty to znalazłam dosyć stare dane na temat samego Prozacu. Ten konkretny jeden lek, jakieś 10 lat temu zażywało 11 milionów ludzi na świecie, a u nas na podwórku, w Polsce, w ostatnich latach sprzedaż antydepresantów podskoczyła o 1/3. Z tych też powodów mamy też więcej niż kiedykolwiek samobójstw i nie są one nawet monitorowane medycznie. Od policji wiemy, że prób samobójczych mamy między 100 a 200 tysięcy rocznie. To nie jest żaden wymysł. Te dane nie są wyssane z palca. To są gigantyczne liczby, ogromne pieniądze i miliony chorych ludzi. To nie są jakieś odosobnione przypadki. To jest epidemia. Naprawdę nie możemy sobie machać na to ręką i nadal robić z tego tabu jak byśmy chcieli udawać, że tego nie ma. Dlatego nasza wrażliwość na tego typu zaburzenia jest bardzo mała. To wszystko przybiera efekt kuli śniegowej. Ludzie wstydzą się, że mają takie problemy, nie mówią o tym nikomu, więc mają jeszcze większe problemy i tak to się napędza. 

Do tego, uwaga, chorzy psychicznie żyją średnio 20 lat krócej niż chorzy na nowotwory, a pomyślcie sobie co by było gdyby państwo się tak wypinało na chorych na raka. Z drugiej strony osoby z zaburzeniami psychicznymi nie będą tak walczyć o swój dobrobyt na przykład, dlatego że ich objawem jest myślenie, że na to nie zasługują. 

Nie wiem, mnie to przeraża. Mnie to przeraża, przerażało mnie to, kiedy się zaczęłam o tym dowiadywać, kiedy sama byłam w szpitalu, kiedy widziałam jak ta wiedza, jak ta pomoc jest niedostępna to znaczy, że to nie jest wszystkie takie proste i ja jestem osobą dosyć upartą. Mnie złość też motywuje. Wtedy, kiedy byłam bardzo chora, nie motywowało mnie, ale jakimś fartem, zbiegiem okoliczności i tak dalej, udało mi się i mnie uratowano. 

A co z tymi milionami osób, które nie będą tak o to walczyć. Co z tymi, których przyjaciółka, mama, siostra nie zaciągnie do lekarza? Przeraża mnie to, co się dzieje, jak to wygląda, jak państwo do tego podchodzi, jak ludzie do tego podchodzą i to, że to wciąż jest owiane wstydem, że wciąż o tym nie wypada mówić, dlatego ja się na to nie zgadzam i będę o tym mówić i nie ma się czego wstydzić. Jakbym miała cukrzycę to nie bałabym się komuś o tym powiedzieć, że jakoś mnie osądzi i tak samo nie chce się bać, mówiąc o tym, że choruję na depresję. Myślę, że to jest bardzo ważne, więc możecie udostępnić ten film, dać łapkę w górę i napisać komentarz, żeby jak najwięcej osób go zobaczyło. Tyle na dzisiaj. Pa. A kto obejrzał do końca, pisze w komentarzu: to nie fanaberia. Pa. 

Autorka odcinka – Hania Sywula

Obejrzyj / przeczytaj kolejny odcinek ⏩